wtorek, 31 lipca 2012

Rozdział 14


Delikatne promienia słoneczne padały na twarz Harry'ego. Głowę mocno wtulał w poduszkę, a jego loki  opadała mu swobodnie na czoło.
- Harry, Harry... - Lucy delikatnie szturchała chłopaka w ramie – Wstawaj – dmuchnęła w jego zamknięte oczy – Haroldzik
- Jeszcze chwilkę... - odpowiedział zaspany – Lucy?! – zerwał się gdy dotarło do niego, że to nie jego mama go budzi
- Wstawaj! – powiedziała zabierając mu kołdrę
- Ale..?! Ja?! Ty?! My?! Co Ja tu…!? – chłopak zmieszał się
- Schlałeś się pijaku! – tym razem zabrała mu poduszkę
- Bardzo? – Harry zrobił zawstydzoną minę
- Bardzo – odpowiedziała Lucy udając powagę i czekając na jego reakcję
- Przepraszam. - powiedział cicho
- Nie ma za co – blondynka uśmiechnęła się  - Słodki jesteś jak się spijesz – zaczerwieniła się
- Uważasz, że jestem słodki? – Harry uśmiechnął się, a w jego oczach pojawiły się dwa promyczki nadziei
- Oczywiście, że nie! – Lucy się trochę zawstydziła
- Uważasz, że jestem słodki. - powiedział pewniej, podchodząc do dziewczyny
- Nie! – zaczęła się z nim droczyć
- Tak – uśmiechnął się
- Nie! – pokręciła głową
- Dużo głupot wczoraj gadałem? – spojrzał nieśmiało na dziewczynę
- No ba – rzuciła wychodząc z pokoju
- Czyli? – poszedł za nią
- Czyli… - urwała na chwilę – Nie powiem ci! Męcz się z tym! – wystawiła język
- Oj… Lucy!
- Zjesz śniadanie? – blondynka otworzyła lodówkę
- Z chęcią – Harry uśmiechnął się szeroko

***

- Nie wrócił na noc! – krzyknął Louis do chłopaków przy śniadaniu
- Pewnie jakąś dupę sobie wyrwał – zaśmiał się Zayn co bardzo zdenerwowało Lou
- Próbowałeś dzisiaj dzwonić? – Liam również się niepokoił
- Tak. Dalej nie odbiera – odpowiedział za kolegę Niall
- Ciekawe czy na trening przyjdzie? – Lou
- Jak nie przyjdzie to  mu Luc nogi z dupy powyrywa! – powiedział Zayn w trakcie jedzenia kanapki

***

- Słyszałaś, że jakiś nowy horror wszedł do kin? – zapytał Harry nasypując sobie płatków
- Nie. Fajny chociaż? – zaciekawiła się
- Nie wiem, nie oglądałem – uśmiechnął się – Może byśmy poszli? – spojrzał nieśmiało na dziewczynę
- Pewnie! – odpowiedziała uśmiechając się – Ale Louis pewnie nie pójdzie.
- Bo się będzie bał – roześmiał się Harry
- Dokładnie!
- Emma i Niall woleliby pewnie jakąś komedie romantyczną. - zamyślił się
- A Zayn powie, że mu się nie chce. - Lucy uśmiechając się pod nosem
- A Liam pewnie będzie zajęty... - dodał. Dziewczyna wzruszyła ramionami.
- To pójdziemy sami? Nie możemy tego przegapić. - powiedział wesołym, zachęcającym głosem
- Zdecydowanie nie możemy – Lucy spoglądając na uśmiechniętego chłopaka
- To jutro? – zapytał cały w skowronkach
- Jutro? Lepiej dzisiaj!

***

- Nie wierzę! Lucy się spóźnia! – Louis krzyknął do kolegów zaczynających rozgrzewkę
- A Harry'ego w ogóle nie ma. - powiedział Liam robiąc skłon
Nagle drzwi do sali otworzyły się i weszli roześmiani Lucy i Harry
- Harry gdzieś ty był?! - do Styles'a od razu podbiegł Louis i lekko uderzył go w głowę. Co wywołało śmiech u Hazzy.
- Nie interesuj się, bo kociej mordy dostaniesz – odpowiedział Harry nie odrywający wzroku od blondynki
- A wyście tak razem tu przyszli? – z szatańskim uśmieszkiem zapytał Liam
Nastała krępująca chwila ciszy. Harry spojrzał niepewnie na Lucy.
- Nie – dziewczyna przerwała milczenie – Spotkaliśmy się na korytarzu – dodała spoglądając na Hazzę – To co zaczynamy?
- No. - odpowiedzieli niechętnie
- Nie mówi się ‘no’ tylko tak – pouczyła ich wesołym tonem

***

Nic tak nie odprężało Lucy jak spokojne spacery po parku. Wiatr miło wiejący jej w twarz, słońce delikatnie muskające promieniami. Uwielbiała to. Mogła wtedy się wyciszyć i spokojnie pomyśleć.
- To co dzisiaj robisz? – Max wyrwał blondynkę z zamyślenia
- Yyyy… Uczę się – skłamała
- W piątek? – popatrzył na nią podejrzliwie
- Mam bardzo dużo materiału – odpowiedziała odwracając wzrok
- Kłamiesz! – Max
- Nie!
- Tak!
- Nie!
- Tak!
- Nie!
- Tak!
- Nie!
- Tak!
- Nie!!!
- Tak, tak, tak, tak, tak, tak – Max nie pozwolił jej dojść do słowa – Z kim żeś się umówiła, że się nie chcesz przyznać?
- Z nikim! – odpowiedziała oburzona
- Znowu ten Dave? – zapytał patrząc z ukosa na dziewczynę
- Dave to już skończona historia.
- Świetnie! – ucieszył się – Stało się coś? – dodał widząc zamyśloną minę dziewczyny
- Nic szczególnego. Próbował mnie zgwałcić, ale spoko – uśmiechnęła się sztucznie
- Co próbował zrobić?! - widać było, że Max się wściekł.
- No zgwałcić! Ale nie martw się, do niczego nie doszło. - złapała szatyna za ramię
- No co za gnój! – Max nie krył swej złości – Nasłać na niego kogoś?
- Tak, rosyjską mafie – roześmiała się Lucy
- Ale ja się poważnie pytam
- Max, nic się nie stało. Wszystko jest pod kontrolą – odpowiedziała wesoło
- Na pewno?- chłopak nie dawał za wygraną
- Na pewno!
- To w takim razie z kim się umówiłaś? – wrócił do poprzedniego tematu, uśmiechając się złośliwie
- Z nikim się nie umówiłam! – spojrzała na zakochaną parę – Po prostu wybieram się z kimś do kina – dodała lekko się uśmiechając
- No to mów mi szybko z kim!
- Nie powiem!
- No powiedz!
- Nie!
- Lucy!
- Nie!
- Lucy!
- Powiem ci tylko, że chyba zmieniłam zdanie na czyjś temat i... - spojrzała jeszcze raz na czule obejmujących się nastolatków – I tyle musi ci na razie wystarczyć! – przyśpieszyła kroku wystawiając język do Max'a

***

Nastał wieczór, miły i przyjemny. Ciepły wiatr lekko poruszał gałęziami drzew. Lucy biegała jak szalona po mieszkaniu próbując wybrać najbardziej pasujące jej do bluzki kolczyki. Dzwonek do drzwi. Dziewczyna ruszyła szybko w ich stronę potykając się o dywan.
- Cholera! – powiedziała podnosząc się i rozmasowywując obolałe pośladki. Poprawiła się szybko i z uśmiechem otworzyła drzwi
- Cześć – Harry powiedział nieśmiało chowając za siebie obydwie ręce
- Hej! – odpowiedziała Lucy uśmiechając się
- To dla Ciebie - Harry unosząc lekko kąciki ust wyciągnął zza pleców mały bukiecik konwalii
- Dla mnie? – dziewczyna spojrzał zszokowana na kwiatki – Dziękuje – uśmiechnęła się słodko
- Słyszałem, że lubisz – powiedział ośmielony uśmiechem blondynki
- Uwielbiam! – odpowiedziała wesoło wąchając bukiecik
- To idziemy? – Harry zapytał pogodnie
- Tak – zamknęła drzwi obdarzając chłopaka szerokim uśmiechem…

***

- Świetny film! – powiedział Lucy otwierając drzwi od mieszkania
- Też mi się podobał – Harry uśmiechnął się do blondynki – Może jutro też pójdziemy na jakiś?
- Dlaczego nie – odwzajemniła uśmiech
- Super! – Harry się ucieszył
- To w takim razie do jutra – Lucy uśmiechnęła się do chłopaka po czym odwróciła się w stronę drzwi
- Poczekaj  - załapał ją za rękę – Wybacz, ale muszę... - po tych słowach złożył na jej ustach delikatny pełen czułości pocałunek – No to cześć – zmieszał się trochę
- Pa! – Lucy zaczerwieniła się
- Do jutra! – pomachał dziewczynie dalej stający w tym samym miejscu
- Do jutra! – Lucy również ani drgnęła
Oboje w tym samym czasie zrobili krok w przód, a ich usta ponownie złączyły się. Tym razem pocałunek był bardziej namiętny
- Cześć! – Lucy oderwała się od Harry'ego i szybko weszła do mieszkania
- Cześć.. - odpowiedział uśmiechnięty poczym udał się do własnego mieszkania

***

Dla jednych wczesną godziną jest 6 rano dla innych 8, a dla jeszcze innych 11. Do tej ostatniej grupy zdecydowanie można zaliczyć Lucy. Nie cierpiała porannych pobudek. A tu jak na złość...
- Cześć słońce – w drzwiach brunetki stał Dave
Gdy tylko go ujrzała próbowała natychmiast zamknąć drzwi. Jednak brunet był silniejszy
- Co tam u ciebie ślicznotko? – zapytał podłym tonem wchodząc do mieszkania Lucy
- Idź stąd! – krzyknęła i próbowała wypchnąć chłopaka za drzwi
- Nie, nie... Musimy dokończyć to co zaczęliśmy... - Dave zbliżył się do niej łapiąc jej rękę
- Zostaw mnie! – wyszarpała się
- I znowu zaczynasz?! – jedną ręką złapał ją za szyje i przyparł do ściany
- Puszczaj! – dziewczyna zaczęła się lekko dusić
- Uspokój się! – mocniej ją przydusił
Nagle Lucy usłyszała, kroki stawiane przez kogoś na korytarzu. Zresztą nie tylko kroki. Słyszalne były również odgłosy rozmowy, śmiechy.
- Pomocy!!!! – krzyknęła próbując wyrwać się z uścisku Dave'a
- Zamknij się! – drugą rękę przyłożył jej do ust
- Słyszeliście to? – odezwał się głos za drzwiami
Blondynka próbowała krzyczeć jednak chłopak skutecznie jej to uniemożliwiał
- To u Lucy! – krzyknął drugi głos
Drzwi do mieszkania błyskawicznie otworzyły się i wleciała do nich piątka dobrze znanych Lucy chłopaków oraz Emma.
- Puszczaj ją! – pierwszy ciosy w twarz Dave'a wymierzył Harry
Brunet puścił dziewczynę, która oddaliła się od niego na bezpieczną odległość, za chwilę znajdując się w objęciach przyjaciółki. Drugi cios zadał Zayn, celnie i z dużą siłą trafiając pod oko bruneta.
- Masz tu jeszcze ode mnie! Pedofilu! – Louis potraktował go kopniakiem
- I ode mnie! – z drugiej strony dostał od Liam'a
Niall podszedł bez słowa i również zadał bolesny cios Dave'owi
- Wyjdziesz sam czy ci pomóc? – Zayn złapał go za kark wykrzywiając jego głowę do tyłu
Odpowiedziało mu jedynie pojękiwanie z bólu
- Pytałem czy wyjdziesz sam czy ci pomoc?! – warknął groźniej
- Wyjdę sam… - brunet odpowiedział cicho
- No to wypad! – wypchnął do z mieszkania. Harry wybiegł za nim.
- I jeszcze raz spróbujesz jej coś zrobić! – wymierzył w niego prawy sierpowy
- Dobra, Harry wystarczy – podbiegł Liam – Nie warto sobie rąk brudzić – dodał odciągając kumpla. Harry obrzucił bruneta złowrogim spojrzeniem poczym wraz z przyjacielem wrócił do mieszkania Lucy.
- Lucy nic ci nie jest? – Hazza kucną przy blondynce łapiąc ją za rękę
- Nic. - odpowiedział wpatrując się w podłogę – No co za skurwysyn! – powiedziała wstając
- Dobrze, że nic ci nie zrobił…- Liam podszedł do niej
- No co za skurwysyn! – powtórzyła wpatrując się w drzwi
- Lucy, już wszystko w porządku. - Emma ją objęła
- Dobrze, że przyszliśmy…. – powiedział już spokojnym głosem Niall
- No właśnie. Co wy żeście robili pod moim mieszkaniem o 8 rano? – zapytała Lucy
- Przynieśliśmy ci świeże bułki. - Harry podszedł do niej ponownie łapiąc ją za rękę i uśmiechnął się lekko
- Poza tym chcemy jechać na basen! – Uśmiechnął się szeroko Louis
- Dziękuje wam… - odpowiedział cicho Lucy patrząc na każdego po kolei
- Przecież nie ma za co! – uśmiechnął się Liam
- Od tego nas masz! – powiedział wesoło Zayn
- Nie pozwolimy Cię skrzywdzić – Harry spojrzał głęboko w jej zielone oczy.
Reszta spojrzała dziwnie po sobie. Zastanawiając się czy na pewno dobrze widzą i słyszą.
- To chodzicie na to śniadanie! – Emma przerwała krępującą ciszę uśmiechając się do Lucy
- Świetny  pomysł! – powiedział Louis i skierował się w stronę kuchni – Głodny jestem!
- No to idziemy! – Lucy uśmiechnęła się do chłopaków – I jeszcze raz dzięki…

