poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Rozdział 24



Lucy obudziła się wyjątkowo wcześnie. W jej myślach wciąż rozbrzmiewały wczorajsze słowa Harry'ego. "Kocham cię Lucy". Mówił to z taką czułością, takim zaangażowaniem, i z takim przekonaniem w głosie, że blondynce na samo wspomnienie tamtej chwil miękły kolana. Delikatnie gładziła jego policzki, z troską wpatrując się w jego zamknięte oczy, miękkie usta. Zaczynała rozumieć, że dłużej nie może walczyć sama ze sobą.
- Mmmm….. – chłopak zaczął się przebudzać
- Dzień dobry Haroldzik - nie zaprzestawała smyrania jego rumianego policzka
- Dzień dobry Lucy – uśmiechnął się do niej szeroko – Mógłbym się tak codziennie budzić...
- O tej porze! A kto by na nas zarabiał!?
- Na nas? – powtórzył szczęśliwy
- Yyyy… Eeee – Lucy zaczerwieniła się
- Nie martw się nie pozwolę NAM umrzeć z głodu – powiedział uśmiechnięty kładący znaczący nacisk na słowo "nam"
- Ja dużo jem – odpowiedziała czując się już pewniej
- Żaden problem – delikatnie musnął ustami jej kark
- Jeszcze będziesz tego żałował – powiedziała poddając się pocałunkom Harry'ego
- Nie będę – przeniósł się na jej usta – Kocham cię - wyszeptał w przerwie pomiędzy pocałunkami.

***

- A gdzie ty mnie ciągniesz? – Emma w szpilkach usiłowała pokonać polanę
- Niespodzianka – uśmiechnął się Niall
- Kazałeś mi się elegancko ubrać, a potem ciągniesz mnie na polane! Niall ty chcesz mnie tu zabić? - przeraziła się
- Nie – wyciągnął z kieszeni białą, aksamitną apaszkę – Chcę ci zrobić niespodziankę – zawiązał ją na oczach brunetki

***

- Gotowi? – Zayn jak szalony latał po mieszkaniu chcą przygotować się jak najlepiej na kolację u Jess
- Nie stresuj się tak, bo sraczki dostaniesz – Louis wyszedł bez entuzjazmu ze swojego pokoju
Malik tylko spojrzał na niego krzywo
- Gdzie Liam?! – krzyknął po chwili
- Jestem – przyszedł wiążąc krawat
- To idziemy!
- Tak, tak... Pędzimy, gnamy i w ogóle szczyt szczęśliwości...

***

- Jesteście! – Jess otworzyła drzwi, a jej oczą ukazały się 3/5 zespołu
- Jesteśmy! – Zayn wyciągnął zza sobie czerwoną róże – To dla ciebie
- Dziękuje – uśmiechnęła się niewinnie – Wchodźcie!
- Cześć Jess – Lou apatycznie cmoknął ją w policzek
- Cześć – tak samo zachował się Liam
- Co im? - zapytała cicho Zayn'a
- Nieszczęśliwa miłość. - odpowiedział równie cicho
- Skąd ja to znam... O właśnie! Chodźcie przedstawię wam moje kuzynki!
- Pewnie jakieś paszczury - Louis szepnął do Liam'a

***

- To co dzisiaj robimy? – Harry od tyłu przytulił przeglądającą się w lustrze Lucy
- Nie wiem. Spacer? – zapytała zwracając się do lustrzanego odbicia chłopaka
- Co tylko zechcesz – pocałował ją w policzek – Jesteś śliczna, wiesz?
- Nie słodź Harry – roześmiała się
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że wreszcie mogę ci to tak normalnie mówić...
Lucy odwróciła się do niego i mocno przytuliła.
- Bądź ze mną zawsze. - szepnęła
- Będę...

***

Zayn, Louis i Liam weszli do salonu, w którym już czekały kuzynki Jess.
- Liam! – Cassie poderwała się z krzesła
- Cassie! – chłopak podbiegł do niej
- Larry! – poderwała się Megan
- Perełka! – krzyknął Lou
- To wy się znacie? – zapytał zaszokowany Zayn
- To ona! – Liam nie mógł oderwać wzroku od Cassie – Przejdziemy się? – zapytał się brunetki
- Tak – odpowiedziała błyskawicznie łapiąc jego dłoń – Pa! – rzuciła do reszty
- Perełko kocham cię! – Louis podszedł do Megan
- Ja ciebie też Larry – rzuciła mu się na szyje
- Larry? – zapytali jednocześnie Zayn i Jess
- Mam na imię Louis – roześmiał się
- Megan – również się roześmiała się
- Kochacie się, a nawet nie wiecie jak macie na imię? – zapytała głupkowato Jess
- Teraz już wiemy – uśmiechnęła się Megan – Chodź do mnie – puściła oczko do Louis'a i zaciągnęła go do swojego pokoju. Już po chwili dało się słyszeć odgłosy przesuwanych mebli.
- Co to ma w ogóle być? – Jess nie mogła wyjść z szoku
- Miłość – zaśmiał się Zayn
- Od pierwszego wejrzenia – powiedziała z sarkazmem
- Nie wierzysz w coś takiego?
- Nie wiem. A ty?
- Nie wierzyłem. - urwał na chwilę – Do póki nie spotkałem ciebie. - dodał spoglądając jej głęboko w oczy.

***

- Co to? – brunetka nie mogła wyjść z pod wrażenia bogato zastawionego stołu na środku polany
- To właśnie niespodzianka – Niall odsunął dziewczynie krzesło – Podoba ci się?
- Co to w ogóle za pytanie?! Oczywiście! – jej oczy zaszkliły się
- Kochanie ty płaczesz? – Niall zmartwił się
- To ze szczęścia – roześmiała się – Ta ciąża tak na mnie działa
- W takim razie nie wiem jak zareagujesz na to – wyciągną z kieszeni małe czerwone pudełeczko
- Niall?
- Emma... - uklękną przed nią – Kocham cie najbardziej na świecie, nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Nie chcę żebyś myślała, że to z powodu ciąży. I tak miałem to w planach. Czy uszczęśliwisz mnie do tego stopnia, że zgodzisz się zostać moją żoną?
- Tak! Tak! Tak! – zaczęła go ściskać i całować – Kocham cię i zostanę twoją żoną!

***

- Witam moją nową grupę! – Max stanął pośród zgromadzonych na dużej sali tancerzy – Czeka nas ciężka praca ale jeśli będziemy pracować jako zespół nie będzie żadnej przeszkody, którą byśmy nie byli w stanie pokonać...
- Przepraszam! – wbiegła jakaś brunetka – Przepraszam za spóźnienie ale autobus mi uciekł, pralka się popsuła, zalała cały dom, hydraulik nie mógł przyjechać, zalało sąsiadów…
- Jak masz na imię? – Max roześmiał się
- Andie – odpowiedziała nieśmiało uśmiechając się
- Andie. Bardzo ładne imię – uśmiechnął się zalotnie – Jak już mówiłem jeśli będziemy pracować jako grupa nie będzie żadnej przeszkody, którą byśmy nie byli w stanie pokonać.