***

- Lecisz! – Lucy podbiegła do Harry'ego, który stał na skraju basenu i jednym pchnięciem wrzuciła go do wody
- O ty!! Poczekaj aż cię złapie! – krzyknął Styles po wypłynięciu na powierzchnię
- Nigdy mnie nie złapiesz! – powiedziała wesoło Lucy
- A chcesz się przekonać?! – zapytał Harry wychodząc z basenu i patrząc poważnym wzrokiem na uśmiechniętą dziewczynę
- No dawaj! – dziewczyna zaczęła uciekać
- Bawimy się w ganianego? – zapytał Louis, gdy przebiegła koło niego najpierw blondynka, a potem Harry – Ja też chcę!
- Lou... - Zayn skarcił go spojrzeniem
- No co!? – chłopak zrobił minę jak pięciolatek
- Daj im trochę prywatności – powiedział Liam zakładając okulary
- Ale w sensie, że co? – Louis nie za bardzo zrozumiał
- W sensie, że daj im pobyć samym – powiedział jak do małego dziecka Niall
- Nie zauważyłeś, że ostatnią są jacyś tacy milsi dla siebie? – zapytała Emma
- Ale Zayn mówił, że nic z tego nie będzie – powiedział Louis
- Każdy się czasem myli! – Zayn – Patrz jaka fajna dupa! Musisz ją wyrwać! – wskazał na jakąś blondynką
- Skoro muszę. – Louis udając zawiedzenie – To lecę! Pa – rzucił szybko poczym pobiegł w stronę dziewczyny

***

- Mówię ci, że mnie nie złapiesz! - Lucy dalej uciekając przed Harry'm
- Złapie, złapie! – przyśpieszył – Lucy stój! – krzyknął jednak blondynka nie zdążyła się zatrzymać. Z olbrzymim impetem uderzyła w ratownika. Młodego ratownika.
- Ała! – powiedział wstając
- Nic ci nie jest? – Harry jej pomógł
- Po basenie się nie biega moim drodzy!- powiedział ratownik mierząc Lucy spojrzeniem
- Ja nie biegłam, Ja po prostu się poślizgnęłam – powiedział na swoją obronę Lucy i dopiero teraz spojrzała na umięśnionego szatyna bez koszulki z opaloną klatą, na której malował się piękny kaloryfer. Zatkało ją trochę. Ratownik widząc to uśmiechnął się, a Harry odchrząknął głośno.
- Wszystko w porządku? – ratownik zapytał uśmiechając się do Lucy
- Ręka mnie trochę boli – odwzajemniła uśmiech – Ale będę żyć – dodała
- Damy sobie już radę! Przepraszamy i dowidzenia! – powiedział uprzejmie Harry łapiąc Lucy pod rękę
- Może spojrzę na tą rękę? – powiedział ratownik uwodzicielskim tonem
- Nie, dziękujemy – Harry zaczął iść nadal trzymając dziewczynę za rękę, a Lucy stała w miejscu – Lucy! Idziemy!
- Boli mnie tutaj – powiedział blondynka wskazując bolącą część ręki ciągle spoglądając na klatę ratownika
- Zaraz się tym zajmiemy – odpowiedział uśmiechając się czarująco – Chodźmy tam! – wskazał na budkę ratownika
- Ale my naprawdę damy sobie radę!- powiedział Harry
- Może niech lepiej Pan Ratownik na to spojrzy – uśmiechnęła się Lucy
- Na takie bóle najlepiej pomaga kolacja – ratownik – Trzeba się tym szybko zająć. - udając powagę – Co Pani robi dzisiaj wieczorem? – ponownie się uśmiechnął
- Mamy już plany! – powiedział Harry odrywając Lucy od ratownika
- Kochanie! – krzyknęła jakaś cycata blondynka, która właśnie pojawiła się obok ratownika– Miałeś mi opatrzyć ranę! – wskazała na małe zadrapanie na palcu.
- Już się tym zajmuję! - Ratownik zmieszał się trochę
- To Państwo niech się zajmą sobą, a my sobą – Harry chwycił Lucy za rękę i zaczęli iść. Dziewczyna odwróciła się na chwilę obrzucając ratownika i blondynkę złowrogim spojrzeniem.
- Jak ja nienawidzę takich typów! - powiedziała gdy odeszli kawałek
- No właśnie było widać – Harry skrzywił się trochę
- Nie chodzi mi o wygląd! – powiedziała – Bo jeśli brać to pod uwagę to był całkiem znośny – uśmiechnęła się na samo wspomnienie jego klaty – Chodzi mi o zachowanie!- otrząsnęła się
- Czyli? – dopytał się
- Nie cierpię jak jeden chłopak zarywa do kilku dziewczyn albo jedzie na dwa fronty. To jest po niżej wszelkiej krytyki! - powiedziała oburzona co wywołało uśmiech na twarzy Harry'ego. Śmieszyło go to jak Lucy słodko się bulwersuje.
- Ja też popieram monogamię – roześmiał się
- Nie wiedziałam, że znasz takie mądre słowa. - Lucy uśmiechnęła się zalotnie poczym podeszła do Harry'ego. Chłopak zamknął już oczy licząc na piękny i wspaniały pocałunek, a tu... - Bu! – po raz drugi tego dnia wylądował z impetem w basenie.



Cześć wszystkim. Chciałam Was przeprosić, że czasem nie odpisuję na wasze komentarze. Brakuje mi czasu. Chcę skończyć pisać to opowiadanie przed moim drugi wyjazdem, więc rozdziały będą pojawiać się chyba codziennie. 

Jeśli chcecie się czegoś o mnie dowiedzieć możecie zadawać mi pytania na >ask.fm<

Pozdrawiam Angelika xoxo


niedziela, 29 lipca 2012

Rozdział 13



Nowy, piękny dzień zawitał do Londynu. Świt wesoło wkradał się na ulice budząc wszystkich do życia. Jednak jedna para już od dawna nie spała. Dziewczyna z szerokim uśmiechem na twarzy wtulała się w swojego ukochanego, a on cmoknął ją w czubek głowy.
- Było dokładnie tak jak to sobie wyobrażałam - Emma mocniej wtuliła się w Niall'a
- Dziękuje  - chłopak delikatnie ją pocałował
- To ja dziękuję - powiedziała i ponownie zatopiła się w ustach chłopaka

***

- Niall się spóźnia - z szatańskim uśmiechem powiedział Louis do reszty zespołu, która już znajdowała się na sali.
- Czyli chyba wszystko poszło zgodnie z planem. - uśmiechnął się Zayn
- Oby – powiedziała Lucy i zajęła się sznurowaniem buta – Chociaż było do przewidzenia, że się pogodzą.
- Też tak uważam. W końcu się kochają! - powiedział z entuzjazmem Liam
- Nie wszyscy ludzie, którzy się kochają są ze sobą. - dodał Harry smutnym głosem
- Fakt - Zayn potwierdził ponuro
- Życie - skomentowała Lucy zamyślając się na chwilę
Do sali wszedł rozradowany Niall. Wszyscy spojrzeli na niego.
- Cześć przystojniaku! I jak?! – Louis już na niego podbiegł i objął go ramieniem
- Co jak? – Niall delikatnie się uśmiechnął
- Pogodziliście się? – dopytał Zayn
- Aaaa, tak – odpowiedział szybko blondyn nadal się uśmiechając
- A coś więcej? – Liam próbował zachęć kumpla, żeby zdradził mu jakieś szczegóły
- Co macie na myśli? – blondyn zaczął się z droczyć
- Dobrze wiesz! – Lucy lekko szturchnęła go w ramię
- Dziękuje wam! – Niall uśmiechnął się szeroko – Gdyby nie wy to...
- Nie ma za co! – Harry przybił z nim żółwika
- Jest! – powiedział Niall
- Nie no, nie oszukujmy się... Rzeczywiście jest za co dziękować – powiedziała Lucy z powagą na co wszyscy zareagowali śmiechem.
- No to co? Bierzemy się do roboty? – dziewczyna klasnęła w ręce
- Już? – zapytał załamany Lou – Niech jeszcze coś opowie...
- Nie będę wam niczego opowiadał! – zaprotestował Niall
- Dowiem się od Emmy to wam powiem – Lucy uśmiechnęła się złośliwie – A teraz ruszać tyłki! – dodała włączając muzykę...

***

- To co? Jakaś mała kolacyjka żeby to uczcić? – zapytał zdyszany Zayn
- Świetny pomysł! – poparł go Liam wycierając ręcznikiem pot z czoła
- U nas w domu! Ja coś ugotuje! – Louis'owi bardzo spodobał się ten pomysł.
- To o której? – zapytał Niall
- No nie wiem. Lucy? – Harry spojrzał pytająco na brunetkę
- Jak Louis ma gotować to ja nie przychodzę! – roześmiała się i spojrzała na oburzonego chłopaka
- To ja z Liam'em coś ugotuje! – powiedział Zayn
- Ja nie potrafię gotować – Liam szepnął cicho kumplowi, ale Lucy to usłyszała i  ponownie się roześmiała.
- Może innym razem razem się spotkamy? - zapytała dziewczyna
- Ale dlaczego?  - Lou zrobił smutną minę
- Bo mam już plany na dzisiejszy wieczór - odpowiedziała i spojrzała na zawiedzione twarze chłopaków
- Romantyczny spacer z Dave'em? – dopytał Niall
- Nie, kolacja. - Lucy uśmiechnęła się – Ale wam życzę udanej zabawy!
- Taaa my tobie też… - powiedział Zayn do blondynki, która już opuszczała salę
- To pa!
- Pa…

***

- Kolacja była przepyszna – Lucy uśmiechnęła się do Dave'a siedzącego naprzeciw niej
- Cieszę się, że ci smakowało – odwzajemnił uśmiech – Wina? – zapytał przystawiając butelkę do jej kieliszka
- Nie, dzięki. - dziewczyna położyła rękę na wierzchu naczynia
- To co porobimy? – zapytał
- Nie wiem. Może coś obejrzymy? – zaproponowała Lucy
- No to zapraszam – chłopak rozłożył ręce w stronę salonu.
Usiedli. Dave włączył jakiś nudny film. Przybliżył się do blondynki i zaczął ją obejmować. W pewnej chwili zaczął ją namiętnie całować dobierając się do guzików od jej bluzki.
- Przystopujmy trochę – Lucy odsuwając się od chłopaka
- Oj, przestań! Przecież wiem, że tego chcesz. - Dave coraz mocniej przysuwał dziewczynę do siebie
- Wyobraź sobie, że nie! - blondynka jeszcze bardziej próbowała się uwolnić z objęć chłopaka
- Będzie fajnie. - z każdą sekundą stawał się bardziej brutalny
- Puszczaj mnie! – dziewczyna wyrywała się coraz bardziej
- Puszczę jak skończymy - chłopak położył się na Lucy, a ta dalej próbowała jakoś odsunąć się od niego, ale niestety chłopak był silniejszy
- Złaź ze mnie! – spoliczkowała go
- Tak się bawić nie będziemy! – Dave poderwał się unosząc dziewczynę za nadgarstki
- Zostaw mnie!
- Zamknij się! – brunet przyparł Lucy do ściany i znowu zaczął ją całować i rozbierać.
Dziewczyna z całej siły kopnęła chłopak w krocze. Dave zwiną się z bólu puszczając blondynkę. Lucy odskoczyła od niego biegnąc w stronę wyjścia. Gdy była już prawie przy drzwiach zawróciła i podeszła do chłopaka, który leżał na ziemi trzymając rękę na obolałym miejscu. Popatrzyła na niego z pogardą poczym kopnęła go jeszcze raz, sprawiając, że brunet cierpiał jeszcze bardziej.
- Ty mała suko! - wyjęczał przez zaciśnięte od bólu zęby
- Leżących się nie kopie, ale dla takich frajerów jak Ty robi się wyjątki - dziewczyna ponownie spojrzała na niego z obrzydzeniem i wyszła z mieszkania

***

Lucy wróciła do swojego mieszkania. Dokładnie pozamykała wszystkie zamki. Bała się, że chłopak będzie chciał się teraz na niej zemścić. Wzięła długą, gorącą kąpiel próbując zmyć z siebie ślady, które pocałunkami i dotykiem zostawił na niej Dave. Jednak mieli rację. Wszyscy ją ostrzegali przed nim, a ona nie chciała ich słuchać. Była tylko szczęśliwa, że nie stało się nic, o wiele straszniejszego. W zamyśleniu oglądała jakiś film. Leciał od ponad godziny, a dziewczyna nawet nie wiedziała o czym jest. Nie interesowało jej to. Myślami była zupełnie gdzie indziej. Nagle do jej mieszkania zaczął się ktoś dobijać. Serce waliło jej jak oszalałe. Podeszła niepewnie do drzwi. Spojrzała przez judasz. To co tam zobaczyła zaszokowało ją kompletnie. Błyskawicznie otworzyła drzwi.
- Harry! – dziewczyna w ułamku sekundy znalazła się przy chłopaku, który właśnie z olbrzymim impetem lądował na ziemi – Co ci jest? – zapytała z niepokojem
- Cześć - chłopak przywitał się wesoło
- Ty jesteś pijany! – blondynka pomogła mu wstać z podłogi
- A ty śliczna. - spojrzał na dziewczynę uśmiechając się do niej
Lucy przekręciła oczami wprowadzając chłopaka do mieszkania, następnie pomogła mu dojść i rzuciła go na kanapę.
- Coś ty z sobą zrobił? – zapytała spoglądając na niego, który bawił się frędzlem od koca
- Spiłem się – odpowiedział nie zaprzestając fascynacją kawałkiem materiału
- A dlaczego? – Lucy kucnęła koło niego
- Bo się spotykasz z Dave'em - powiedział robiąc smutną minę i odrywając wzrok od koca
- Nie spotykam się z nim – dziewczyna wstała
- Jak to nie?! Przychodzi do ciebie, ty do niego, jakieś kolacje, spacery. - Harry zaczął wymieniać, ale Lucy mu przerwała
- Tak było do dzisiaj.
- Co się stało? – Harry lekko się uśmiechnął
- Nic szczególnego.
- No powiedz… - chłopak podszedł do dziewczyny chwiejnym krokiem
- Nic szczególnego – powtórzyła spoglądając prosto w jego zielone tęczówki
- Zrobił ci coś? – Harry dotknął delikatnie jej ramienia. Dziewczyna szybko odsunęła się od niego, odwracając się plecami
- Oczywiście, że nie – odpowiedziała mało przekonująco wpatrując się w rytmicznie poruszające się gałęzie drzew
- Zabije go! – Harry krzykną z olbrzymią złością, poczym chwiejnym aczkolwiek szybkim krokiem udał się w stronę drzwi
- Harry! – blondynka pobiegła za nim
- Zabije go! – chłopak zaczął iść coraz szybciej. Za szybko jak na jego stan. W jednej chwili znalazł się na ziemi
- Uspokój się! – Lucy kolejny raz tego wieczoru pomogła mu wstać
- Jeśli on ci coś zrobił to... ! – nie dokończył – Lucy? Czy on chciał cię skrzywdzić? – zapytał patrząc z troską na blondynkę
- Nie – uśmiechnęła się lekko – Chodź, położysz się, wytrzeźwiejesz trochę – pogłaskała go po policzku
- A położysz się obok mnie? – spojrzał dziewczynie prosto w oczy
- Tak – odpowiedziała biorąc go za rękę prowadząc do swojej sypialni