***

- Patrz jaki księżyc –  Harry, aż zgasił światło żeby w pełni ukazać blondynce piękno zjawiska
- Pełnia – odpowiedziała przytulając się do chłopaka
- Wilki będą wyć... - zaczął ją straszyć – Ałuuuuuuuuuuuu
- Myślisz, że mnie wilkami nastraszysz? – roześmiała się
- A nie?
- Nie – wystawiła mu język
- To nie – udawał obrażonego
- Foszek? – zapytała z rozbawiona przez minę chłopaka
- Nie gadam z tobą – odwrócił głowa w drugą stronę – Żartowałem – pocałował ją namiętnie
- Ja ciebie też – powiedziała patrząc prosto w jego zielone tęczówki
- Co? – chłopak nie skojarzył o co chodzi – Lucy? Ty?
- Kocham cię Harry – lekko się uśmiechnęła jednocześnie czerwieniąc
- Naprawdę?!?!?!?! – chłopak nie mógł uwierzyć w to co przed chwilą usłyszał
- Naprawdę – pogładziła jego policzek – Gdyby nie mój głupi upór wiedziałbyś o tym już dawno…
- Nie wyobrażasz sobie… Nie masz pojęcia… Nie zdajesz sobie nawet sprawy – nie mógł znaleźć odpowiedniego określenia
- Kocham… - powtórzyła szeptając...
Delikatnie dotykała ustami płatka jego ucha. Chłopak nie mogąc uwierzyć w szczęście jakie go spotkało stał w miejscu nie ruszając się. W końcu ocknął się mocniej przyciskając do siebie blondynkę. Czuł jak bije jej serce. Ona czuła bicie jego... I oboje wiedzieli, że te serca biją do i dla siebie. Ich usta zaczęły się namiętnie stykać. Z każda minutą ich oddechy stawały się coraz szybsze. Byli tak blisko siebie. Harry łagodnie położył Lucy na łóżku. Nie odrywali się od siebie nawet na sekundę. Byli tak strasznie spragnieni smaku swoich ust. Ciepła dotyku. Harry włożył ręce pod koszulkę dziewczyny i czule masował jej plecy. W końcu pozbawił ją bluzki, a swoim pocałunkami przeniósł się na jej szyje i dekolt. Blondynka nie pozostawała dłużna. Ona również zdjęła z chłopaka T-shirt pieszczotliwie wplatając palce w jego loki.  Pocałunki stawały się coraz bardziej płomienne. Szaleńczo wymieniali się nimi nawzajem. Lucy jednym, zwinnym ruchem odpięła pasek chłopaka i zdjęła jego spodnie. Obrócili się tak, że teraz to ona była na górze. Ustami zjechała na klatę Harry'ego, zostawiając pełne miłości, mokre ślady języka. Chłopak całkowicie oddawał się urokowi chwili. Subtelnie zdjął Lucy spodnie. Całował całe jej ciało nie zostawiając nawet skrawka wolnego miejsca. Spojrzał na nią wzrokiem przenikającym do głębi jej serca i duszy. Dziewczyna tylko przyciągnęła go do siebie i złożyła na jego wargach pełen czułości pocałunek. Była pewna i, że go kocha i, że to właśnie z nim chce spędzić tą ważną w swoim życiu chwilę. Harry powoli odpiął biustonosz dziewczyny. Gdy już całkowicie została bez górnej garderoby zaczerwieniła się słodko. Hazza widząc to uśmiechnął się i troskliwie cmoknął ją w nos. Dziewczyna odwzajemniła uśmiech. Poczuła się pewniej. Spokojnie wsunęła ręce pod bokserki chłopaka, który już po chwili stał się całkiem nagi. Do dopełnienia czynności rozbierania pozostały jedynie figi Lucy. Podzieliły one los poprzednich części garderoby i wylądowały na podłodze. Teraz oboje widzieli siebie w całej okazałości. Jednym źródłem światła był jasno świecący księżyc delikatnie oświetlający parę. Dodawał on szczypty tajemniczości. Romantyczności. A dodatkowo pobudzał zmysły, które w przypadku Lucy i Harry'ego szalały. Czuli podniecenie jakie przenika ich ciała. Ten dreszcz emocji. Nutkę ekscytacji. Płomień namiętności. Chłopak ponownie spojrzał pytająco na Lucy.  On jedynie kiwnęła twierdząco głową. Szepną z czułością tak ważne dla niej słowa "Kocham cię" po czym z nie opisaną wrażliwością i uczuciowością delikatnie wszedł w blondynkę. Jej oczy zaszkliły się pod wpływem lekkiego bólu. Chłopak poruszał się powoli i finezyjnie. Olbrzymia miłość, którą się darzyli sprawiała, że ból dziewczyny odchodził w zapomnienie przeradzając się w przyjemność, która obojga doprowadzała do szczytu rozkoszy
- Kocham cię Harry – już po wszystkim Lucy wtuliła się w chłopaka
- Ja ciebie też. Nawet nie jesteś sobie wstanie wyobrazić jak bardzo. - objął ja subtelnie całując w czoło
- Jestem... Bo ja ciebie kocham podobnie mocno – uśmiechnęła się ujmująco
- Lucy...Skoro już jesteśmy pewni swojej miłości...
- To? – zapytała ciepło
- To może uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i zostaniesz moją wymarzoną, wyśnioną dziewczyną? – zapytał nieśmiało
- Z przyjemnością – odpowiedziała pewnie i zdecydowanie.

***
Kilka miesięcy później

- 3…2…1… Uśmiech!
- No i co? – Louis zapytał dalej szeroko się uśmiechając
- Chyba pupa! – Lucy podbiegła do aparatu, który miał ustawiony samowyzwalacz – Coś nie pykło.
W jednej chwili cisza została zmącona przez płacz dziecka.
- Cichutko… - Emma przytuliła do siebie becik z rozkosznym dzieciaczkiem w środku – Gaby. Masz smoczusia
- A cio to się dzieje mojej królewnie? – Niall pogłaskał dziewczynkę jednym paluszkiem po nosku
- Ale rozkoszne to wasze bobo – Louis pochylił się nad dzidziusiem
- Nawet nie myśl, że będziemy mieli takie same! – Megan powiedziała stanowczo
- Pewnie, że nie takie samo! Nasze będzie ładniejsze! – wypiął pierś przyciskając do siebie Megan
- A my? – Liam zwrócił się do Cassie
- Jeszcze trochę poczekamy, co? – uśmiechnęła się rozkosznie
- Nie śpieszy się nam – pocałował ją w policzek
- Nasz chłopczyk będzie małym sportowcem – Zayn objął mocniej Jess
- Chłopczyk? – Jess zapytała zaskoczona
- U mnie rodzą się sami chłopcy – odpowiedział
- A u mnie same dziewczynki – wystawiła mu język, który po chwili wylądował na jego podniebieniu
- Będą bliźniaki – roześmiała się Lucy
- A ty Max? Co zamierzasz spłodzić? – zapytał się Harry
- My z Andie nie jesteśmy jeszcze na tym poziomie znajomości – powiedział nieśmiało spoglądając na siedzącą obok niego dziewczynę
- Lucy, a ty co wolisz? – Harry zwrócił się do blondynki męczącej się z aparatem
- Od ciebie przyjmę wszystko – posłała mu całuska – Dobra! Ustawione!
- 5…4…3…2…
- Kocham cię Lucy – szepnął czule na ucho uśmiechniętej blondynki
- …1…
- Ja ciebie też Przychlaście…


KONIEC!


Miałam walnąć jakieś wyjątkowe podziękowania, ale nie mam siły. Strasznie męczący był ten dzień. Wieczorem miałam pisać kończyć rozdział, ale przyjechał mój przyjaciel i dopiero z pół godziny temu odjechał. Ale obiecałam, że dodam ostatni rozdział przed odjazdem, więc musiałam to zrobić chociaż w tym momencie jest 1.00 w nocy.
Dziękuję Wam, że czytałyście to opowiadanie. Nawet nie wiecie jaką przyjemność mi tym sprawiałyście. Mam nadzieję, że jeszcze do Was wrócę z nowym blogiem, nowym opowiadaniem i nowymi pomysłami. Trzymajcie się Miśki.

Pozdrawiam Angelika xoxo

sobota, 11 sierpnia 2012

Rozdział 23



Słońce dynamicznie przedzierało się przez bujne gałęzie olbrzymiej wierzby płaczącej. Harry przebudzony hałasami dochodzącymi z łazienki wstał leniwie przecierając oczy. Usiadł na łóżku wpatrując się w torbę podróżną Lucy i upewniając się czy to co się wczoraj wydarzyło nie jest snem.
- Cześć! – blondynka już ubrana i gotowa do wyjścia weszła do pokoju
- Cześć – odpowiedział z olbrzymim uśmiechem – Jak się spało?
- Okropnie! Strasznie się wiercisz – odpowiedziała drocząc się z chłopakiem
- Ty też!
- Wiem – wystawiła mu język
- Wychodzisz gdzieś? – zapytał
- Tak – podeszła pod drzwi – Pa! – powiedziała wychodząc

***

Blondynka spacerowała przedzierając się przez gęsty las. Promienie słoneczne prawie w ogóle tam nie docierały. Panował przyjemny chłód i nieziemski leśny zapach. Po pewnym czasie Lucy wróciła do pensjonatu. Przy małym sklepiku z pamiątkami znajdującym się obok recepcji ujrzała Harry'ego. Chłopak zawzięcie dyskutował o czymś ze starszą panią siedzącą za ladą
- Dzień dobry – Lucy podeszła do nich przeglądają drewniane bransoletki
- Cześć Lucy – chłopak uśmiechną się nieśmiało
- Ale by z was była ładna para – kobieta patrzyła na nich z rozweseleniem
- My? – blondynka roześmiała się
- Mam coś specjalnie dla was! – krzyknęła zanurzając się w swoich drobiazgach
Lucy i Harry spojrzeli na siebie podejrzliwie
- Proszę! – wyciągnęła w ich stronę rękę, w której trzymała dwa wisiorki. Były one kompletem. Serce przedzielone na pół – Jedna połówka dla ciebie – podała wisiorek chłopakowi – Druga dla ciebie – zwróciła się do Lucy
- Nie – blondynka pokręciła przecząco głową – My nie jesteśmy razem
- Ale kiedyś pewnie będziecie – uśmiechnęła się miło – Niech panienka weźmie
- Naprawdę nie, dziękuje – oddała wisiorek – Do widzenia – dodała odchodząc
- Ile płace? – zapytał Harry
- Nic. Prezent na rozpoczęcie nowego wspólnego życia – poklepała chłopaka po ramieniu
- Dziękuje pani bardzo –obdarzył ją uśmiechem – Do widzenia! – krzyknął po czym pobiegł za blondynką.

***

- Lucy?! – wbiegł do pokoju
- Co? – zapytała składając rzeczy
- Czemu tego nie chcesz? – wyciągnął wisiorki
- Jednak ci to wcisnęła? – zapytała z politowaniem
- Jeden dla ciebie – powiedział podając Lucy naszyjnik
- Nie chce Harry – odpowiedziała zdecydowanie
- Dlaczego?
- Bo to naprawdę będzie wyglądało jakbyśmy byli parą – powiedziała wchodząc do łazienki
- Wychodzę! – krzykną do zamkniętych drzwi i opuścił pokój
Chwilę później Lucy wyszła z łazienki. Usiadła na łóżku spoglądając za okno. Nagle coś na łóżku błysnęło. Blondynka szybko przeniosła swój wzrok na łańcuszek odbijający promienie słońca.

***

- Będziemy się przed nim ukrywać? – brunetka zapytała Niall'a podczas ich wspólnego spaceru
- Potrzebują samotności. To dobrze im zrobi
- Kochany jesteś, że tak wszystko zaplanowałeś...
- Wiem – wypiął dumnie pierś – Oni pobędą sobie sami. My też – pocałował namiętnie Emmę
- Podoba mi się ten pomysł – tym razem to ona go pocałowała

***

- "Zapomniałeś czegoś z pokoju." – Lucy wysłała sms'a do Harry'ego
- "To dla ciebie" – otrzymała odpowiedź
- "Gdzie jesteś?" – wysłała następną wiadomość
- "Nad jeziorem" – odpisał
Blondynka włożyła do kieszeni wisiorek i szybkim krokiem wyszła z pokoju.

***

- Przecież mówiłam, że tego nie chcę – Lucy usiadła na trawie obok Harry'ego
- Co niby mam z tym zrobić? – spojrzał na nią z żalem
- Nie wiem. A co ja mam zrobić?
- To wisiorek. Załóż go na szyję i noś
- Nie chce!
- To dasz kiedyś swojemu chłopakowi
- A ty gdzie masz swój?
Harry bez słowa wyciągnął kawałek wisiorka spod koszulki
- Zdejmuj! – blondynka powiedziała zdecydowanie
- Po co?! – Harry zapytał zaskoczony
- Zdejmuj i nie gadaj!
Chłopak nie chętnie zdjął wisiorek i podał dziewczynie
- I co z tym zrobisz? Wyrzucisz? – zapytał Lucy uważnie przyglądającej się obydwu naszyjnikom
- Nie, nie wyrzucę – nie odrywała od nich wzroku
- To co?
- Sam mówiłeś, że wisiorki są do noszenia na szyi więc będę go nosić – uśmiechnęła się nieśmiało
- To po co kazałaś mi zdejmować mój?
- Chciałam sprawdzić czy nie dałeś mi tej brzydszej połówki. Masz – podała mu wisiorek – Ten twój bardziej mi się podoba
- Czyli obydwoje będziemy je nosić? – zapytał z nadzieją
- Jeśli go założysz to tak – roześmiała się – Pomożesz mi? – zapytała podając swój łańcuszek

***

Zatłoczony plac przed dużym oświetlonym budynkiem. Ludzie tłumnie wychodzą otwartymi na oścież drzwiami. Wymieniają się swoimi odczuciami, spostrzeżeniami, uwagami.
- Świetny film – Jess wesoło powiedziała do Zayn'a
- Mi też się podobał – uśmiechnął się do niej
- A co się dzieje z Lucy? Próbowałam się do niej dodzwonić ale ma cały czas wyłączony telefon.
- Spisek działa – uśmiechnął się złośliwie
- Co?
- Posłaliśmy ją i Harry'ego, tego w lokach, pamiętasz? – dziewczyna kiwnęła twierdząco głową – Na takie odludzie żeby wreszcie doszli do tego, że powinni być razem
- A powinni?
- Zdecydowanie tak. Gdybyś ty widziała jak oni się kochają!
- Jakoś ostatnio nie zauważyłam – roześmiała się
- Bo oni sami siebie oszukują
- A co robicie jurto?
- Robimy?
- No ty, Liam, Louis, Emma i Niall
- Emma i Niall też pojechali
- Aha… No ale wy jeszcze zostaliście!
- Chcesz się spotkać z Liam'em i Louis'em? – zapytał smutniejąc
- Mam dwie kuzynki – puściła mu oczko – Zapraszam was na kolację!
- Ja z chęcią wpadnę! – odpowiedział błyskawicznie
- To super! Spróbuj ich też wziąć
– Ok. – uśmiechnął się - Dasz się jeszcze namówić na jakieś lody?
- Z chęcią – odpowiedziała radośnie

***

Spokojna tafla jeziora odbijała zachodzące słońce. Ostatnie ptaki przelatywały niebem by już za chwilę móc spokojnie zasnąć. Wiatr łagodnie poruszał gałęziami drzew, których liście delikatnie szeleściły.
- Ładnie ci w nim – Harry przewał dosyć długą chwilę milczenia
- W czym? – zapytała
- W tym wisiorku
- Tobie też – uśmiechnęła się dyskretnie
- Serio? – zapytał z niedowierzaniem
Lucy potaknęła
- Ale tobie i tak jest ładniej – dodał po chwili
- Dziękuje – spojrzała na niego
- Lubię cię Lucy – powiedział lekko się czerwieniąc
- Ja ciebie też  – uśmiechnęła się – Przejdziemy się jeszcze?
- Lubisz mnie! – wstał radośnie
- Tak lubię – dała mu lekkiego pstryczka w nos – Tylko nie mów nikomu - roześmiała się
- Jak chcesz. - powiedział trochę smutniej
- Oj! Żartowałam! – chwyciła go za rękę
Oboje nie chcieli się puścić. Spacerowali cały czas trzymając się za ręce. Obojgu wydawało się to całkowicie normalne i w ogóle nie zadziwiające, że dwoje ludzi, których ktoś obcy mógłby uważać za najgorszych wrogów, trzyma się na ręce. Harry zatrzymał się nagle całując Lucy w policzek.
- Przepraszam. - spuścił głowę – Musiałem.
Lucy spojrzała na niego czule i pocałowała go. Stali w świetle księżyca oddając się namiętnym pocałunkom totalnie zapominając o całym świecie.

***

Louis chodził powolnym krokiem pomiędzy sklepowymi regałami. W ręce trzymał koszyk, który z każdą chwilą napełniał się coraz bardziej.
- Przepraszam! – chłopak wszedł w jakąś brunetkę
- Nic nie szkodzi – odpowiedziała nawet na niego nie patrząc
Dla Louis'a czas stanął w miejscu. Ten głos. Głos, który jest cały czas w jego głowie, w jego myślach, w jego sercu.
- Perełka? – zapytał się czule dziewczyny
- Perełka?! – brunetka roześmiała się oderwała wzrok od trzymanego w ręce makaronu
- O Boziu! To ty! – Louis o mało co nie zwariował ze szczęścia
- Larry? – dziewczyna przyglądając się chłopakowi
- Louis – poprawił ją
- A tak! – odpowiedziała wrzucając makaron do koszyka – Miło było cię spotkać – rzuciła chłodno i odeszła
- Co ty tu robisz? – chłopak podbiegł za nią
- Zakupy – odpowiedziała lekceważąco
- Ale tu w Londynie?
- Mieszkam tu – wzięła do ręki jakieś saszetki
- Jak to?
- Przeprowadziłam się
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że cie spotkałem. Nie mogłem przestać o tobie myśleć, zapomnieć o tobie. Chciałem cię szukać, ale...
- Larry odpuść sobie – przerwała mu – To była jednonocna przygoda
Chłopaka całkowicie zatkało
- Cześć – dodała odchodząc
- Jednonocna przygoda? – powtórzył smutno wpatrując się w bliżej nie określony punkt