***

- No i gdzie ten Harry! – Louis chodził po mieszkaniu martwiąc się o nie dającego żadnego znaku życia kolegę – Tak się jarał tą kolacją, a teraz go nie ma!
- Może coś mu wypadło. - Emma pogładziła ramię Lou próbując go uspokoić
- To czemu telefonów nie odbiera?! – Liam także zaczął panikować
- Może mu się wyładował – powiedział ze spokojem Nial
- Przestańcie się zachowywać jak nadopiekuńcze mamuśki – zaśmiał się Zayn – Duży jest poradzi sobie!
- A może by do Lucy zadzwonić? – Liam spojrzał na Louis'a
- Do Lucy? Dlaczego do Lucy? - zadziwił się Lou – Przecież oni się nie cierpią?!
- Wierzysz w to? – zapytał z kpiną Zayn. Louis spojrzał na niego jak na kosmitę.
- A jest inaczej? – zapytał ze zdziwieniem. Odpowiedziała mu cisza - No co wy?! – jego zdziwienie zmieniło się w zaskoczenie
- Mi się wydaje, że oni tak naprawdę to się lubią tylko teraz jest się im głupio do tego przyznać – powiedział już ze spokojem Liam
- Serio?! – Louis nadal nie mógł w to wszystko uwierzyć
- Ty naprawdę taki bystry jesteś czy tylko udajesz? – dopytał się Zayn
- To może coś z tego będzie! – krzyknął Lou zacierając ręce
- Może - Niall spojrzał na Emmę – A ty jak sądzisz?
- Szczerze mówiąc to nie mam pojęcia. Ona jest taka uparta, że masakra.
- To fakt! – przytaknął Lou
- Szczerze mówiąc to wydaje mi się, że nigdy nie będzie Lucy i Harry'ego jako pary - powiedział po zastanowieniu Zayn
- Dlaczego? – dopytał Liam
- Bo oboje mają w sobie za dużo dumy żeby zmienić poglądy na temat siebie. Mówią, że się nienawidzą i wątpię czy któreś z nich powie nagle "Wiesz co? Jednak Cię lubię, żeby tylko lubię. Ja Cię kocham. Bądźmy razem" – odpowiedział Zayn
- No Lucy na pewno się nie przyzna, że go lubi – powiedział Emma
- Mi się mimo wszystko wydaje, że nie są sobie obojętni. - stwierdził z Liam
- Popieram – Niall
- A Ja chyba niestety musze poprzeć Zayn'a. - dodała smutno Emma

***

- Ale miałaś się położyć przy mnie. - Harry przebudził się, gdy Lucy próbowała wyjść z pokoju
- Musze się wykąpać – odpowiedziała wyciągając z szafki koszulkę
- A wrócisz? – zrobił taką słodką minkę
- Postaram się – uśmiechnęła się i opuściła pokój

Minęła godzina, a Harry dalej wyczekiwał blondynki. Nie mógł już wytrzymać. Cały czas powtarzał sobie, że jeszcze chwila i przyjdzie. A tu nic. Wstał z łóżka i poszedł do salonu
- Miałaś wrócić. - powiedział smutno do siedzącej na kanapie blondynki. Dziewczyna wystraszyła się lekko
- Serial oglądam – kiwnął głową na telewizor
- To Ja z tobą! – powiedział Harry wtulając głowę w brzuch blondynki
- Ej, ej – Lucy roześmiała się – Myślisz, że jesteś pijany to wszystko ci wolno?
- Nie gadaj, tylko mnie przytul – Harry objął tułów dziewczyny
- Ty naprawdę jesteś pijany – Lucy śmiała się coraz bardziej
- Dlaczego mnie nie lubisz? – Harry podniósł się i usiadł naprzeciw dziewczyny wpatrując się w jej zielone oczy
- Bo jesteś przychlastem! – odpowiedziała rozbawiona rozczulającą miną chłopaka
- A Dave'a kochasz? – zapytał niepewnie
- Oczywiście, że nie! Mówiłam ci już! Ja się nie zakochuje! – po wypowiedzeniu tych słów zamyśliła się na chwilę – Nie zakochuje się! – powtórzyła dobitniej z dziwną miną
- Dlaczego? – zapytał
- Dlaczego? Dlaczego? Oglądaj – powiedziała zdecydowanie wskazująca palcem telewizor
- Na pewno się zakochujesz tylko jeszcze o tym nie wiesz – Harry uśmiechnął się sam do siebie
- Nie prawda! – oburzyła się
- Prawda! – chłopak uśmiechnął się szerzej
- Nie!
- To powiedz dlaczego!
- Nie! – krzyknęła -  Chociaż… I tak jesteś pijany…
- No właśnie! To powiedz!
- Bo się boję - spojrzała na niego
- Ty? Boisz? Czego? – chłopak był w szoku
- Że się zakocham, a potem ten ktoś mnie skrzywdzi, zdradzi, zostawi. - powiedział szybko Lucy
- Ja bym cię nigdy nie skrzywdził. – Harry cały czas parzył w jej oczy
Dziewczyna spojrzała na niego zaszokowana
- Ileś ty wypił?! – Lucy spróbowała zmienić temat rozmowy
Chłopak uśmiechnął się lekko
- Za dużo.
- Widać! - zaśmiała się
- Chyba chce mi się spać - oparł głowę na ramieniu Lucy
- To się połóż
- Nie zasnę bez Ciebie
- Codziennie beze mnie zasypiasz – uśmiechnęła się
- Zasypiam mając Cię przed oczami…
- Majaczysz Harry! – Lucy zepchnęła chłopaka z ramienia – Naprawdę idź się połóż!
Chłopak spojrzał na zamyśloną, a jednocześnie przestraszoną twarz blondynki po czym wstał i poszedł do sypialni. Lucy spojrzała na zamykając się drzwi, głośno wydychając powietrze.
- Nienawidzę go, nienawidzę go, nienawidzę go – powtarzała szeptając – Nienawidzę go! – powiedziała głośniej zakrywając twarz rękoma.


Wróciłam. Trochę mało opalona, ale chociaż wypoczęta. :) 

Pozdrawiam Angelika xoxo

sobota, 21 lipca 2012

Rozdział 12



Mijały dni, a Emma podjęła decyzję. Tyle, że teraz było już za późno. Niall nie chciał jej znać. Nie odpierał telefonów, sms-ów. Mimo licznych rozmów z chłopakami i Lucy nie zmieniał swojego zdania. Do blondynki jeszcze jako tako się odzywał, musiał, pracowali razem. W końcu Emma się poddała. A zapowiadało się tak pięknie.... Przecież byli razem szczęśliwi. A teraz? Każde z nich siedzi w swoich pokojach izolując się od świata, cały czas spoglądając w jeden bliżej nieustalony punkt.

***

- Emma! Wstawaj! – do pokoju brunetki z impetem weszła Lucy.
- Nie chcę! – nakryła się kołdrą, a blondynka próbowała ją odkryć.
- Chcesz tylko jeszcze tego nie wiesz! – odpowiedziała Lucy pakując jakieś rzeczy do torby przyjaciółki.
- Co ty robisz? - Emma podniosła się do pozycji siedzącej i spojrzała na dziewczynę biegającą po jej pokoju z jej torbą.
- Biorę ci ciuchy na jutro – odpowiedziała nadal coś pakując i rozglądając się po pokoju, aby zobaczyć czy niczego nie zapomniała.
- A co ja jutro będę robić? -  zapytała smutno. Od rozstania z Niall'em wszystko przestało mieć znaczenie. Świat Emmy się zawalił.
- To się jeszcze zobaczy! – powiedział Lucy siadając obok przyjaciółki – Śpisz dzisiaj u mnie! - uśmiechnęła się na zachętę.
- Nie chcę! - odpowiedziała jakby ze złością, ale w jej głosie było też słychać smutek, który od razu usłyszała Lucy.
- U mnie nie chcesz? Ty wredoto! - blondynka próbowała ją rozśmieszyć, ale marnie jej to szło.
- Po prostu nie chce ci zepsuć wieczoru.
- Nie popsujesz! Wstawaj! Mam fajne filmy – Lucy ściągnęła kołdrę z przyjaciółki i ustała przy jej łóżku, czekając na jakąś reakcję Emmy
- Ale... - zaczęła
- Bez żadnego ale! - przerwała jej Lucy i pociągnęła dziewczynę za rękę i poprowadziła do łazienki i zamknęła za nią drzwi.

***

- Chłopaki! Nie mam ochoty na jakieś wyjścia! – Niall broniąc się przed Liam'em i Harry'm, którzy próbowali namówić go na wyjście z pokoju. Od jakiś 15 minut stali pod jego drzwiami, walili w nie pięściami, grozili, że wyciągnął go stamtąd siłą, ale to nic nie dało. Blondyn nadal nie chciał wyjść z pokoju
- Wyjdź, albo podpalimy wszystkie Nando's - powiedział Harry patrząc z uśmiechem na Liam'a
- Nie zrobicie tego  - odpowiedział mi ze strachem głos za drzwiami.
- A chcesz się przekonać? - zapytał chytrze Liam.
- No dobra! Już wychodzę. - i drzwi się otworzyły. Niall wyglądał na strasznie zmęczonego. Widać, że długo nie spał. Miał wielkie wory pod oczami, a włosy sterczały mu we wszystkie strony świata.

***

- Jesteśmy! – Louis wraz z pozostałymi chłopakami przyjechali do mieszkania Lucy
- Świetnie! Wchodzicie! – Lucy wpuściła ich do środka.
- Lucy, kto przy...? – w przedpokoju pojawiła się Emma i od razu jej wzrok napotkał blondyna – Niall? – jej oczy rozweseliły się na widok chłopaka, lecz chłopak nie był zachwycony tym spotkaniem. Spojrzał ze złością najpierw na Emmę, później na Lucy, a na końcu na chłopaków.
- To dlatego mnie wyciągnęliście z domu!? – warknął do kumpli. Zacisnął dłonie w pięści widać było, że naprawdę się zdenerwował.
- Nie powinniście... - Emmą powiedziała cicho. Była zaskoczona reakcją Horan'a.
- Jak nie powinniśmy? Przecież wy się kochacie! – Lucy stanęła obok Harry'ego i Liam'a
- Właśnie! Żyć bez siebie nie możecie! – poparł ją Styles
- Ile jeszcze będziecie się oszukiwać?! – blondynka patrzyła raz na Emmę, a raz na Niall'a, którzy teraz przyglądali się sobie nawzajem.
- Macie porozmawiać. – powiedział spokojnie Harry, a Lucy się do niego uśmiechnęła i dodała:
- Na spokojnie!
- I wszystko sobie wytłumaczyć! – dopowiedział Hazza nadal uśmiechając się do dziewczyny
- My wychodzimy! – objaśniła Lucy i wypchnęła chłopaków za drzwi.
- Nie pozabijać nam się tu! – krzyknął jeszcze na odchodne Louis
I wyszli zostawiając Emmę i Niall'a ze wzrokiem wbitym w podłogę. Stali w ciszy. W końcu blondynka się odezwała.
- Nie będę cię zmuszać do rozmowy ze mną. - powiedziała smutnym głosem. Nie chciała go zmuszać, aby ją  kochał, aby jej wybaczył...
- Czemu mi nie powiedziałaś? - zapytał
- Co miałam ci powiedzieć?! Wrócił mój były chłopak i nie wiem, którego wybrać?! – Emmie łzy zaczęły napływać do oczu. Nie potrafiła tego zatrzymać. Zawsze szybko się rozpłakawszy.
- Masz rację. To byłoby bez sensu. - powiedział odwracając się w stronę drzwi i robiąc kilka kroków w ich kierunku, ale to co usłyszał zatrzymało go.
- Kocham cię... - szepnęła prawie niesłyszalnie brunetka nadal płacząc
W chłopaku coś pękło. Kochał ją. Nie miał dłużej siły walczyć ze sobą samym. Chciał jej i tylko jej. Nigdy nie czuł się tak szczęśliwy jak przy Emmie.
- Ja ciebie też – odpowiedział równie cicho będąc dalej odwróconym w stronę drzwi.
Brunetka podeszła do niego i przytuliła go od tyłu. On natychmiast się odwrócił tuląc ją z całych sił, ciesząc się, że znów czuje ciepło, które od niej biło.

***

- Myślicie, że się uda? – zapytała Lucy stojąc z chłopakami pod swoim blokiem.
- Mam nadziej! Zabije ich jak nie wykorzystają naszej niespodzianki! – powiedział ze śmiechem Louis.
- Lou... - powiedział Liam uspakajając trochę kolegę
- To co teraz do nas? – Harry uśmiechając się nieśmiało do Lucy. Dziewczyna w tej chwili nie widziała niczego innego oprócz jego boskiego uśmiechu i tych zielonych oczu.
- Nie mogę. - pokręciła przecząco głową, ale widać, że posmutniała – Umówiłam się już z Max! – spojrzała na Harry'ego zmuszając się delikatny uśmiech - Do jutra!

***

Pogodzona para zaczęła namiętnie się całować. Oboje tęsknili za sobą, za dotykiem, zapachem. Niesieni namiętnością wylądowali w pokoju, który w mieszkaniu Lucy był już zarezerwowany dla Emmy. Niall nie odrywając się od brunetki zapalił światło. To co oboje ujrzeli zaskoczyło ich zupełnie. Po całym pokoju były porozkładane jeszcze nie zapalone świeczki, na łóżku porozrzucane czerwone płatki róż.
- Co to jest? – zszokowana Emma wskazała na stolik nocny. Znajdowały się na nim szampan, truskawki, pudełko zapałek i jakiś list. Chłopak rozpakował kopertę i zaczął czytać…


Cześć! To my! Lucy, Liam, Louis , Zayn i przychlast!
( to tak na wszelki wypadek, jakbyście się nie domyślali)
Widzicie jak my Was kochamy?!
To wszystko przygotowaliśmy specjalnie dla Was!
Obok macie szampan i truskawki
( aby otworzyć szampan należy delikatnie wyciągnąć korek
Uważając przy tym aby nic się nie wylało i żeby nic nie wyszczeliło w górę
Psując piękne mieszkanko Lucy ~ Lou)
Oraz zapałki, żebyście pozapalali świeczki.
A w szufladzie jest jeszcze jedna niespodzianka…
( aby poprawnie użyć niespodzianki należy... Figa!
Do tego musicie dojść sami! ~ Lou )
Udanej zabawy i miłego wieczoru!