***

- Umyta, czyściutka i gotowa do spania? – Harry wesoło zapytał blondynkę właśnie wychodzącą z łazienki
- Tak jest! – wskoczyła na miejsce obok niego
- To teraz ja. Będziesz czekać? – zapytał robiąc słodką minkę
- Będę – odpowiedziała siadając po turecku
Chłopak zniknął za drzwiami łazienki. Po sekundzie wybiegł z niej, pocałował blondynkę i z powrotem wrócił do łazienki.
- Też tęsknie – Lucy krzyknęła za nim
- Tęsknisz? – wrócił do pokoju
- Troszeczkę – uśmiechnęła się zalotnie
- Troszeczkę? – podszedł bliżej
- Może więcej niż troszeczkę – przyciągnęła go do siebie namiętnie całując – A teraz idź się myć!
- Yhm – odpowiedział stojąc w tej samej pozycji z zamkniętymi oczami
- Idź – roześmiana blondynka wskazała na łazienkę
- Już! – poleciał szybko
Minęła chwila i Harry już umyty wyszedł z łazienki. Po cichu podszedł do leżącej na łóżku Lucy. Dziewczyna miała zamknięte oczy.  Przytulił ją od tyłu, odgarnął niesforne kosmyki włosów.
- Kolorowych snów – powiedział cicho
- A kto ci powiedział, że ja śpię? – Lucy odwróciła się i zapytała radośnie
- Cześć – powiedział zawadiacko pocierając swoim nosem o jej policzek
- Hej – odpowiedziała uśmiechając się
- Lucy... - przytulił ja mocniej – Powiedz mi, że to nie sen i, że będzie tak już zawsze.
- Jak tak?
- Miło – spojrzał w jej zielone oczy
- Nie mogę ci tego obiecać.
- Dlaczego?
- Bo nie jestem pewna co przyniesie jutro. Możesz na przykład mnie pobić, albo porozwieszać po całym Londynie jakieś ośmieszające mnie plakaty…
- Lucy, ja mówię poważnie...
- Ja też!
- Jeśli to wszystko co się teraz pomiędzy nami dzieje jest jakimś kłamstwem to proszę cie okłamuj mnie dalej. Do końca moich dni.
- Już nigdy nie będę cie okłamywać – cmoknęła go w nos
- To znaczy, że okłamywałaś? – zapytał zmartwiony
- Tak. Kłamałam, że cię nienawidzę.
- To rzeczywiście nie rób tego nigdy więcej.
- Dobrze – odpowiedziała lekko się uśmiechając
- Zimno się znowu robi - powiedział Harry
- Mi jest ciepło
- Aha – odpowiedział z zawiedzeniem
- Ale jak tobie jest zimno to możesz się przytulić - roześmiała się
- Bardzo mi zimno – objął ją mocno – Dobranoc
- Dobranoc Haroldzik.

***

- Harry! – krzyknęła na ucho śpiącemu jeszcze chłopakowi – Musisz mi pomóc!
- Jak? – zapytał zaspany
- Zdobądź kluczyki od mojego samochodu!
- Po co? – zerwał się na równe nogi
- Proszę!
- Ale po co?!
- Jak mi je zdobędziesz to ci powiem! Niall je ma w pokoju!
- No dobra. - poszedł niechętnie próbując odbić kluczyki
Wrócił po chwili. Trochę smutniejszy.
- Masz?! – zapytała z nadzieją Lucy
- Mam – wyciągnął zza siebie kluczyki
- Dzięki! – wyrwała mu je i wybiegła z pokoju
A więc to koniec. Teraz jak ma kluczyki pewnie wróci do domu. Harry zostanie sam. Znowu. A jeszcze przed paroma minutami było idealnie. Zamyślenie Harry'ego przerwała Lucy.
- Jest! – powiedziała wesoło przytulając do siebie misia
- Misior! – Harry w jednej chwili znów stał się szczęśliwy
- Biedaczek był tyle w aucie uwięziony.
- Nie wracasz, prawda? - zapytał z nadzieją
- Nie wracam – odpowiedziała patrząc prosto w jego zielone tęczówki

***

- Chłopaki! – Zayn wszedł do mieszkania uradowany – Zabieram was na kolacje!
- Co?! – zapytali oboje
- Wiesz Zayn my cię bardzo lubimy, ale ja to jestem hetero – powiedział zaszokowany Lou
- Debilu! – potarmosił jego włosy – Jess nas zaprosiła!
- Jess… Uuuu – zaśmiał się Liam – Widzę miłość w rozkwicie
- Ubierzecie się ładnie – rozkazał Malik – Ma dwie kuzynki – puścił im oczko

***

- Lucy! Ile jeszcze?! – Harry dobijał się do drzwi łazienkowych
- Już! – odpowiedziała wychodząc
- Ślicznie wyglądasz – cmoknął ją w policzek – Idziemy!
Wygłupiając się, śmiejąc, rozmawiając i trzymając za ręce doszli w to samo miejsce gdzie siedzieli wczoraj. Dzisiejszy dzień był chłodniejszy od poprzedniego. Chłód dodatkowo wspomagała woda z jeziora.
- Zimno dzisiaj – Lucy zadygotała z zimna
- Chodź – przyciągnął ją do siebie – Ogrzeje cie - dodał przytulając dziewczynę do siebie
- Mmm... Milutko – roześmiała się – Pograjmy w coś! – krzyknęła z entuzjazmem
- W rozbieranego pokera? – zapytał z chytrym uśmieszkiem
- Głupi jesteś! Możemy pograć w 5 minut szczerości!
- W 5 minut szczerości?
- Masz 5 minut i zadajesz mi pytania, na które muszę odpowiedzieć szczerze! Nie znasz tego?!
- Nie. Ale przy tobie poznam – objął ją mocniej
- Ale najpierw...
- Najpierw co?
- Najpierw rozpalimy ognisko! Takie malutkie!
- Dla ciebie wszystko!

***

- Nie uwierzysz kogo ostatnio spotkałam! – Megan weszła zdecydowanie do pokoju siostry
- Jakiegoś kolesia, który cie kiedyś przeleciał? – zapytała spokojnie
- Tak! To znaczy nie! To ja przelatuje kolesi!
- To co cię tak poruszyło?
- To ten cały Larry z Londynu!
- Larry?
- Taki przystojny chłopak. Ostatni wypad do clubu, pamiętasz?
- Ten od Liam'a?! – Cassie upuściła trzymaną przez siebie książkę
- Jakiego znowu Liam'a?! Skąd on się tu w ogóle wziął?! I jeszcze mówił, że o mnie myślał! Skandal!
- Liam to ten przystojniak który siedział przy barze!
- Nie znam Liam'a przystojniaczka!
- Gdzie jest ten Larry?!
- Nie wiem! Skąd mam wiedzieć! On mnie w ogóle nie interesuje!
- Szlak!

***

- To kto zaczyna? – Harry usiadł obok Lucy wpatrującej się w płomienie
- Ty! – odpowiedziała szybko – Czekaj! Minutnik w komórce ustawie!
- Już?
- Już! Start!
- Dlaczego wyjechałaś z Polski?
- Bo miałam tutaj olbrzymią szanse na spełnienie marzeń – odpowiedziała błyskawicznie
- Żałujesz?
- Zdecydowanie nie!
- Tęsknisz?
- Tęsknie!
- Dobrze się uczyłaś w szkole?
- Tak – roześmiała się
- Ulubiony zespół?
- Oczywiście, że Paramore!
- Co wrzucałaś wtedy do morza?
- Paczuszkę z ulubionym modelem autka mojego kuzyna. To głupie, wiem...
- Nie prawda...
- Pytaj dalej!
- Byłaś kiedyś zakochana?
- Kiedyś nie...
- Co znaczy kiedyś nie? – zapytał z nadzieją
- Że od pewnego czasu jestem
- Jesteś?!
- Jestem
- W kim?!
- W tych ciasteczkach od ciebie! Są przepyszne!
- Aha... - odpowiedział bez entuzjazmu – Lucy co ty do mnie właściwie czujesz? – po wypowiedzeniu tych słów Harry zdążył jedynie spojrzeć na blondynkę i jak na złość jego czas dobiegł końca.
- Koniec czasu! – krzyknęła wyłączając minutnik