Emma otworzyła szufladę wyciągając z niej opakowanie prezerwatyw.
- Jeśli nie jesteś jeszcze gotowa nie musimy z tego korzystać – Niall spojrzał na nią czule. Nie chciał jej do niczego zmuszać
- Jestem gotowa. - Emma wyszeptała Niall'owi na ucho, a ten uśmiechnął się szeroko.
Spojrzeli sobie głęboko w oczy. Widzieli w nich miłość. Oboje byli pewni, że to właśnie z sobą chcą spędzić ten najważniejszy moment w życiu. Zaczęli się delikatnie całować. Niall zjechał na dekolt brunetki pozbawiając ją przy tym swetra. Dziewczyna była tak podekscytowana, że jedynie poddawała się czułym pocałunkom swego ukochanego. W końcu powoli ściągnęła jego koszulkę. Niall zabrał się za jej spodnie.  Ich usta błądziły po całym ciele. Gdy już wzajemnie pozbawili się wszystkich ubrań Niall delikatnie wszedł w dziewczynę dostarczając jej niebywałą przyjemność.


Następny rozdział dopiero pod koniec tygodnia, ponieważ jutro rano wyjeżdżam. 
Zamieściłam trochę więcej opisów. Nie jest ich tak dużo jak w poprzednich opowiadaniach, ale w kolejnych rozdziałach powinno być jeszcze więcej opisów. 

Pozdrawiam Angelika 

czwartek, 19 lipca 2012

Rozdział 11


Na jednym z wielu londyńskich osiedl panowała cisza i spokój. Słońce już dawno schowało się za widnokrąg ustępując miejsca księżycowi, który dzisiaj świecił wyjątkowo jasno. W oddali dało słyszeć się przejeżdżające samochody i cichy szelest drzew. Pogoda była piękna. Łagodny, ciepły wiaterek owiewał delikatnie twarze dwóch siedzący na ławce roześmianych osób.
- Przestań, bo się posikam ze śmiechu! – Lucy szturchnęła siedzącego obok niej Dave'a
- Ale naprawdę tak było! – powiedział
Dziewczyna dochodziła do siebie, ocierając łzy, które pojawiły się w jej oczach ze śmiechu
- Ale ty jesteś śliczna. - brunet przybliżając się do Lucy
Blondynka roześmiała się.
- Naprawdę
- Ale ja ci wierzę...
- Oczy masz cudowne... - dodał przybliżając się jeszcze bardziej
- Nie ty pierwszy mi to mówisz! – Lucy ponownie się roześmiała dyskretnie odsuwając się od chłopaka urywając kawałek trawy.
- To nie jest ta twoja przyjaciółka? – Dave wskazał na zapłakaną brunetkę wchodzącą do bloku Lucy
- Rzeczywiście! – dziewczyna natychmiast się zerwała – Chyba coś się stało! Muszę lecieć! Pa – rzuciła krótko zaczynając biec w stronę bloku
- Ej! – Dave złapał ją za rękę – Zapomniałaś o czymś! – powiedział składając na jej ustach namiętny pocałunek.
Dziewczyna uśmiechnęła się i ponownie biegnąc, udała się na pomoc zapłakanej Emmy

***

- Em, co się stało?! – zapytała brunetkę siedzącą pod jej drzwiami
- Josh wrócił – odpowiedziała zapłakana
- Co?! – Lucy pomagając jej wstać – Wchodź - dodała otwierając drzwi – Jak to wrócił?!
- Przyszedł do mnie dzisiaj z kwiatami, powiedział, że przeprasza, że kocha… - powiedziała zapłakana
- I co z tego!? – oburzyła się Lucy
- Co z tego?!
- Przecież masz Niall'a!
- Wiedziałam, że tak do tego podejdziesz! – Emma
- Em... Nie pamiętasz on jak cię potraktował? - powiedziała spokojniej już Lucy
- Pamiętam… Ale on mnie kocha, rozumiesz?
- I ty mu wierzysz?
- Tak… Był taki przekonując zresztą gdybyś widziała jak na mnie patrzył...
- Ale ty go już nie kochasz, prawda?
- Nie wiem…
- A Niall?! - Lucy spojrzała na przyjaciółkę. Nie potrafiła zrozumieć jej zachowania.
- To skomplikowane...
- Co jest skomplikowane? Przecież sama mówiłaś, że kochasz Niall'a, że jesteś z nim taka szczęśliwa... - przypomniała jej blondynka
- Ale jak dzisiaj zobaczyłam Josh’a... - Emma się zacięła
- To co?!
- To wszystko wróciło!
- On cię skrzywdził...
- "Miłość ci wszystko wybaczy" – odpowiedziała brunetka sarkastycznie śmiejąc się przez łzy...

***

Blondynka przebijała się przez zatłoczony chodnik w celu dotarcia na trening. Niejednokrotnie zastanawiała się gdzie wszyscy śpieszą się tak bardzo, że nawet nie zauważają ludzi idących z przeciwnej strony.
- Lucy! – dziewczyna zatrzymała się i odwróciła się słysząc swoje imię – Cześć! – podbiegł do niej zdyszany Josh
- Czego chcesz? – zaczęła ponownie iść przyspieszając kroku
- Żebyś mi pomogła z Emmą – powiedział
Dziewczyna, aż zatrzymała się ze złości
- Co?!?! – krzyknęła tak głośno, że ludzi się obejrzeli, aby sprawdzić co się dzieje.
- No żebyś jej mówiła, żeby mi wybaczyła i takie tam... - spojrzał na nią
- Chyba ci się w dupie poprzewracało!
- Lucy, proszę cię… - powiedział łapiąc ją za ramie
- Odczep się od niej raz na zawsze! – blondynka uwalniając się z uścisku chłopaka – Ma kogoś! Jeśli jej to zepsujesz to cię zabije!
- Nic mi nie mówiła na ten temat…
- W ogóle nie powinna z tobą rozmawiać!
- Lucy słoneczko… - uśmiechnął się do dziewczyny
- Wsadź sobie to słoneczko w dupę! – powiedziała groźnie
- A może nie chcesz żebyśmy do siebie wrócili, bo ty masz na mnie ochotę? - powiedział wrednym głosem
- Jak ty coś czasami palniesz to po prostu mi Cię żal!
- Przecież pamiętam to co wydarzyło się pomiędzy nami na dyskotece…
- Ja niestety też! Nigdy jej nie mówiłam, że się do mnie dobierałeś ale jeśli trzeba będzie, zrobię to! – blondynka zatrzymując się pod wejściem do budynku
- Teraz i tak ci nie uwierzy! – Josh – No przyznaj się, że na mnie lecisz... - powiedział obejmując dziewczynę
- Nie dotykaj mnie!- zaczęła się wyrywać
- Zostaw ją! – podbiegł Max
- Spoko koleś, my się tylko żegnamy – Josh uśmiechając się
- Zjeżdżaj stąd! – Max warkną groźnie – I niech cię tu jeszcze raz zobaczę!
- Dobra. Luz – Josh się wystraszył – Do zobaczenia Lucy! – dodał gdy odszedł kawałek
- Nic ci nie jest? – Max z troską zapytał blondynkę
- Nic – odpowiedziała wściekła
- Co to za jeden?
- Były Emmy
- To co ona się z takimi psychsycholami zadaje?
Lucy wzruszyła ramionami i razem z Max'em weszła do szkoły tańca.

***

- No i widzicie? Już prawie mamy ten układ! – powiedziała Lucy po skończonym treningu
- Bo wiesz my jesteśmy bardzo zdolni! – powiedział dumnie Liam
- Nie wątpię – Lucy
- Cześć! - Max wchodząc do sali
- Musimy pogadać!- krzyknął Louis
- Tak wszyscy razem? W siódemkę? – zapytała zaskoczona blondynka
- Powinniśmy w ósemką, ale Em nie mogła przyjść - powiedział Niall
Lucy spuściła głowę…
- To o co chodzi?
- O ciebie i tego całego Dave'a – Max
- A tak dokładniej? – dopytała
- Sądzimy, że powinnaś z nim uważać... - powiedział Zayn
- A tak jeszcze dokładniej? – powiedział będąc w coraz większym szoku
- On jest od ciebie dużo starszy i może chcieć… No wiesz… - Liam nie wiedziała jak ująć swoje myśli w słowa.
- No nie wiem! – blondynka zaczęła się denerwować – O co wam chodzi?!
- Tylko o to żebyś uważała - powiedział spokojnie Niall
- Ale na boga! Na co?! – wkurzyła się Lucy
- No to, żeby znowu nie próbował cię przelecieć! – powiedział Harry
- Za kogo wy się w ogóle macie żeby mi znajomych wybierać?! – Lucy wkurzyła się nie na żarty
- Martwimy się o Ciebie - powiedział Louis
- Nie mam pięciu lat! Proszę was nie wtrącajcie się! – blondynka opuściła sale z wielką złością.

***

Są decyzje, które podejmujemy bez mrugnięcia okiem. Są pytania, nad którymi zastanawiamy się całe wieki, a mimo naszego uporu nie znajdujemy odpowiedzi. Czasem pozornie najtrudniejsze sprawy, dają się rozwiązać niebywale łatwo, a te pozornie łatwe spędzają nam sen z powiek...


- Cześć skarbie! – powiedział Josh siadając obok Emmy w małej, przytulnej knajpce
- Cześć – odpowiedziała brunetka
- Mogę? – zapytał Josh
- Co? – dziewczyna nie wiedziała o co mu chodzi.
- Pocałować cię. Tak bardzo stęskniłem się za smakiem twoich ust. - chłopak spojrzał na nią pytająco.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko przybliżyła się do Josh'a. Przez tak długi czas marzyła o tym aby jeszcze raz móc dotknąć jego ust, doświadczyć tego uczucia. Pocałowali się. Miał to być krótki powitalny pocałunek jednak oboje nie mogli się od siebie oderwać. Chłopak wędrował po podniebieniu brunetki sprawiając, że zapominała o całym świecie. Ostatecznie, powrót do rzeczywistości był bardzo okrutny...
- Niall!?!? – krzyknęła gdy już oderwała się od Josh'a, a za szybą ujrzała Horan'a
Chłopak stał w miejscu, musiał przyglądać się im od dłuższego czasu. W jego oczach malował się olbrzymi smutek, zawiedzenie, złość…
- Niall! – brunetka wyleciała za nim przed lokal  -  Ja… My… - dziewczyna nie potrafiła powstrzymać łez
- Długo mnie zdradzasz? – zapytał chłodno
- To nie tak! – Emma patrzyła na chłopaka z lękiem
- Jak mogłaś! Myślałem, że jesteśmy razem szczęśliwi! Że mnie kochasz!
- Emma, kochanie, wracaj tu do mnie! – dołączył do nich roześmiany Josh – Nie przedstawisz nas? – zapytał obejmując dziewczynę
- Nie ma takiej potrzeby – Niall spojrzał smutno na Emmę, potem na Josh'a – Życzę szczęścia – rzucił krótko i odszedł…

***

- Długo jeszcze zamierzasz nie odbierać moich telefonów? – w drzwiach Lucy pojawił się Max
- Tak! – krzyknęła blondynka – Dlaczego nawet ty jesteś przeciw mnie?
- Nie jestem! Nikt nie jest przeciwko tobie!
- Tą rozmową świetnie to udowodniliście! – powiedziała ze złością
- Troszczymy się o ciebie. To źle? – Max
- Nie, ale nie powinniście być tak do niego nastawieni!
- Zrozum Lucy... Powinnaś szukać sobie jakiegoś chłopaka, który jest... - chłopak zaczął się motać
- Który jest jaki!?
- Bardziej odpowiedni dla ciebie!
- Czyli?
- No kogoś młodszego, kogoś o kimś cokolwiek byśmy wiedzieli…
- Przecież wiemy!
- Tak! Że ma na imię Dave! – Max – Proszę cię tylko, bądź ostrożna, żebyś później niczego nie żałowała...