***

Emma i Niall objęci spacerowali przez olbrzymią polane. Świerszcze melodyjnie cykały. Wiał miły wietrzyk.
- Jak je nazwiemy? – Niall pogładził brzuch brunetki
- To zależy czy będzie chłopiec czy dziewczynka – uśmiechnęła się
- Już nie mogę się doczekać – przytulił ją
- Jak to będzie dziewczynka to chcę ją nazwać Gaby!
- Śliczne imię! – ucałował jej policzek – A jak będzie chłopczyk?
- A jak będzie chłopczyk to na przykład George albo Julian! Tak! Julian będzie świetne!
- Widzisz dzidziusiu – Niall zaczął mówić do brzuszka – Mamusia już ci wybrała imię – roześmiał się
- Kocham cię Niall – spojrzała na niego z czułością
- Ja ciebie też kochanie

***

- Teraz moja kolej! – Lucy jak najszybciej chciała odwrócić uwagę chłopaka od pytania, które przed chwilą zadał
- No to dawaj! – wymusił uśmiech
- Pierwszy raz! Kiedy i z kim?
- 17 lat z Samantą
- Z tą Samantą?
- Tak. - odpowiedział spuszczając wzrok
- Kochałeś ją?
- Tak
- Jakie żelki lubisz najbardziej? – pytanie rozweselające
- Misie – odpowiedział z uśmiechem
- Czerwone? Zielone? Żółte?
- Czerwone
- Co byś robił gdybyś nie dostał się do zespołu?
- Powiesiłbym się – roześmiał się – Pewnie pracował bym przy filmach
- Ulubiony zespół?
- Paramore oczywiście
- Ulubiony kolor?
- Zielony
- Ulubiona aktorka?
- Jessica Alba
- Uważasz, że jest ładna?
- Tak
- Najpiękniejsza na świecie?
- Nie
- To kto?
- Ty – odpowiedział patrząc prosto w jej tęczówki
- Dobra koniec! – Lucy zmieszała się trochę
- Masz jeszcze 20 sekund!
- I tak nie zdążę o nic zapytać!
- Zdążysz!
- Nie!
- To ja ci coś powiem
I w tym momencie włączył się minutnik.
- Koniec – odpowiedziała z ulgą
- I tak ci to powiem. Bo mógłbym ci to mówić zawsze i wszędzie. Mógłbym ci to powtarzać godzinami, miesiącami, latami. Wiedziałem to praktycznie od momentu kiedy cię pierwszy raz zobaczyłem. Tylko potrzebowałem trochę czasu. Potrzebowałem czasu żebym sam to zrozumiał. Jesteś najpiękniejszą, najmądrzejszą, najzdolniejszą dziewczyną jaką widziałem. Mógłbym nie robić nic innego niż wpatrywać się w ciebie. Szaleje gdy jesteś blisko. Gdy mogę cie dotknąć, przytulić, pocałować... Jesteś dla mnie wszystkim. Kocham Cię Lucy.
Blondynka spojrzała zszokowana na Harry'ego. Jej oczy powiększył stokrotnie. Serce zaczęło szybciej bić. Puls przyśpieszył. W jednej chwili poczuła się jakby ktoś włożył ją do rozgrzanego piekarnika. Powiedział to. Powiedział, że ją kocha. I co teraz? Co ma mu odpowiedzieć? Że ona go też? Chciałaby ale...
- Harry... Ja nie wiem. Nie wiem co ja mam ci teraz powiedzieć… - odpowiedziała przerażona
- Nic nie musisz… Po prostu chciałem żebyś wiedziała…
- Harry....
- Ciiii.... - przyłożył palec do jej ust – Nie musisz nic odpowiadać.
- Wracajmy już. Proszę... - wstała nie odrywając wzroku od palącego się ogniska
- Dobrze – stanął obok niej
Lucy złapała go za rękę i oboje ruszyli w stronę pensjonatu.

***

- Dziewczyny! Będziemy miały gości! – do pokoju Cass weszła Jessica – Co tu się dzieje?! – cofnęła się na widok dwóch sióstr przytulonych do siebie, leżących na podłodze w stertach chusteczek higienicznych
- Zakochałam się! – Megan wybuchła kolejną fontaną łez
- Ty?! – Jess nie wierzyła własnym uszom
- Ona i ja! – Cassie również płakała
- To dla czego ryczycie?
- Bo nigdy więcej ich już nie spotkamy!
- Oj… Nie przejmuj cie się… Jutro przyjdą do nas tacy fajni chłopacy, że na pewno się wam humor polepszy…
- Nie chcę jakiś chłopaków! Chce Liam'a! – zawyła Cassie
- To dobrze się składa! Tam jest Liam!
- Ale ja chcę mojego Liam'a!
- A ja chcę mojego Larry'ego!!!

***

Lucy i Harry doszli do pokoju nie zamieniając z sobą ani słowa podczas drogi. Dopiero pod drzwiami odezwał się chłopak.
- Może pójdę spać gdzie indziej? – zapytał cicho
- Co?! Dlaczego?
- Bo po tym co ci powiedziałem możesz czuć się nieswojo i...
- Śpisz ze mną – uśmiechnęła się do niego
- Jesteś pewna?
- Jak niczego na świecie – odpowiedziała składając na jego ustach pełen czułości pocałunek.


No to wielkimi krokami zbliżamy się do końca. Będę tęsknić za Wami. 

Pozdrawiam Angelika xoxo

piątek, 10 sierpnia 2012

Rozdział 22



Lucy, Emma i Niall szczęśliwie dotarli na miejsce. Przyszli rodzicie już nie mogą się doczekać maleństwa i pochłonięci są planowaniem jego przyszłości. Całe dwa dni od ich powrotu upłynęły na opowiadaniu Lucy i Max'owi o dzidziusiu. Do domu wrócili pozostali : Liam, Louis, Zayn i Harry
- Lucy ja nie wiem czy to jest dobry pomysły. - Jessica chodząc wkoło po mieszkaniu Lucy
- Co? – blondynka przybiegła z łazienki
- Nie wiem czy to jest dobry pomysł – powtórzyła
- Ale co?
- No ta kolacja. Takie swatanie na siłę nie jest fajne – odpowiedziała ze zrezygnowaniem siadając na kanapę
- Kto tu mówi od raz o swataniu? – Lucy usiadła obok – On jest wolny i ty jesteś wolna to coś złego, że się spotkacie na wspólnej kolacji? Przecież będę jeszcze ja, Emma i reszta zespołu
- Skąd ta pewność, że jest wolny? Może znalazł sobie kogoś w czasie gdy był u swojej rodziny? Nie chce się narzucać.
- Nie narzucasz się! I jestem pewna, że nie znalazł tam sobie nikogo. Widzisz jest taka sprawa – jej ton przybrał poważną barwę – Dziewczyna go rzuciła, niby minęło trochę czasu ale on to dalej przeżywa i...
- I mam być pocieszycielką? – dziewczyna przerwała blondynce – Coś takiego jeszcze bardziej mi nie odpowiada!
- Nie marudź Jess! – po mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi – Za późno! Już są! – blondynka pobiegła otworzyć
- Cześć piękna! – jako pierwszy wszedł Louis
- Cześć piękny!
- Hej! – za nim weszła cała reszta
- Ale wy żeście się zmienili przez ten tydzień – zaśmiała się Lucy
- Ty też – Zayn uśmiechnął się do niej – Jak tam Justin?
- Klapa – odpowiedziała – Za dwa tygodnie mają mi przesłać zmontowany teledysk
- To jak tylko przyjdzie to od razu pokazujesz! – ucieszył się Liam
- Pewnie – odpowiedziała z uśmiechem ukradkiem spoglądając na Harry'ego
- Masz pozdrowienia od rodziców, Gemmy i Tom'a – chłopak przeszedł obok niej obojętnie
- Dzięki.
- Cześć – Harry zmieszał się trochę widząc w salonie jakąś obcą dziewczynę
- O! Właśnie! Poznajcie – Lucy wyszła przed chłopaka – To jest Jess – wskazała na zestresowaną blondynkę – A to Liam, Niall, Emma, Louis, Harry i Zayn – wskazywała po kolei
- Cześć – powiedziała nieśmiało
- Cześć – Zayn jako pierwszy wyciągnął do niej rękę

***

Kolacja mijała w miłej atmosferze. Emma i Niall cały czas wymieniali się słodkimi całuskami od czasu do czasu głaszcząc brzuszek brunetki. Zayn znalazł jakiś wspólny i niezwykle ciekawy temat z Jess i oboje oddali się tej rozmowie całkowicie.
- Wiedziałam, że tak będzie – Lucy z satysfakcją szepnęła do Louis'a
- Yyyy… Co? – zapytał wyrwany z transu
- Zayn i Jess – kiwnęła na nich głową
- Aaaa – odpowiedział wzdychając
- A tobie co?
- Mi? Nic...
- Ja nic jak przecież widzę, że coś jest nie halo
- Naprawdę nic. Idę do toalety
- Co mu? – Lucy podbiła do Payne'a
- Eeee… Co? – zapytał zamyślony
- Jajco – Lucy oburzyła się – Co się z wami powyprawiało?
- Z nami? Nic.
- Liam nie rób sobie jaj! Co jest?
- Uciekła mi z przed nosa taka dziewczyna, że żal za dupę to mnie będzie do końca życia ściskał.
- Uuuu... Czyżby się Liam'ek zadłużył? - zaśmiała się
- Przestań – delikatnie kopnął ją pod stołem – A ty Harry co się nie odzywasz? – zapytał kumpla
- A co się mam odzywać? – odpowiedział grzebiąc coś w talerzu
- Cokolwiek – powiedział Liam – Na przykład jak było w domu?
- Świetnie – odpowiedział krótko
- Może rozbudujesz swoją wypowiedź?
- Bardzo świetnie – zaśmiał się gorzko – Dowiedziałem się kilku ciekawych rzeczy – przeszył mrożącym spojrzeniem Lucy
Dziewczyna aż się otrząsnęła upuszczając przy tym widelec.
- Wszystko ok? – Zayn oderwał się chwilę od rozmowy z Jess
- Tak, tak – blondynka odpowiedziała wymuszając uśmiech
Zayn i Jess tylko uśmiechnęli się i powrócili do rozmowy
- To czego żeś się dowiedział? – Liam powrócił do tematu
- Harry mogę cie na chwilę prosić? – niespodziewanie podszedł Niall
- Jasne – Styles wstał od stołu i razem z Horan'em poszli do kuchni

***

- No mów – ponaglił go Harry
- Jak już wiesz Emma jest w ciąży... - zaczął
- Chcesz żebym był chrzestnym? – przerwał koledze
- Nie – odpowiedział zdecydowanie – To znaczy może kiedyś – dodał – Ale nie o to chodzi...
- To o co?
- Chciałbym się jej oświadczyć
- Wow stary – Harry nie krył swojego zaskoczenia – Poważna decyzja
- Wiem, ale jestem jej w 100% pewien
- To w czym mam ci pomóc? Wybrać pierścionek?
- Nie – pokręcił przy tym głową – Zabieram ją na kilka dni na takie odludzie, nad jezioro i tam chcę to zrobić.
- Mam ci znaleźć odludzie? – znowu mu przerwał
- Nie! Nie przerywaj mi!
- Dobra
- Chcę żebyś pojechał tam z nami i pomógł mi dopiąć wszystko na ostatni guzik. Mogę na ciebie liczyć?
- Yyy… Jasne! Tylko co na to nasz manager? Wczoraj wróciliśmy z urlopu?
- Nie martw się! Wszystko już załatwione!
- No to git!
- I jeszcze jedna sprawa…
- Jaka?
- Nie mów nikomu o tym? Ok?
- Spoko. Ale tak nikomu nikomu?
- Nikomu nikomu
- To kiedy jedziemy?
- Pojutrze! Pakuj się!

***

- Bardzo miło było - wszyscy zbierali się już do wyjścia
- No to może to kiedyś powtórzymy? - powiedziała Lucy jako przykładna gospodyni
- Tak! – wszyscy chórkiem
- No to w takim razie do zobaczenia!
- Pa! – wyszli
Blondynka wróciła leniwie do salonu patrząc z niechęcią na bałagan jaki czeka ją do posprzątania. Już się miała za to zabierać gdy ktoś energicznie zapukał do jej drzwi.
- Niall? – zapytała zaskoczona widokiem chłopaka
- Tak – wepchnął się do mieszkania – Mam ważną sprawę
- No to wal!
- Emma jest w ciąży i...
- No coś ty?! – Lucy udając zaskoczenie przerwała Niall'owi – Serio? – roześmiała się
- Lucy nie przerywaj! – zbulwersował się
- Dobra, dobra. Mów dalej
- Chcę się jej oświadczyć i...
- Ale super! – znów mu przerwała – Nawet nie wiesz jak się ucieszy!
- Miałaś nie przerywać. – powiedział za zrezygnowaniem
- Już nie będę! Obiecuje!
- Chcę ją zabrać na kilka dni nad jeziorko i tam to zrobić. Wiesz, chce żeby romantycznie było i żeby zapamiętała to do końca życia.
- Ja cię... Ty jesteś fajniejszy niż myślałam – poczochrała go po włosach
- Tak, tak – uśmiechnął się niemrawo – Pojedziesz tam z nami żeby mi pomóc?
- No jasne!
- Tylko Lucy... Taka mała prośba. Nie mów o tym nikomu. Dobra?
- Ale tak całkiem nikomu?
- Całkiem
- No dobra. - odpowiedziała lekko niezadowolona
- No to zaczynaj się pakować! Jedziemy za dwa dni!
- Tak szybko?!
- Nie ma na co czekać! – uśmiechnął się miło

***

Ciepły wiatr delikatnie muskał twarze ludzi spacerujących po Londynie. Księżyc rzucający tajemnicze światło dodawał szczypty romantycznej atmosfery.
- Naprawdę nie musiałeś mnie odprowadzać. - Jess oparła się o drzwi wejściowe do swojego bloku
- Ale chciałem – Zayn uśmiechnął się uwodzicielsko
- Dziękuje – spojrzała w jego oczy po czym szybko opuściła wzrok zawstydzając się tym co zrobiła
- Nie ma za co. - chłopak wpatrywał się w jej usta – Może zechciałabyś się ze mną wybrać do kina czy gdzieś? – zapytał nieśmiało
- Jasne! – odpowiedziała błyskawicznie – To znaczy z chęcią – dodała karcąc się w myślach za zbyt szybką odpowiedź
- Świetnie! – Zayn obdarzył ją zniewalającym uśmiechem
- Też się cieszę – uśmiechnęła się niewinnie ponownie żałując tego co powiedziała
- To zadzwonię do ciebie – chłopak spojrzał w jej oczy
- Ok. Będę czekać – uśmiech – No to pa! – cmoknęła go w policzek po czym szybko uciekła
- Pa… - odpowiedział cicho delikatnie łapiąc się za policzek dotknięty ustami Jess.

***

- Życie jest beznadziejne! – Louis usiadł ospale na miejsce obok Liam'a
- Wiem. - odpowiedział wpatrując się w telewizor – Pierwszy raz coś takiego mi się przydarzyło.
- A co ja mam powiedzieć?! Ty tam kiedyś byłeś już zakochany! A ja?!
- Zakochałeś się!? – Liam nie wierzył własnym uszom
- Nie! – odpowiedział  zdecydowanie – Nie wiem – dodał mniej pewnie – Chyba tak. - powiedział z całkowitym zrezygnowaniem
- W kim?
- Nie wiem – ukrył twarz w dłoniach
- Nie wiesz? – Payne spojrzał na niego jak na idiotę
- Nie pamiętam jak się nazywa.
- Co?! Zakochałeś się w kimś i nawet nie wiesz jak się nazywa?!
- A myślisz, że to nie jest możliwe
- Nigdy o czymś takim nie słyszałem!
- No to teraz słyszysz!
- Dziwny jesteś… - Liam pokręcił głową
- Bo może ty nie jesteś?
- Ja też się chyba zakochałem...
- W kim?
- W Cassie.
- W kim? – powtórzył
- W Cassie. Nie znasz.
- A ty skąd znasz?
- Poznałem ją w tym klubie, w którym ostatnio byliśmy
- No to niezły kanał…
- Dobrze powiedziane…
- Czemu my nie mamy tak łatwo jak Lucy i Harry? Pojadą nad to jezioro i wystarczy, że przestaną się wydurniać.
- Myślisz, że ten wyjazd coś zmieni?
- Chciałbym. - powiedział Louis – Oni pasują do siebie jak cholera!
- Tak swoją drogą to nieźle ich załatwiliśmy – Liam z złośliwym uśmieszkiem
- Ale będzie burda jak pojadą i się tam spotkają. Dobrze, że nas tam nie będzie. Chociaż żyć będziemy.

***

Emma spędzała kolejne nudne popołudnie w swoim pokoju ślęcząc nad komputerem. Błogie lenistwo przerwał telefon.
- Tak?
- Cześć kochanie – w słuchawce usłyszała głos Niall'a
- Cześć skarbie! – uśmiechnęła się
- Pakuj się!
- Co? – zapytała zaskoczona
- Pakuj się! Przyjeżdżamy po ciebie dzisiaj i jedziemy!
- Ale gdzie?! Dokąd?! Po co?!
- Niespodzianka
- A moi rodzice?!
- O wszystkim już wiedzą! Będziemy o 15! Bądź gotowa! Pa!