***

- Hej! – Lucy stojąc w drzwiach chłopaków
- Cześć! – odpowiedział nieśmiało Liam
- Wpuścisz mnie na chwilkę? – zapytała blondynka
- Jasne! Wchodź! – powiedział Payne wpuszczając dziewczynę do mieszkania
- Hej! – powiedziała do pozostałych chłopaków wchodząc do salonu – Przyszłam was przeprosić za to moje zachowanie. Nie powinnam na was tak naskakiwać... Wy się o mnie martwicie, a ja... Przepraszam – powiedziała ze skruchą
- Przecież nic się nie stało! – uśmiechnął się przyjaźnie Zayn
- No właśnie! – powiedział Louis – Chodź tutaj! – dodał rozchylając ramiona
Dziewczyna podeszła do niego i przytuliła się.
- Tulimy! – roześmiany Malik
Lucy powtórzyła czynność tym razem w objęciach Zayn'a
- Jeszcze ja! – krzyknął roześmiany Liam
Wszyscy spojrzeli na nią, a później na Harry'ego.
- Ciebie nie przepraszam! – powiedział złośliwie
- Nawet bym nie chciał żebyś mnie przepraszała! – krzyknął Harry
- To przestaniesz się z nim spotykać? – zapytał niepewnie Lou
- Nie... Ale będę uważała – odpowiedziała lekko się uśmiechając
Głośny trzask drzwi.
- Lucy? – zdyszany Niall zdziwił się, że zastał dziewczynę w swoim mieszkaniu
- No tak. To ja! – powiedziała – A co ty taki zdyszany?
- Dlaczego mi nie powiedziałaś?! – zapytał ze smutkiem i gniewem jednocześnie
- Niall... - Lucy domyśliła się o co może mu chodzić
- Dobrze się bawiłyście?!-  pytał coraz bardziej zdenerwowany
Chłopacy obserwowali całą sytuacje będąc w olbrzymim szoku.
- Daj sobie wytłumaczyć... - blondynka położyła rękę na jego ramieniu
- Co mam sobie dać wytłumaczyć?! – Niall zdecydowanie strącił jej dłoń – Jesteście obydwie siebie warte! – spojrzał na dziewczynę z pogardą
- Może powiecie nam o co chodzi?! – zapytał Zayn
- Właśnie Lucy? Może wytłumaczysz kolegą o co chodzi?! – krzyknął ze złością Horan
Spojrzenia wszystkich skupiły się na dziewczynie. Blondynka milczała.
- Nawet teraz im nie powiesz! Przecież i tak wszystko się wydało! – nadal krzyczał – Masz rację, lepiej nadal nas oszukiwać! Zawiodłem się na was! – dodał krzycząc i ponownie wyszedł z mieszkania
Lucy usiadła zakrywając twarz dłońmi.
- Lucy o czym on mówił? – Liam kucnął obok niej i zapytał czułym tonem
Dziewczyna wstała, poprawiła bluzę i uśmiechnęła się sztucznie.
- To ja już pójdę. - powiedziała kierując się w stronę wyjścia
- Co?! – zdziwił się Louis
- No chyba jesteś nam winna jakieś wyjaśnienia! – oburzył się Harry
Lucy spojrzała na nich, myślami będąc już zupełnie gdzie indziej...
- Najpierw muszę coś załatwić... Ale obiecuje, że kiedyś wam to wyjaśnię – powiedziała szybko wychodząc z mieszkania…

wtorek, 17 lipca 2012

Rozdział 10


- Szybko! Przynieś aparat – Louis szepnął do Liam'a, kiedy weszli do pokoju i zobaczyli dwójkę swoich przyjaciół śpiących razem na kanapie – Ale będzie beka jak się obudzą!
- Mam! – Payne bardzo szybko pobiegł po aparat i już po chwili był z powrotem
- To teraz pobawimy się w paparazzi  - powiedział Lou z szatańskim uśmiechem
- Zabiją nas! – Liam powiedział przez śmiech
- Daj spokój! Patrz jak ładnie wyglądają... - Louis wskazał na nich ręką
Chłopaki równocześnie spojrzeli na Lucy i Harry'ego, którzy leżeli przytuleni. Hazza obejmował czule blondynkę, a ona wtulała się w niego. Wyglądali jak szczęśliwa, zakochana w sobie po uszy para.
- Wystarczy już! - w pokoju pojawił się Zayn i szturchnął Louis'a, który robił już chyba z setne zdjęcie
- Toż to przecież hit roku! Trzeba to uwiecznić! - zrobił kolejne zdjęcie
Nagle do salonu weszła roześmiana Emma i tulący ją od tyłu Niall.
- Cicho! – szepnął Louis robiąc następne zdjęcia
Harry zaczął się przebudzać. Oplótł blondynkę swoimi rękami jeszcze bardziej, przyciągając ją do siebie. Ona bez większego oporu poddała się temu, zaciskając ręce wokół dłoni chłopaka. Harry otworzył oczy i spojrzał na Lucy, uśmiechnął się. Jednak gdy poczuł na sobie pięć par wlepiających się w niego spojrzeń, oderwał się od blondynki spadając z kanapy. Wszyscy wybuchneli śmiechem, budząc Lucy.
- Co ty wyprawiasz przychlaście?! - krzyknęła do podnoszącego się z podłogi chłopaka
- Patrzcie jak słodko razem wyglądacie. – Louis podbiegł do nich z aparatem
Lucy spojrzała wściekła na wyświetlacz, potem na roześmianego Louis'a, a na końcu na przerażonego Harry'ego.
- I jak wam się podoba? – do Lou podszedł Liam oglądając zdjęcia, z wielkim trudem powstrzymywał się od śmiechu
- Harry! Uciekaj! – krzyknęła Emma. Dziewczyna spojrzała na swoją przyjaciółkę.
- Co?! – Hazza się przestraszył.
- Uciekaj póki żyjesz! – Lucy spojrzała złowrogo na Styles'a – A ty kasuj te zdjęcia! – krzyknęła na Louis'a
- Nie ma mowy! – krzyknął Lou przytulając do siebie aparat, jak małe dziecko, któremu ktoś chce zabrać zabawkę
- Ale już! – powiedziała Lucy wstając i idąc w stronę chłopaka
- Nie! – powiedział uciekając z mieszkania
- Boże! Co za tchórz! – spojrzała w stronę drzwi wyjściowych – A wy co się tak gapicie?! – warknęła na pozostałych, którzy natychmiast spuścili wzrok.
- Może śniadanko? – Zayn przerwał napiętą atmosferę
- Z chęcią – powiedziała Lucy i odczekała aż wszyscy poszli do kuchni – Na twoim miejscu nie zasypiałabym w nocy – powiedziała na ucho Harry'emu piorunując go spojrzeniem, a ten w strachu przełknął głośno ślinę.

***

Emma siedziała pochłonięta nauką historii. Lubiła robić coś dobrze, od początku do końca. Przykładała się do nauki, a później cieszyła się rozmaitymi sukcesami. Strasznie nie lubiła gdy ktoś przerywał jej przygotowania do sprawdzianu. A tu jak na złość dzwonek do drzwi. Brunetka wstała nie chętnie i pobiegła otworzyć. Miała nadzieje, że to Niall, bo jak już ktoś jej przerwał edukację, to mogłoby ją spotkać coś miłego.
- Witaj kochanie! – brunetka ujrzała Josh'a z olbrzymim bukietem czerwonych róż. Zamurowało ją. Chłopak, którego kiedyś kochała do nieprzytomności, dla którego byłaby wstanie zrobić wszystko, o którym niedawno udało jej się zapomnieć stał właśnie w jej drzwiach – Proszę cię, porozmawiajmy... - dodał, gdy Emma nie odezwała się oni słowem.
- Chyba nie mamy o czym. - odpowiedziała, a jej oczy zaszkliły się
- Em, błagam. Pięć minut. - powiedział błagalnie
Brunetka niepewnie otworzyła szerzej drzwi, pozwalając mu wejść
- To dla ciebie! – uśmiechnął się podając jej bukiet
- Dziękuje - powiedziała cicho
Josh znając dobrze układ jej domu, pewnie skierował się w stronę salonu siadając wygodnie na kanapie. Dziewczyna usiadła na fotelu naprzeciw niego.
- Emma. To co się stało. - zaczął mówić, jednak brunetka mu przerwała
- To było pół roku temu... - spoglądała na niego nie mogąc uwierzyć, że chłopak, który wygląda tak sympatycznie i rozkosznie mógł ją, aż tak skrzywdzić. Burza loków na głowie, słodki uśmiech i te piękne piwne oczy nadawały mu takiej niewinności.
- Wiem. Byłem głupi. Żałuje, że tak późno to zrozumiałem. - spuścił wzrok
- Rzuciła cię, że ci się na przeprosiny zebrało?! - Emma się rozzłościła
- Ona nigdy nie miała dla mnie żadnego znaczenia. Od zawsze kochałem, kocham i będę kochał tylko ciebie. - spojrzała w jej duże, brązowe oczy.
- I dlatego mnie z nią zdradziłeś, a potem zostawiłeś!? – w brunetce coś pękło, zaczęła płakać
- Skarbie nie płacz. - Josh kucnął przy niej łapiąc ja za ręce – Proszę cię. Spróbujmy jeszcze raz… - spojrzał głęboko w jej oczy.
Emma nie wiedziała dlaczego ten chłopak, aż tak na nią działa. Była pewna, że już o nim zapomniała... że wysłała go do przeszłości… że kocha Niall'a i tylko Niall'a, że już nic nie jest w stanie namieszać jej w głowie.
- Potrzebuje czasu – powiedziała wstając
- Ile tylko chcesz… – odpowiedział przytulając ją – Zadzwoń do mnie – dodał całując ją w policzek i wyszedł zostawiając Deb z setkami rozterek…

***

- Dobra koniec! – krzyknęła Lucy ku uciesze chłopaków
- Nie źle dałaś nam popalić! – powiedział zdyszany Lou
- Ciebie powinnam traktorem rozjechać! – powiedziała groźnie
- Za co?! – zapytał zaszokowany
- Za co?! – powtórzyła przedrzeźniając chłopaka – Za te zdjęcia!
- Oj przestań. Ślicznie wyszliście  - powiedział Liam śmiejąc się
Lucy obrzuciła Payne'a spojrzeniem numer 55 oznaczającym "ani słowa więcej, bo zabije". Chłopak natychmiast się uspokoił.
- My się nienawidzimy i nic tego nie zmieni! – powiedziała Lucy - To przychlast! – dodała spoglądając na Styles'a
- Gówniara! – odkrzyknął jej Harry
- A ty się opalasz na słoneczku przy GG! – zaśmiała się
- A ty myślisz, że następną liczbą po 3 jest "babajaga patrzy"! – pokazał jej język
- Czyli wszystko wróciło do normy – Zayn poklepał Harry'ego po ramieniu
Do sali wszedł Dave.
- Cześć kwiatku! – powiedział całując blondynkę w policzek
- Cześć - odpowiedziała szeroko się uśmiechając
- Cześć! – rzucił krótko do chłopaków, wymieniając się z Harry'm zabójczymi spojrzeniami – Idziemy? – skierował pytanie do Lucy
- Już, chwila jeszcze się przebiorę! – odpowiedziała biorąc plecak – Mam tu taki jakby gabinet – roześmiała się – Chodź! – pociągnęła go za rękę – Pa chłopacy! – dodała nawet nie patrząc w ich stronę i wychodząc z Dave'em
- Nie przepadam za nim. - powiedział Louis, gdy brunet wraz z dziewczyną zniknęli za drzwiami
- Nie tylko ty... - powiedział poważnym głosem Liam
- On nie jest dla niej trochę za stary? – zapytał Zayn nie potrzebując odpowiedzi
- Też mi się tak wydaje. - Niall
- Niech sobie robi co chce! – Harry
- Wiemy, że ty jej nie lubisz, ale nam na niej zależy i chcemy żeby była szczęśliwa – Louis spojrzał na przyjaciela
- Nawet nie wiesz jak mi zależy... - szepną nie słyszalnie Harry wychodząc na korytarz.

niedziela, 15 lipca 2012

Rozdział 9


- Wiesz co? – zapytała Emma rzucając do Lucy pomidora na sałatkę
- Co? – zapytała
- Jestem najszczęśliwsza na świecie! - krzyknęła uradowana, ale na przyjaciółce nie zrobiło to większego wrażenia.
- Podziwiam, gratuluje i życzę dalszych sukcesów – Lucy tylko dalej kroiła pomidora.
- Lucy! – brunetka oburzyła się za to, że dziewczyna ją lekceważy
- Co?! - przerwała swoją pracę i spojrzała na Emmę
- Ja mówię poważnie. Niall kocha mnie, ja kocham Niall'a. Jest cudownie, wspaniale! – rozmarzyła się – Nic nie może nam tego popsuć...
- Nie mów hop! – odpowiedziała blondynka zamykając sałatkę do pojemnika – Gotowe!
- Wiesz co Lucy!? Dzięki za wsparcie! – powiedziała lekko wkurzona
- Po prostu boje się, że zapeszysz... - Lucy spojrzała na brunetkę – Idziemy! – powiedziała wkładając pojemnik do torby

***

- Jesteśmy! – krzyknęła Lucy
- No nareszcie! Tyle filmów mamy! Wchodzicie, bo nie zdążymy wszystkich obejrzeć – powiedział Liam wpuszczając dziewczyny do mieszkania
- Cześć dziewczyny! – Louis uradował się na ich widok – Piżamy wzięte?
- Skoro mamy tu spać to przecież oczywiste! – Lucy siadając w salonie – Zaczynamy seansik?
I zaczęli. Oglądali różne filmy. Robiło się coraz później ale im to nie przeszkadzało, w końcu dziewczyny miały u nich nocować. To nie wiarygodne, że w tak dosyć krótkim czasie zdążyli się ze sobą tak zaprzyjaźnić, zżyć, zaufać sobie. Nawet Paul polubił dziewczyny i zrobił wyjątek pozwalając by spędził tu noc. Harry katem oka spoglądał na blondynkę. Nie jednokrotnie zastanawiał się czy ona naprawdę go, aż tak nienawidzi i za każdym razem dochodził do tego samego wniosku... Niestety tak.
- Słucham? – Lucy odebrała swój telefon –  (…) Cześć Dave! – na głos tego imienia w Harry'm, aż się zagotowało – (…) Wszystko w porządku, czekaj chwilę – powiedziała wstając i wychodząc do kuchni – No już (…) Pewnie, że się spotkamy! (…) Nie wiem, może 15? (…) To przyjdź po mnie do pracy, ok.? (…) Tak, w sensie, że do szkoły tańca (…) Dobranoc. Kolorowych snów – uśmiechnęła się do słuchawki.
Wróciła do salonu. Zauważyła, że Harry na nią patrzy. Zmarszczyła czoło i spojrzała na chłopaka wzrokiem w stylu ‘Co się gapisz?!’. Chłopak od razu odwrócił głowę.