***

Lucy przecinała Londyńskie szosy swoim ukochanym autkiem. Długa i męcząca podróż zaczynała wdawać jej się we znaki. Postanowiła zjechać na chwilę na stację benzynową.
- Cholera! Szlag by to trafił! – blondynka wracając z toalety usłyszała dochodzące z parkingu krzyki
- Psia mać! – dziewczyna dopiero teraz skojarzyła, że język różni się od tego, który słyszy na co dzień…
- Przepraszam? – podeszła bliżej – Może w czymś pomóc? – zapytała po polsku
- Nie dziękuje – chłopak odpowiedział nie odrywając wzroku od otwartej maski auta
- Tomek? – Lucy podeszła jeszcze bliżej przyglądając się brunetowi
- Lucy?! – zamknął głośno maskę
- Cześć! – rzucili się sobie w ramiona
- Co ty tu robisz?! – zapytali jednocześnie
- A ty?! – ich głosy znowu się pokryły
- Próbuje naprawić auto – brunet roześmiał się
- A ja próbuje dojechać na odludzie – Lucy również się roześmiała
- Ile to lat się nie widzieliśmy? – zapytał dokładnie przyglądając dziewczynie
- Ja wiem? Ze sto? – uśmiechnęła się szeroko

***

- No i gdzie ja mam teraz jechać?! – Harry stanął autem na skrzyżowaniu
- Nie wiem… - powiedział Niall – Może tam – wskazał na prawo
- Może?! – powtórzył z ironią – Emma! Co ta mapa mówi?!
- Że w lewo. - przyjrzała się kawałkowi papieru jeszcze raz – Chyba... - dodała trochę ciszej
- Jak tam dojedziemy to będzie cud - zaśmiał się Niall
- Też wam się odludzia zachciało! – powiedział i skręcił w lewo

***

- Co ty tu w ogóle robisz? – Lucy siedząc na masce samochodu zwróciła się do Tomka
- Pracuje – usiadł obok niej
- Gdzie?
- W barze – roześmiał się – Ambitna praca na zmywaku – dodał z sarkazmem
- Przestań! – szturchnęła go w ramie – Od czegoś trzeba zacząć. Małymi kroczkami – uśmiechnęła się
- A co u ciebie? Dalej spełniasz swe taneczne marzenia?
- Dalej…
- I jak?
- Świetnie!

***

- Jesteśmy! – Niall jak poparzony wyskoczył z auta przed dosyć sporą drewnianą chatką
- To tu? – Harry zrobił minę wyrażającą olbrzymie zaskoczenie
- Jak ślicznie! – blondynka wtuliła się w Niall'a
- A do rozrywek tego miejsca należy zbieranie patyków do rozpalenia ogniska? – Harry zapytał z sarkazmem
- Harry! – krzyknęła na niego Emma – Uspokój się! Tu jest przepięknie!
- A niedaleko jest jeziorko – Niall pocałował brunetkę
- Fajnie – rzucił lekceważąco Styles – Spać mi się chce!
- No to trzeba iść do recepcji po klucze i lulu

***

- A jak tam twoje życie uczuciowe? – Tomek
- Dziękuje, nie narzekam
- Chłopak?
Lucy pokręciła przecząco głową
- Narzeczony?
- Nie – odpowiedziała
- Mąż?
- Nie
- Kochanek?
- Nie?
- Dziewczyna? –zapytał próbując zachować powagę
- No ba – roześmiała się – Nawet dwie – wystawiła mu język
- Czyli dalej jesteś zdecydowaną, pewną siebie singieką, uważającą miłość za największą głupotę świata?
- Tak – odpowiedziała z wymuszoną dumą
- Baba na matmie tak się zawsze śmiała z tego twojego podejścia, że masakra!
- Kiedy ty się w ogóle wyprowadziłeś z Polski? – zapytała chcąc zmienić temat
- Pół roku temu… Już 23! – krzyknął spoglądając na zegarek – Muszę spadać!- złapał się za głowę
- Szef?
- Gorzej… Dziewczyna! – roześmiał się
- Mam nadzieje, że się jeszcze kiedyś spotkamy - Lucy nie chętnie wstała
- Ja też!  Zapisz sobie mój numer!

***

Emma i Niall siedzieli w recepcji hotelu czekając na Lucy, która miała być tu już ponad godzinę temu. Tym czasem po blondynce ani śladu.
- No wreszcie! – Emma podbiegła do Lucy, gdy tylko zobaczyła zarys jej sylwetki – Co tak długo?!
- Spotkałam Tomka! – odpowiedziała wesoło – Poza tym nie mogłam tu trafić!
- Jakiego Tomka? – zapytał ciekawy Niall
- Kolegę z Polski! Czego żeśmy razem nie wyprawiali!
Para spojrzała na nią dziwnie
- Oj w sensie, że ze szkoły uciekaliśmy i takie tam – dodała – Zboczeńce!
- Żadne zboczeńce! – zaprzeczył Horan – Daj kluczyki, przestawię samochód
- Ale po co go przestawiać?
- Bo trzeba – zabrał jej kluczyki
- Chciałam do was zadzwonić ale tu nawet zasięgu nie ma!
- Wiem i to jest w tym wszystkim najlepsze – brunetka uśmiechnęła się podstępnie

***

Lucy zmęczona podróżą, ostatnimi siłami doczłapała się do pokoju. Nie zapalając światła rzuciła się na łóżko delikatnie oświetlone przez światło padające z latarni.
- Ała! – krzyknął ktoś spod kołdry – Lucy?! – Harry wychylił głowę
- Przychlast!? – blondynka błyskawicznie się podniosła
- Co ty tu robisz?! – zapytał zaskoczony
- Chyba ja się powinnam ciebie o to zapytać!
- Mnie Niall tu przywlókł!
- Mnie też!
- Ale nas zrobili... - Harry poprawił odruchowo swoje loki
- Co?
- Specjalnie to robili żebyśmy się tu spotkali
- Parszywce! – odpowiedziała krótko siadając na łóżko
- I co teraz?
- Jak to co?! Śpisz na podłodze!
- Dlaczego ja?!
- Bo jesteś chłopakiem! – krzyknęła rzucając na ziemie kołdrę – Chyba... - dodała ciszej
- Idź do recepcji niech cie przeniosą! - powiedział szybko
- Dlaczego mnie?!
- Bo jesteś dziewczyną!
- No i co z tego!?
- Nic! – odpowiedział bezradnie
- Nie chce mi się tam iść! Jak chcesz to ty idź!
- Mi też się nie chce!
- No to masz! – cisnęła w niego poduszką – Rozłóż sobie kołdrę na ziemi, przykryj się kocem i śpi!
- Sama sobie śpi na podłodze!
- Mógłbyś zachować tyle przyzwoitości i pozwolić dziewczynie spać na łóżku!

***

- Zabija nas. - zaśmiała się Emma leżąc w łóżku mocniej wtuliła się w Niall'a
- Nie zabiją! Jeszcze będą dziękować!
- Ale najpierw zabiją! – uśmiechnęła się lekko – W recepcji powiedziałeś żeby nie dawali im osobnych pokoi?
- Tak, powiedziałem, że mają byś na siebie skazani – odpowiedział dumnie
- I tak ma być! – roześmiała się