***

Zayn już dawno poszedł spać, podobnie jak Liam, Emma i Niall. Na polu bitwy pozostali tylko najbardziej wytrwali.
- Lou! Idź spać! – Lucy szturchnęła w ramię chłopaka, który przysypiał jedząc chipsy. Jego ręka zatrzymała się w połowie drogi ust.
- Co?! – rozbudził się zdezorientowany
- Idź spać – dziewczyna powtórzyła
- Tak masz rację. - Louis wstał lekko zataczając się – Dobranoc – dodał i poszedł do swojego pokoju
- Chce ci się spać? – Harry zapytał dziewczyny
- A co? Książkę piszesz? – odpowiedziała niezbyt uprzejmie.
- Nie. Po prostu nie wiem czy mam iść, czy będziemy coś jeszcze oglądać? – odpowiedziała grzecznie
- Możesz sobie iść – odpowiedziała wbrew sobie ściskając mocniej poduszkę
- Spoko. Dobranoc – powiedział wstając i wychodząc z salonu.
Lucy została sama. Ciemność. Przekręciła się kilka razy próbując ułożyć się na kanapie, która dzisiejszej nocy pełniła role jej łóżka. "Dlaczego ona śpi sobie wygodnie, a ja się tu gniotę?!" Lucy przeklinała w myślach Emmę, która spała sobie wtulona w ramiona ukochanego. Próbowała zasnąć. Bardzo wytrwale. Jednak po jakimś czasie wstała, nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Poszła do kuchni. W niej, podobnie jak w całym mieszkaniu panowała kompletna ciemność. Blondynka włączyła światło i otworzyła lodówkę, zupełnie nie zauważając, że w pomieszczeniu znajduje się ktoś poza nią…
- Bu! – powiedział cicho Harry na co odpowiedział mu krótki krzyk.
- Przychlaście! Przestraszyłeś mnie! – Lucy rzuciła w chłopaka ścierką
- Już, spokojnie  - powiedział podnosząc ścierkę, która spadła na podłogę.
- Co ty tu tak siedzisz po ciemku?
- Nie mogłem zasnąć...
- Dlaczego?
- Pewne myśli nie dają mi spokoju…
- Dziewczyna?
Harry spojrzał przenikliwie na blondynkę.
- Tak. - odpowiedział niepewnie
- Z dziewczynami jak z autobusami. Nie ta to następna – uśmiechnęła się.
- Tak myślisz? - zapytał, ale jakby posmutniał.
- Czasami zdarza mi się wykonywać tą czynność – nie wiedzieć czemu Lucy próbowała rozweselić chłopaka –  Ładna chociaż? – dodała po chwili
- Jak cholera… - odpowiedział przyglądając się blondynce.
- To co z nią nie tak?
- Nie mogą się z nią dogadać. - powiedział
- Nic dziwnego! Taki z ciebie przychlast, że masakra! - ta wypowiedź rozśmieszyła Harry'ego, a na twarzy Lucy też zagościł jeszcze szerszy uśmiech.
- A jak tam u ciebie i Dave'a? – zapytał
- Świetnie! – uśmiechnęła się
- Błagam cię, nie spotykaj się z nim – spojrzał błagalnie na blondynkę – To nie jest chłopak dla ciebie...
- Słucham? – roześmiała się z drwiną
- Nie chcę żeby cię skrzywdził... - popatrzył w jej zielone oczy i zatonął w nich.
- Przestań przychlaście! Przerażasz mnie jak się tak zachowujesz!
- Dobra – roześmiał się – Oglądamy coś jeszcze?
- No!! – odpowiedziała ucieszona.
Poszli do salonu. Włączyli jakiś horror.
- Patrz! – Lucy wskazała na ekran telewizora, na którym znajdował się jakiś mutanto-zabójca – Prawie tak samo brzydki jak ty!
Harry rzucił w nią poduszką
- Nie pozwalasz sobie czasem?! – odrzuciła w jego stronę
- Ty sobie za dużo pozwalasz! - znów w nią rzucił
Dziewczyna wstała i podeszła do Harry'ego z całej siły uderzając go w głowę poduszką
- O ty! – pociągnął ja na kanapę i zaczął gilgotać
- Przestań! – powiedziała przez śmiech – Przychlaście! – śmiejąc się coraz bardziej  - Psia kupo!
- Jak żeś mnie nazwała?! – chłopak zaprzestał na chwilę
- Przychlaściku…? – zapytała niepewnie
- A mi się jakaś psia kupa o uszy obiła... - powiedział groźnym głosem
- Musiałeś się przesłyszeć – odpowiedziała blondynka udając niewiniątko, słodko się uśmiechając
- Chyba, że tak... – i zaczął ją na nowo gilgotać
- No proszę cię! – Lucy już prawie płakała ze śmiechu – Chcę oglądać!
- A będziesz grzeczna?
- Nie! – Lucy twarda jednak gdy poczuła, że chłopak znowu ją gilgota zmieniła zdanie – Tak!
- No! – usiadł koło dziewczyny  - Wiesz, że oni nie długo już się obudzą?
- Po co? – zapytała Lucy patrząc w ekran telewizora
- Już prawie 7! – wskazał jej zegarek.
- No coś ty!? – Lucy była w szoku – To kończymy ten film i spadasz stąd, bo jeszcze pomyślą, że się lubimy!
- To by było straszne – powiedział trochę smutniej
- Nawet nie wiesz jak bardzo! Cicho już bądź, bo oglądam!
Harry spojrzał na blondynkę, która z fascynacją obserwowała akcję filmu. Jej duże, zielone oczy odbijały światło padające z telewizora. Chłopak nie mógł zrozumieć dlaczego nie mogło by być zawsze tak jak było jeszcze 5 minut temu. Wpatrywał się w dziewczynę, nie zdając sobie sprawy z upływającego czasu. Dotarło do niego jak długo nie odrywał od niej wzroku dopiero gdy jej głowa wylądowała na jego ramieniu...

Mam do Was pytanie. Wy pytaliście niedawno w komentarzach jak spędzam wakacje. Jestem ciekawa gdzie wyjeżdżacie lub już byliście. Co robicie ciekawego w te wakacje? 

Pozdrawiam Angelika xoxo

piątek, 13 lipca 2012

Rozdział 8



Cisza. Nie słychać nic poza jednostajnym tykaniem zegara. Słońce leniwie wyłania się z otchłani nocy, budząc dzień do życia. W olbrzymim mieszkaniu dwie osoby śpią wtulone w siebie.
- Aaaaaaaaaaaaaaaaaaa! – Lucy obudziła się, a swoim krzykiem również Harry'ego
- Nie drzyj się! – chłopak zakrył sobie uszy.
- Co ty tu robisz?! – Lucy próbowała zakryć się kołdrą
- To moje łóżko – odpowiedział najspokojniej w świecie
- To co ja tu robie?! – Lucy
- Nie pamiętasz? - Harry zaczął droczyć się z blondynką.
- Co mam pamiętać?! – dziewczyna stawała się coraz bardziej przerażona
- No to co się wczoraj wydarzyło... - chłopak oprał się wygodnie o poduszki z jedną ręką za głową
- A co się wydarzyło?! - zapytała przerażona. Po głowie chodziły jej już przedziwne historie.
- Chciałaś się puścić z jakimś typem! – przerwał jej myśli.
- Co?!
- To! Gdyby nie ja.... - Harry wstał z łóżka, jego wypowiedź przerwała mu dziewczyna
- To wytłumacz dlaczego obudziłam się z tobą w jednym łóżku! – Lucy
- Sama chciałaś! - zaśmiał się na myśl wczorajszego wieczoru.
- Ja?! Z tobą? Chyba ci się w dupie poprzewracało!!! – Lucy - Ale my chyba nie…?
- Oczywiście, że nie - Harry pokręcił głową i wyszedł z pokoju.
- Gdzie są wszyscy?! – dziewczyna wybiegła za nim.
- Jeszcze nie wrócili. Mamy zakaz sprowadzania dziewczyny więc musimy chodzić do nich – odpowiedział nalewając soku – Chcesz też? – przysunął szklankę w stronę blondynki
- Chce żeby taka sytuacja się nigdy więcej nie powtórzyła – powiedziała poważnie
- To nie pij tyle – Harry
Blondynka tupnęła nogą z bezradności, wzięła swoje rzeczy i poszła się ubrać do łazienki
- Zjesz coś? – krzyknął Harry stojąc pod zamkniętymi drzwiami
- Tak, twoja głowę – powiedziała otwierając drzwi już przebrana w swoje ubrania
- Miałem na myśli jakieś kanapki. - uśmiechnął się
Lucy przekręciła oczami. Spojrzała na chłopaka z kpiną i wszyła z mieszkania. Harry został sam nie wiedząc co ma dalej począć z upartą dziewczyną...

***

- Kocham cię… - Niall szepnął na ucho budzącej się brunetce
- Dzień dobry – odpowiedział słodko się uśmiechając patrząc na rozanieloną twarz chłopaka leżącego obok.
- Jak się spało? – cmoknął ją w policzek co sprawiło, że Emma się zarumieniła.
- Świetnie! A tobie? – Emma
- Rewelacyjnie. - uśmiechnął się jeszcze bardziej.
- Lucy nie wróciła? - dziewczyna podniosła się do pozycji siedzącej, ale chłopak nadal obejmował ją ramieniem.
- Nie.
- Może coś jej się stało? Jak wychodziliśmy była z tym kolesiem. - przypomniała sobie o brunecie, który cały wieczór bawił się z jej przyjaciółką.
Niall chciał uspokoić swoją ukochaną jednak zagłuszyło go głośne trzaśnięcie drzwiami
- Chyba wróciła – zaśmiał się
Brunetka szybko wstała i poszła do Lucy martwiąc się jej zachowaniem.
- Gdzieś ty była? – Emma zastała Lucy w kuchni, gdzie właśnie otwierała lodówkę
- W Londynie – odpowiedziała drwiąco – Cześć Niall – dodała gdy za plecami jej przyjaciółki pojawił się blondyn
- Cześć – odpowiedział lekko zawstydzony
- I jak? – zapytała z uśmiechem
- Co? – Emma nie wiedziała o co chodzi przyjaciółce.
- No rozdziewiczyliście się już? – zapytała blondynka wprowadzając parę w zakłopotanie.
- Lucy! – powiedziała zawstydzona dziewczyna
- No co?! – Lucy wyjęła z szafki batona i zaczęła go jeść.
- Sarajewo! – Emma – Nie pytaj się nas o takie rzeczy!
- I tak mi później powiesz! – blondynka puściła jej oczko
Niall roześmiał się, a w jego ślady poszła również Emma
- Śniadanie? – zapytała Lucy wyciągając z lodówki jedzenie

***

- Nie tak! – Lucy krzyknęła, gdy chłopacy jeszcze na kacu zepsuli cały układ – Trzy, cztery – powiedziała wykonując krok poprawnie – Od nowa!
Chłopacy bez większego entuzjazmu zaczęli tańczyć. Nie wychodziło im to najlepiej. Jako jedyny rytmu trzymał się Liam.
- Co ty wyprawiasz przychlaście?! - Lucy krzyknęła na Hazzę, gdy ten wpadł w kolegę i upadł na podłogę
- Potknąłem się! – krzyknął zdenerwowany
- To się nie potykaj! - Lucy
- Nie wyżywaj się na mnie! - Harry podniósł się i przeprosił Liam'a za to, że na niego wpadł.
- Nie wyżywam się na tobie! - Lucy skrzyżowała ręce na piersi i tupnęła nogą ja pięcioletnie dziecko.
- W ogóle, bo po co! – powiedział z ironią
- Nie moja wina, że się ruszasz jakbyś się z "Domu dla zmyślonych przyjaciół Pani Foster" urwał!!
- Też to oglądasz? – wtrącił się Louis
- Nie, wole Johnny’ego Bravo! – odpowiedziała chłopakowi – Zacznij się normalnie ruszać! – warknęła w stronę Hazzy

***

- A tak w ogóle to dlaczego ty tak nie lubisz tego Harry'ego? – Emma zapytała przyjaciółkę przeglądając bluzki w dużym sklepie odzieżowym
- Bo to przychlast! – odpowiedziała londynka przykładając do swoich nóg nowo wypatrzone spodnie
- A tak serio? – dopytała się
- No mówię serio – Lucy unikała wzroku brunetki – To przychlast!
- Nie jest taki zły... - zamyśliła się Emma
- Dla mnie jest!
- Dlaczego ty taka jesteś?!
- Jaka?!
- Przekorna i uparta!
- Ale ja naprawdę go nie lubię! I daj mi już spokój, bo na samą myśl o nim przestają mi się podobać wszystkie rzeczy! – powiedziała do przyjaciółki poczym odeszła w stronę ślicznej koszulki

***

- Uwielbiam zakupy! – krzyknęła Emma, gdy wraz z Lucy wychodziły obładowane z centrum handlowego
- Oooo! Cześć – do dziewczyn podbiegł wysoki brunet z pięknymi brązowymi oczami i ciemną karnacją
- Czeeeść… - odpowiedziała Lucy nie poznając chłopaka
Emma zrobiła nie wyraźną minę i szturchnęła blondynkę w ramie
- Nie pamiętasz mnie? – roześmiał się brunet
- Szczerze mówiąc to nie. - odpowiedziała dziewczyna
- Dave – uśmiechnął się szeroko – Poznaliśmy się na imprezie ale jakiś koleś cię zabrał. Nic ci nie zrobił?
Brunetka spojrzała na Lucy oczekując na jej odpowiedź
- Brunecik! – Lucy przypomniała sobie chłopaka – Nie nic! Przecież to przychlast
Emma stała kompletnie zdezorientowana
- Dasz się zaprosić na jakąś kawę? – Dave uśmiechnął się do blondynki sprawiając, że miała nogi jak z waty.

***

- Niespodziewanka! – w drzwiach Lucy pojawiło się całe One Direction i Emma
- O cześć! – blondynka przywitała się bez większego entuzjazmu
- Wpuścisz nas?-  zapytała Emma, gdy Lucy stała nie ruchomo w drzwiach
- Pewnie! – odpowiedziała nadal nie otwierając szerzej drzwi
- Co jest? – zapytał Liam
- Bo w zasadzie to mam gościa... - odpowiedziała nieśmiało
- No to nas przedstawisz! Może jakaś urocza koleżanka!? – Louis wparował do mieszkania
- Cześć – powiedział lekko przerażony Dave
- To jest Dave – wskazała na blondynka – A to moi znajomi – wskazała na pozostałych
- Co ty tu robisz?! – Harry warknął do Dave'a
Ten roześmiał się głupio, a reszta stała w zdziwieniu. Lucy spojrzała złowrogo na Styles'a
- Co ty tu robisz?! – powtórzył
- To wy się znacie? – zapytał głupkowato Lou
- Ja kolegi nie kojarzę – Dave skłamał
- Za to ja ciebie doskonale! – krzyknął Harry
- Uspokój się przychlaście! – powiedziała Lucy zniżonym głosem
- Ale to on! – Harry
- Jaki on? – Dave
- To ten chłopak z imprezy! – powiedział
- Proszę cię nie rób wsi! – blondynka dalej obniżonym głosem
- Ale… - zaczął mówić Harry, ale mu przerwano
- Bez żadnego ale – blondynka nadepnęła Harry'emu na stopę
- Ała! – krzyknął
- Właśnie mieliśmy oglądać "Sierociniec" przyłączycie się? – zapytał miło Dave, ale jego oczy ze śmiechem patrzyły na Harry'ego.
- Ale to horror! – odpowiedział ze strachem Louis
- Baba! – powiedziała ze śmiechem Lucy siadając przed telewizorem
- Dobra! Oglądamy! – ogłosił Dave i usadowił się wygodnie na swoim miejscu.
Emma wtulała głowę w Niall'a od czasu do czasu wymieniając się z nim słodkimi całuskami. Louis prawie cały filmy spędził w toalecie, bo jak twierdził "Liam miał taką dobrą herbatę, że nie mógł się oprzeć i wypił jej tak dużo.". Zayn dzielnie się trzymał, nieświadomie spoglądając na szczęśliwą parę przypominając sobie chwile z Victorią. Liam i Lucy z zafascynowaniem pochłonięci byli filmem. Jednak blondynce cały czas przeszkadzał Dave szepcząc jej coś na ucho. Harry obserwował to z rosnącą furią. W końcu nie wytrzymał…
- Mogę cię na chwilę prosić? – wstał i podszedł do Lucy
- Nie!-  odpowiedziała nawet nie spoglądając na chłopaka. Dave uśmiechnął się triumfalnie
- Chodź! – Harry pociągnął blondynkę za rękę wyciągając ją do kuchni
- Czego chcesz?! – zapytała niezbyt grzecznie
- To on chciał cię wtedy gdzieś wywieść i przelecieć – powiedział szybko
- Jasne. - odpowiedziała z lekceważeniem Lucy – Coś jeszcze?
- No naprawdę! Nie pamiętasz?! – zapytał. Wyraźnie posmutniał. Nie wiedzieć czemu chciał, żeby mu uwierzyła.
- Nie! – odpowiedziała i zaczęła iść do salonu
- Ja nie żartuje! – podbiegł do niej i złapał ją za rękę – Dlaczego mi nie wierzysz?
- Bo się nie lubimy i ty mi tak wkręcasz, że bym go spławiła i żebyś ty się potem śmiał z mojej łatwowierności – powiedziała pewna siebie.
- Przestań! – Harry
- To ty przestań! Możemy sobie nawzajem dogryzać. Ale od niego trzymaj się z daleka. - powiedziała i wróciła na kanapę siadając obok Dave'a, który objął ją ramieniem.

***

- Cześć Max! – do sali wszedł Harry
- Cześć! – kiwnął głową
- Masz chwilę? – zapytał lekko zdenerwowany
- Jasne! – odpowiedział machając ludziom, którzy właśnie wychodzili – O co chodzi?
- O tą gówniarę! - powiedział
- W sensie, że o Lucy? – Matt się roześmiał – To wy się dalej nie lubicie?
- Tak! – odpowiedział siadając na parapecie
- No ale co związku z tym? – Max
- Nie z tym, że się nie lubimy tylko z tym, że mi nie wierzy, więc może ty byś ją przekonał – powiedział Harry. Max był jego jedną nadzieją.
- Ale do czego?
- Kręci się wokół niej taki typ, a ona mówi, że ją wkręcam, że chciał jej ostatnio zrobić krzywdę
- A chciał?
- A myślisz, że to sobie wymyśliłem?
- Nie no... Czyli, że mam jej powiedzieć, że on jest ‘be’ i, że ma się z nim przestać spotykać - zaśmiał się
- Myślałem, że podejdziesz do tego poważniej – powiedział Harry zeskakują z parapetu
- Spoko pogadam z nią! – Max – A tak swoją drogą to nie wiedziałem, że taki troskliwy jesteś... -uśmiechnął się
- Po prostu nie chce mieć jej na sumieniu – powiedział Harry stojąc już prawie w drzwiach – Nie jestem troskliwy! – dodał i wyszedł
- Pewnie. Nie dość, że nie troskliwy to jeszcze w ogóle niezazdrosny – powiedział Max sam do siebie uśmiechając się

***

- A czym ty się tak na co dzień zajmujesz? – spytała Lucy podczas spaceru
- Jestem informatykiem – odpowiedział jej Dave uśmiechając się
- Takim samoukiem czy z dyplomem?
- Z dyplomem - powiedział dumnie.
- Wow! To ile ty masz w ogóle lat? – zapytała z ciekawością
- A jak ci powiem to się nie wystraszysz i nie uciekniesz? – spojrzał na nią
- Postaram się
- 26! – spojrzał na blondynkę – Nawet nie wiesz jak się cieszę, że jeszcze tu stoisz
- Przecież nie jest tak strasznie. Dlaczego miałabym uciekać?
- Myślałem, że przerazi cię to, że jestem taki stary – powiedział Dave na co Lucy się roześmiała.
- Prędzej ciebie przeraziłoby to, że je jestem taka młoda – blondynka
- To ile masz lat?
- A jak ci powiem to się nie wystraszysz i nie uciekniesz? – odpowiedziała przedrzeźniając chłopaka, a ten pokręcił przecząco głową – 17 – dodała
- Piękny wiek! – uśmiechnął się
- I nie przeszkadza ci to?
- Niby co?
- To, że jestem o tyle młodsza?
- W niczym mi to nie przeszkadza – odpowiedział przypierając ją do drzewa – Zupełnie w niczym – dodał spoglądając głęboko w jej zielone tęczówki – Jesteś tutaj ze mną i tylko to się liczy – przybliżył do niej swoje wargi i delikatnie ją pocałował. Nie zważając na niezbyt duże zadowolenie dziewczyny...


Następny rozdział 15 lipca. 

Pozdrawiam Angelika xoxo

czwartek, 12 lipca 2012

Rozdział 7



- Co?! – chłopak wydarł się na całe auto
- No nad morze! To wcale nie jest tak daleko. - odpowiedziała spokojnym głosem.
- Zależy co rozumiesz przez pojęcie ‘morze’ i czy wiesz gdzie się znajduje?! – Harry próbował uspokoić swoje emocje, ale przychodziło mu to z trudem.
- Jedź! – powiedziała ponaglającym tonem
- Chyba zwariowałaś!? Po co w ogóle chcesz tam jechać?! – chłopak ani myślała ruszyć z podjazdu. Patrzył tylko tymi swoimi zielonymi oczami na dziewczynę wyczekując jakiejś sensownej odpowiedzi.
- Po to żebyś się pytał! Jedź! – warknęła Lucy
- Mam cię zawieść od tak nad morze, bo panienka ma kaprys?! - krzyknął, ale nie przestraszył tym dziewczyny.
- Jedź!
- Nie!
- Jedź!
- Nie!
- Jedź… – powiedziała ciszej i spokojniej, prawie szeptając
Harry popatrzył na zdenerwowaną i zdolna do wszystkiego dziewczynę. Pokręcił głową, spojrzał przed siebie następnie znowu na blondynkę i ruszył…


***


- Kochanie, gdzie są moje grzebienie? – wesoły Zayn podszedł do rudej dziewczyny tuląc ja od tyłu
- Spakowane – dziewczyna odpowiedziała chłodno odrywając się od Zayn'a
- Co? – chłopak roześmiał się
- Spakowane tak jak reszta twoich rzeczy – powiedziała spokojnie
- Victoria co ty mówisz? – Zayn zaczął traktować poważnie to co mówi do niego jego ukochana
- Już dawno powinniśmy się rozstać – powiedziała poważnym głosem dziewczyna
- Skarbie… - chłopak nie wiedział co powiedzieć
- Przestań Zayn  – odepchnęła go gdy ten chciał ją złapać za rękę
- Dlaczego tak nagle, przecież wszystko było wspaniale? – chłopak nie mógł uwierzyć w to co się dzieje. Zostawia go ukochana dla której tyle poświęcała, dla której zrobiłby wszystko
- Poznałam kogoś
- Poznałaś kogoś? – powtórzył po dziewczynie
- Nie utrudniaj, proszę cię – spojrzała na Zayn'a wzrokiem, którego do tej pory nie znał. Zimnym, wyrachowanym, obojętnym… - Weź rzeczy. Nie trzaskaj drzwiami jak będziesz wychodził – powiedziała znikając za drzwiami od łazienki.
Chłopak spuścił głowę. Chciał coś powiedzieć, coś zrobić, ale nie mógł się nawet ruszyć. Jak dziewczyna, którą kochał jak nikogo do tej pory mogła go tak potraktować. Myślał, że to co ich łączyło przetrwa jeszcze długo. Może nawet do końca jego dni. Na kanapie dostrzegł karton z jego imieniem. Wziął go i opuścił mieszkanie dziewczyny. Jego byłej dziewczyny.


***


- Czy teraz powiesz mi po co żeś my tu przyjechali? – Harry odezwał się do blondynki po całej drodze milczenia
- Nie – odpowiedziała wchodząc na plażę
Lekki wiatr delikatnie rozwiał jej włosy. Zachodzące słońce i spokojny szum morza sprawiał, ze dziewczyna przenosiła się w inny świat. Lepszy świat. Z kieszeni bluzy wyjęła małe zawiniątko, podeszła bliżej morskich fal, spojrzała jeszcze raz na drobiazg trzymany w ręce i rzuciła go przed siebie. Jej oczy zaszkliły się. Miała ochotę wybuchnąć płaczem. Wielokrotnie próbowała jednak nigdy jej się nie udawało. Nie potrafiła nawet przed samą sobą ujawnić jakichkolwiek słabości. Zrobiła krok w tym i usiadła na piasku.
- Wszystko w porządku? – zapytał chłopak, zdziwiony zachowaniem Lucy, która na co dzień była tryskającym wulkanem energii
- Tak – odpowiedziała przesypując piasek pomiędzy palcami
- Przecież widzę – pierwszy raz od kąt się poznali odezwał się do niej normalnie, bez jakiś krzyków i bez wyzwisk. Zaniepokoił go stan dziewczyny.
- Co widzisz? – zapytała
- Że jesteś jakaś inna… - Harry
- Skąd możesz wiedzieć czy jestem jakaś inna skoro w ogóle mnie nie znasz? – zapytała spoglądając głęboko w jego zielone oczy
Chłopak zakłopotał się trochę. Odurzyło go również spojrzenie Lucy
- Chodzi mi o zachowanie na co dzień… - Harry
Blondynka roześmiała się sarkastycznie kręcąc głową
- A powiesz mi chociaż po co tu przyjechaliśmy? – zapytał
- Byłam to komuś winna… - Lucy
- Komu? – zapytał niepewnie
- Nie ważne… – odpowiedziała nieustannie spoglądając w morskie fale
- Czasami lepiej jest się komuś wygadać… – Harry próbował zachęcić dziewczynę do mówienia.
- To długa historia…
- Mamy dużo czasu – chłopak uśmiechnął się delikatnie
Blondynka odwzajemniła uśmiech
- Dawno, dawno temu… - roześmiali się oboje, Lucy spoważniała i zaczęła dalej mówić – Dokładnie dwa lata temu, pojechałam z rodzicami, wujkiem, ciocią i dwoma kuzynami na wakacje, nad morze – urwała na chwile i spojrzała na chłopaka – Na pewno chcesz tego słuchać?
- Jasne
- Ale to historia bez happy-end’u
- Trudno…
- Jeden kuzyn był o rok starszy ode mnie, a drugi o sześć lat młodszy. Pewnego wieczoru nasi rodzice zostawili nas samych na noc w pokojach i poszli na jakiś koncert, a my mieliśmy zająć się Przemkiem, w sensie tym młodszym kuzynem. Jak już zasnął postanowiliśmy jednak zmienić plany i wymknęliśmy się z pokoju zostawiając go samego – Harry cały czas patrzył na Lucy, której włosy rozwiewały, wirując na nadmorskim wietrze – Poszliśmy na plaże i nawet nie wiedzieliśmy, że on poszedł za nami, a potem to już tylko… - przerwał i odwróciła głowę w przeciwną stronę od twarzy Harry'ego
- Co? – zapytał cicho
- Rano znaleźliśmy go na brzegu – spojrzała na Hazzę  – Martwego – wstała, otrzepała się z piasku, skrzyżowała ręce i ponownie zaczęła wpatrywać się w fale
- Nie wiem co powiedzieć… - stanął koło blondynki
- Jestem beznadziejna, wiem – Lucy
- Nie jesteś! – krzyknął Harry i próbował zmusić się do uśmiechu, ale historia, którą przed chwilą usłyszał nie pozwalała mu na to.
- Jestem! – Lucy
- Jesteś śliczna, zdolna, utalentowana, inteligenta, potrafisz każdemu dopiec – wymieniał próbując rozweselić blondynkę - Ty też byłaś wtedy jeszcze dzieckiem – złapał dziewczynę za ramiona i skierował ją w swoją stronę, ona tylko spuściła głowę. Harry przytulił ją, głaskając jej włosy - To nie twoja winna – czule szepnął jej na ucho całując ją w głowę
Lucy oderwała się od niego. Obydwoje spojrzeli sobie głęboko w oczy. Nie patrzyli na siebie tak jak zwykle. Nie mieli ochoty się ze sobą kłócić. Harry delikatnie odgarnął kosmyk jej włosów z twarzy, jednocześnie głaskając policzek. Blondynka uśmiechnęła się lekko przechylając głowę w stronę jego ręki, przymykając oczy. Gdy po chwili je otworzyła ujrzała zbliżające się w jej stronę usta chłopaka. Ponownie zamknęła oczy. Ich wargi złączyły się najpierw nieśmiało i niepewnie, jednak z czasem przerodziło się to w namiętny pocałunek, któremu oboje całkowicie się oddali…


***


Na razie nie zostało to poparte żadnymi badaniami, ale podróż w stronę powrotną zawsze wydaje się krótsza. Lucy od najmłodszych lat uwielbiała jeździć rozmaitymi środkami transportu, a w szczególności autem. Obrazy, które tak szybko uciekały za samochodową szybą wyciszały ją, uspokajały…
- To co się stało na plaży… - Lucy zaczęła rozmowę, gdy wraz z Harry'm siedziała w aucie pod swoim blokiem
- Tak? – zapytał z uśmiechem Harry
- Nie powinno się wydarzyć – Lucy spojrzała na chłopaka i czekała na jego reakcję
- Yyyy… - Harry był wyrazicie zaskoczony – Tak, masz racje.
- Ty jesteś głupim przychlastem i nienawidzę cię z całego serca – powiedziała 
- I wzajemnie – odpowiedział 
- No, to cieszę się, że sobie wszystko wyjaśniliśmy – ulżyło jej – Cześć – dodała wysiadając z samochodu…


***


- Cześć! – krzyknął wesoło Liam, gdy chłopacy przybyli na kolejny trening
- Hej! – odpowiedziała Lucy niepewnie spoglądając na Hazzę, który nie zwracał na nią żadnej uwagi – Gdzie Zayn? – zapytała gdy dostrzegła, że brakuje jednego członka zespołu
- Zayn nie przyjdzie – powiedział Niall
- A co się stało? – dziewczyna nie ukrywała swojej ciekawości, była ciekawa co się stało.
- Weź szkoda gadać… - Lou
- Dziewczyna go rzuciła – dodał Liam
- Ale to chyba dobrze, bo podobno wredna była… - Lucy spojrzała na chłopaków czekając, aż któryś przyzna jej rację.
- No tak, ale on ją kochał… - Niall - To znaczy dalej kocha
- To kiepsko… - Lucy 
- Ej, a może ty byś z nim pogadała? – Louis'owi spodobał się ten pomysł
- Ja?! – Lucy krzyknęła
- No tak ty, bo nas to on nie chce w ogóle słuchać – Lou – Nawet gadać z nami nie chce
- Ale z jakiej racji ja? – Lucy
- Ćwiczymy czy nie? – Harry nie zwracał uwagi na to o czym rozmawia reszta
- Oj coś ty taki skory do pracy?! – Lou dziwnie spojrzał na przyjaciela.
- Nie płacimy jej za gadanie, tylko za choreografie – rzucił chłodno
- O co ci znowu chodzi?! – Lucy spojrzała na chłopaka. Na jego twarzy malowała się złość, nigdy wcześniej nie było tego po nim tak widać. 
- O nic! Taka prawda! – Harry
Dziewczyna spojrzała wściekła na Hazzę i włączyła muzykę
- No to ćwiczmy!


***


- Hej! – Lucy weszła nieśmiało do pokoju Zayn'a, w którym panował niezły bałagan, a dokładniej mówiąc burdel jakich mało.
- Cześć – odpowiedział obojętnie, odbijając o ścianę piłką kauczukową
- Co tam? – zapytała nadal niepewnie
- Nic – chłopak patrzył się w jeden punkt na ścianie. Można było zobaczyć, że jego brązowe oczy są przepełnione smutkiem. 
- Ładna dzisiaj pogoda, prawda? – Lucy próbowała zacząć rozmowę, a najprościej jest właśnie zacząć od pogody. 
- Piękna – odpowiedział ironicznie Zayn
- Wczoraj też było ładnie 
- Yhy – chłopak tylko mruknął. Lucy wzięła głęboki wdech i powiedziała:
- Słuchaj Zayn, ja wiem, że jest ci ciężko ale…
- Skąd niby to wiesz? – przerwał blondynce
- Fakt, nie wiem. Ale to nie zmienia tego, że chciałabym ci w jakiś sposób pomóc – Lucy wysiliła się na najmilszy to głosu
- Nie możesz mi pomóc…
- To masz zamiar resztę swojego życia spędzić w ten sposób – odpowiedziała jej cisza – Zayn?! – przechwyciła jego piłeczkę, co spowodowało, że w końcu spojrzał na Lucy
- Daj mi spokój! – krzyknął i próbował zabrać dziewczynie piłeczkę.
- Wiesz co? To samo przerabiałam z Emmą, tylko, że ona dała rade. A ty?
- A ja nie... – powiedział zabierając blondynce piłeczkę i zaczął ponownie odbijać nią o ścianę
- Masz racje, za słaby jesteś. Może dlatego cię rzuciła – Lucy wzbudzić w nim jakąkolwiek reakcje
Zayn spojrzał na nią złowrogo. Jego oczy teraz nie wyrażały niczego innego, jak złość. 
- Tak… Użalaj się nad sobą, bo teraz tylko to ci zostało – powiedziała wstając z krzesła, na którym siedziała – Pa! – dodała i wyszła z jego pokoju…


***


- I jak? – przed drzwiami stał Liam i Louis czekając na nowe informacje
- On naprawdę ma depresje… - powiedziała bezradnie dziewczyna. Po wizycie u Zayn humor jej się zepsuł.
- Wiemy! – Lou – I co teraz?
- Dajcie mu trochę czasu… - blondynka zamyśliła się na chwilę – Dobra, ja lecę! W razie co to dzwońcie!
- Już? Nie zostaniesz? – zatrzymał ją Liam
- Mam jeszcze trening. Cześć! - zamknęła za sobą drzwi.


***


Mieszkanie Lucy. Dzwonek do drzwi.
- Cześć - dziewczyna podbiegła do drzwi i po otworzeniu ich ujrzała Zayn'a
- Cześć. Mogę? – zapytał nieśmiało
- Jasne! Wchodź – odpowiedziała blondynka szerzej otwierając drzwi - Napijesz się czegoś? – zapytała kierując się w stronę kuchni
- Naprawdę uważasz, że jestem taki beznadziejny? – zapytał od razu. Najwidoczniej strasznie go to gryzło.
- Oczywiście, że nie! Po prostu chciałam jakoś do ciebie dotrzeć... - Lucy spojrzała na niego i uśmiechnęła się.
- Ale może rzeczywiście tak jest. – chłopak oparł się o ścianę i prawie po niej zjechał na podłogę.
- Zayn! Jesteś najfajniejszym facetem na tej planecie! Każda laska by cię chciała mieć! - mówiła to co jej przeszło do głowy, aby chłopak poczuł się lepiej. 
- Ale nie ta, którą ja chce…
- Świat nie kończy się na jednej dziewczynie… 
- Ale to nie jest jakaś tam dziewczyna! Z nią czułem się tak jak jeszcze z żadną inną…
- Zayn... - zaczęła mówić, ale chłopak jej przerwał.
- Co ja mam zrobić żeby ona do mnie wróciła?! - miał łzy w oczach. Gdy Lucy na niego patrzyła serce jej pękało. Nie mogła patrzyć na smutek innych osób. Taka już była.
- To nie zależy od ciebie. Skoro cię potraktowała w ten sposób, znaczy, że nie zasługuje na ciebie, na twoje uczucie…
- Może mam się zacząć puszczać co noc z inną żeby o niej zapomnieć?! - powiedział zapłakanym głosem patrząc na dziewczynę, która już klękała przy nim.
- To i tak ci nic nie da, a tylko stracisz szacunek dla samego siebie…
- To co mam robić?!
- Czekać, aż przejdzie…
- Bo czas leczy rany, tak?
- Czas nie leczy ran, on tylko przyzwyczaja do cierpienia…


***


- Drodzy zebrani! – Lucy stanęła przed chłopakami po treningu – Jako, że najlepszym rozwiązaniem problemów jest wyszalenie się, organizuje wypad na bawim-bawim. Jest ktoś chętny?
- Jeeee bejbe! Balety! – Louis'a nie trzeba było długo namawiać. Imprezy to jego życie.
- O każdej porze dnia i nocy – Liam też się ucieszył.
- Świetnie! To dzisiaj około 23 przyjeżdżacie po mnie i Emmy.Do zobaczenia!


***


- Gotowe? – Louis staną w drzwiach Lucy
- Emma się jeszcze grzebie! Em ! Wychodzimy już! - krzyknęła w stronę jakiś drzwi. 
- No już! Idę! – przybiegła – Cześć!
- No no. Opłacało się czekać – Lou zmierzył dziewczynę wzrokiem i uśmiechnął się 
Emma uśmiechnęła się i wraz z chłopakiem i blondynką udała się do samochodu.


***


- Patrz jaki ładny brunecik! – Lucy wskazała na chłopaka stojącego koło baru
- Ja już mam swojego przystojniaka! – blondynka uśmiechnęła się do Niall'aa
Lucy przekręciła oczami i zajęła miejsce w boxie, koło niej usiedli pozostali. Em i Niall oczywiście zajęli się sobą… Na boga! Co miłość potrafi zrobić z człowiekiem!? Louis już ruszył na podryw, jego ofiara stała się szatynka z obfitym biustem. Liam też wylukał sobie jakąś pannę w tłumie, jednak na razie wnikliwie ją obserwował. Przychlast zabawiał się z jakąś cycatą blondyną. Lucy pochłaniała wzrokiem przystojnego chłopaka koło baru. A Zayn siedział smuty i nie obecny...
- Bierz się za jakąś! – powiedziała mu do ucha Lucy
- Przecież mówiłaś, że to nic nie da! – popatrzył na nią uważnie 
- Mówiłam, że puszczanie się co noc z inną nic nie da! Ale jak pogadasz sobie z tą uroczą dziewczyną, która od dłuższego czasu ci się przygląda to nic się nie stanie!
- Serio? – zapytał Zayn 
- Serio, serio! – uśmiechnęła się i popchnęła go w stronę parkietu. 
I Zayn ruszył! A co! Należy mu się coś od życia! Lucy chciała ponownie polukać na chłopaka jej marzeń jednak jego już tam nie było...
- Masz mapę? – koło Lucy usiadł TEN chłopak
- Jaką mapę? – blondynka kompletnie nie wiedziała o co chodzi
- Nie masz? – on
- Ale do czego? – zapytała zbita z tropu 
- Wiesz… Zagubiłem się w głębi twoich oczu… - odpowiedział uwodzicielskim tonem
- Znam to... - powiedziała Lucy
- Ale naprawdę… Masz piękne oczy – powiedział dotykając jej policzka – Dasz sobie postawić drinka?
- Dlaczego nie…


***


Czas mijał, a wraz z nim do organizmu blondynki wpływały kolejne drinki…
- A ja jestem chyba trochę pijana, wiesz? – odpowiedziała roześmiana Lucy opadając w ramiona swojego nowego "kolegi"
- Mi to w niczym nie przeszkadza – szepną jej na ucho – Wręcz przeciwnie. Zabiorę cię teraz do domu…
- Ale nie znasz adresu… - powiedział roześmiana dziewczyna
- Do mojego domu… - chłopak uśmiechną się chytrze kierując się z Lucy na rękach ku wyjściu
- Co ty wyprawiasz?! – do Lucy podbiegł Harry. Przyglądał się podejrzliwie parze. 
- Kto to jest cukiereczku? – zapytał brunet
- Przychlast  - Lucy uśmiechnęła się szeroko
- Dobra, ja się nią zajmę – powiedział Harry "odpierając" chłopakowi Lucy
- Ale ona idzie ze mną! – tym razem brunet nie pozwolił odebrać sobie dziewczyny. 
- Nie, ze mną! – Harry już nieźle wkurzony zaczął się z nim szarpać. 
- Kochanie z kim wolisz wrócić do domku? – zapytał miłym tonem Lucy
- Z tobą – uśmiechnęła się do niego
- Ona jest pijana! Daj mi ją! – Harry spróbował po raz kolejny odebrać mu dziewczynę, ale bezskutecznie. 
- Wcale nie jestem! – powiedziała Lucy - Wypiłam tylko trochę.
- Spadaj koleś! – brunet do Harry'ego 
- Nie! To ty spadaj! – powiedział ponownie zabierając blondynkę– I trzymaj się od niej z daleka!!!
- Weź ją sobie! Znajdę lepszą! – brunet
- Co ty żeś ze sobą zrobiła? – Harry popatrzył na bezwładne ciało blondynki. Lucy stała tylko dzięki pomocy chłopaka. Oparła się o jego ramię, a oczy powili jej się zamknęły.  


***


Lucy przebudziła się w samochodzie. Spojrzała na Harry'ego, który siedział za kierownicą.
- Gdzie Ty mnie wieziesz? - zapytała
- Do nas, bo ty nie masz kluczy – odpowiedział spokojnym głosem
- Emma je ma, bo ja nie miałam gdzie schować… - przypomniała sobie – A po co tam jedziemy?
- A co niby mam z tobą zrobić? – spojrzał na dziewczynę, która trzymała się za głowę. 
- Mogłeś mi pozwolić jechać z moim brunecikiem! - uśmiechnęła się do siebie na myśl o nim
- Żeby cię przeleciał i zostawił w krzakach?! - krzyknął. 
- Może nie miała bym nic przeciwko?! – Lucy się oburzyła
- Jasne…


***


- Masz tu rzeczy, przebierz się! – Harry rzucił dziewczynie swój T-shirt i jakieś bokserki
- Po co? – inteligentne pytanie Lucy
- Bo idziesz spać – odpowiedział już zmęczony 
- Tak? – Lucy 
- Tak! – odpowiedział Harry wpychając dziewczynę do łazienki
- Już! – powiedziała gdy założyła to co dał jej chłopak
- Świetnie! A teraz chodź – Blondynka przeszła dwa kroki i wylądowała na ziemi – Lucy! – krzyknął Harry podnosząc ją z ziemi – Dojdziesz?
- Nie, zostanę tutaj – blondynka zaśmiała się
Harry przekręcił oczami i wziął dziewczynę na ręce niosąc ją do swojego pokoju. Położył na łóżku…
- A teraz śpij - powiedział przykrywając ją kołdrą
- Nie chce spać. Wole porobić coś innego – Lucy uśmiechnęła się szatańsko
- Na przykład co? – zapytał z ciekawością
- To! – odpowiedziała poczym zaczęła całować kompletnie zszokowanego chłopaka. Chciał przerwać ten pocałunek, bo przecież dziewczyna była zalana w trzy dupy, ale jakoś nie mógł. Kompletnie poddał się blondynce. Całowali się coraz bardziej namiętnie. W pewnej chwili Lucy gwałtownie się oderwała
- Nie dobrze mi… - powiedziała siadając na łóżku po turecku patrząc przed siebie
- Ohh… Połóż się i śpij – chłopak ponownie przykrył blondynkę, pogładził ja po głowie i wstał z zamiarem wyjścia z pokoju.
- Gdzie idziesz? – Lucy
- Na kanapę – Harry zawrócił i kucną obok łóżka patrząc na dziewczynę, która pod wpływem alkoholu wydawała się tak milusia i łagodna
- Nie zostawiaj mnie samej. - blondynka spojrzała głęboko w zielone tęczówki chłopaka – Boję się, ciemności. - powiedziała dziecięcy głosem przez co Harry się uśmiechnął. Położył się obok niej czule odgarniając niesforne kosmyki włosów opadające na twarz…
- Dobranoc… – powiedział cicho i przytulił dziewczynę mocniej, przenosząc się w krainę snu.