***

Lucy siedząc na łóżku energicznie wcierała w ręce krem i bacznie przyglądała się wiercącemu się na podłodze chłopakowi.
- Nie wierć się tak!
- Bo co?! Moja podłoga to mi wolno!
- Dobranoc! – krzyknęła gasząc światło
...Mniej więcej 5 minut później...
- Harry? – blondynka przewracając się na drugi bok – Śpisz?
- Nie! – odpowiedział nadąsany – A ty? – dodał po chwili już trochę spokojniejszym tonem
- Też nie... - lekko się uśmiechnęła – Głodna jestem – powiedziała smutno
- W torbie mam ciasteczka.
- Błagam cię sprzedaj mi je! – poderwała się zapalając światło
- Nie sprzedam – pokręcił głową – Mogę się za nie wymienić.
- Czyli co?
- Ty dostajesz ciasteczka, a ja łóżko.
Lucy spojrzała na Harry'ego z nienawiścią
- Dobra – odpowiedziała przez zaciśnięte zęby
Chłopak podał jej ciasteczka, a sam wygodnie rozłoży się na łóżku
- Nie poczęstujesz mnie? – zapytał triumfalnie spoglądając z góry na blondynkę siedzącą na podłodze
- Prędzej sobie żyły popodcinam! – przyciągnęła ciasteczka do siebie
- Nie to nie!
- I tak już zjadłam – pomachała mu przed oczami pustym opakowaniem
- I będziesz gruba! – wystawił jej język
- Na pewno nie tak jak ty!
- Uważasz, że jestem gruby?!
- Tak! Gaś światło!
- Dobranoc! – warknął
Lucy turlała się po podłodze nie mogąc znaleźć dla siebie wygodnej pozycji.
- Wygodnie? – Harry zapytał z sarkazmem
- Tak! – odpowiedziała rzucając w niego butem
- Bolało!
- Miało boleć! Śpij!
...Mniej więcej 5 minut później...
- Lucy? –  powiedział cicho Harry
- Czego? – zapytała nie odrywając głowy od poduszki
- Chodź na to łóżko – odpowiedział wstając
- Nie będę z tobą spać!
- Nie będziesz, bo ja wracam na podłogę!
- Jedyna dobra decyzja w twoim życiu – odpowiedziała chłodno kładąc się na łóżko
- Nie ma za co. - Harry powiedział sam do siebie wracając na rozłożoną na ziemi kołdrę.
...Mniej więcej 5 minut później...
- Przychlaście? – szepnęła Lucy
- No?
- Chodź tu – odpowiedziała robiąc miejsce obok siebie
- Co?! – zapytał z niedowierzaniem
- Chodź tu – powtórzyła – Jestem honorowa. Dałeś mi ciasteczka, a ja ci daje łóżko.
- Nie pozwolę na to żebyś spała na podłodze.
- Skąd w ogóle pomysł, że na podłodze?!
- To gdzie?
- To jest dwuosobowe łóżko
- Czyli, że będziemy spać razem? – Harry uśmiechnął się delikatnie
- Niestety. - odpowiedziała niemrawo – Kładziesz się czy nie?
- Tak! – w jednej chwili znalazł się obok blondynki
- Tylko mnie nie macaj! – powiedziała groźnie
- Nawet bym nie chciał
- No i dobrze
Odwrócili się do siebie plecami.
 ...Mniej więcej 5 minut później...
Lucy zaczęła się wiercić zabierając Harry'emu całą kołdrę.
- Co ty wyprawiasz? – odwrócił się w jej stronę
- Zimno mi – odpowiedziała zgrzytając zębami
- Jak zabierasz kołdrę to mi też jest zimno!
- To co zrobimy? – zapytała odwracając się do chłopaka
- Jak się przytula to jest cieplej.
- Odpada! – Lucy ponownie odwróciła się do niego placami
- Jak chcesz – Harry zamknął oczy kładąc głowę na poduszce.
 ...Mniej więcej 5 minut później...
- Przytul mnie Harry - cicho powiedziała Lucy
Chłopak bez słowa objął blondynkę, przyciągając ją bardzo blisko siebie. Dziewczyna wtuliła się w jego klatę zamykając powoli oczy. Harry pogładził jej włosy i delikatnie pocałował czoło. Nachylił się do ucha i czule szepną.
- Dobranoc Lucy...

Siemanko. Chciałabym mieć taką noc z Przychlastem, a Wy? 

Pozdrawiam Angelika xoxo

czwartek, 9 sierpnia 2012

Rozdział 21



- Wychodzimy! – Gemma z zapałem wparowała do pokoju Lucy – Ty jeszcze nie gotowa?! – rozłożyła ręce przed blondynką, która leżała w łóżku
- Nigdzie nie idę - nakryła się kołdrą
- Idziesz!
- Nie!
- Lucy! Wstawaj! Nie ma czasu!
- Ale ja nie idę!
- Dlaczego?!
- Bo nie mam ochoty...
- Nie marudź – Gemma podeszła do szafy – Zakładasz to, to i to – rzuciła rzeczy na łóżko – Za 10 minut na dole
Blondynka nie chętnie ubrała się w rzeczy naszykowane przez dziewczynę. Zrobiła rockowy makijaż i była gotowa. Myśli Lucy zaprzątał nie tylko Harry, ale też Emma. Przecież miała do niej zadzwonić. Tymczasem nie daje żadnego znaku życia...
"Emma co z tobą? Miałaś do mnie zadzwonić...
Odezwij się wreszcie! Czekam..."

Po napisaniu sms'a nacisnęła "wyślij" i powolnym krokiem udała się na dół.

***

Emma samotnie przemierzała Irlandzkie ulice. Mocno ściskała podręczną torbę, w której schowała przedmiot miejący zaważyć na jej dalszym życiu.
- No wreszcie! Gdzieś ty była?! – Niall już od progu napadł na brunetkę
- Byłam w sklepie – wyciągnęła za siebie siatkę z zakupami
- Przecież mama robi zakupy. - powiedział podejrzliwie
- Chciałam jej pomóc – cmoknęła chłopaka w policzek po czym szybkim krokiem udała się w górę schodów.

***

- Proszę, proszę. Księżniczka jednak idzie – powiedział złośliwie Harry, gdy Lucy stanęła przed dwójką rodzeństwa i Tom'em
- Zamknij się Przychlaście – warknęła w jego stronę
- Idziemy! – Tom wypychając wszystkich za drzwi

***

Liam siedział zamyślony w swoim pokoju. Nie mógł się pozbyć sprzed swoich oczu widoku uroczej brunetki z czekoladowymi oczami. Myślał o niej cały czas. Zastanawiało go dlaczego nie zostawiła żadnego numeru, adresu. Chciał ją odnaleźć, jednak jedyne co o niej wiedział to to, że ma na imię Cassie i jest nie zwykle śliczna.

***

- Harry, przystopuj trochę – do Hazzy popijającego już któryś z kolei drink podszedł Ryan
- Daj mi spokój – odpowiedział chłodno biorąc kolejnego, dużego łyka Martini
- To przez nią...? – Ryan spoglądając na blondynkę siedzą po przeciwnej stronie baru
- Nie – Harry nie odrywając wzroku od szklanki
- Znam cię już trochę i...
- To nie przez nią! – przerwał Ryan'owi, a następnie wstał i odszedł w roztańczony tłum.

***

- Który to już? – Tom podszedł do Lucy z kieliszkiem w ręku
- Po piątym przestałam liczyć – uśmiechnęła się ironicznie
- Dlaczego wy się tak zachowujecie?!
- Może sprawia nam to przyjemność
- Lucy... Czy ty nie widzisz, że jemu naprawdę zależy?
- A czy ty nie widzisz, że mam dość tego, że każdy, cały czas przekonuje mnie do tego, że powinnam być z Harry'em!? Zbrzydło mi to już! – dziewczyna z olbrzymią złością odeszła od baru.

***

Trzy, dwa, jeden. Brunetka siedząc na pralce próbowała zmusić się do przełożenia na drugą stronę testu ciążowego. Jednak nie wychodziło jej to. Ręce drżały, a serce waliło ja oszalałe. Jak będzie wyglądało jej życie gdy okaże się, że naprawdę jest w ciąży? Jak sobie poradzi z taką odpowiedzialnością? Czy da radę? Czy nie zostanie sama? To pytanie przewijało się najczęściej. Jak zareaguje Niall na wieść o tym, że zostanie tatusiem?
Emma w końcu zebrała się w sobie. Zdecydowanym ruchem ręki obróciła test na drugą stronę. Jej oczą ukazały się dwie niebieskie kreski.

***

Lucy przedzierała się przez tłum rozbawionych imprezowiczów. Ich roześmiane twarze wybitnie ją denerwowały. Z czego tu się cieszyć?! Życie jest okropne! Ludzie do niczego! A do tego ta miłość! Bezczelne uczucie, które wkrada się nie proszone. A najgorsze w miłości jest to, że nią można nad nią zapanować.
- Uważaj jak chodzisz! – blondynka warknęła do chłopaka, w którego właśnie wpadła
- To ty uważaj! – odpowiedział chłopak
Lucy szybko uniosła wzrok na dźwięk dobrze znanego jej głosu.
- Tu jest tyle ludzi, a ty akurat na mnie musisz wpadać?!
- Przeznaczenie – odpowiedział Harry – Poza tym to ty na mnie wpadłaś
- Nie wierze w przeznaczenie – powiedziała spoglądając w zielone tęczówki chłopaka, które odbijały różnokolorowe światła dyskoteki
- A w co?
- W przypadki. - po raz ostatni spojrzała w jego oczy, a następnie ruszyła dalej przed siebie.

***

W pewnym małym mieszkanku dwie dziewczyny zawzięcie coś pakowały. Po całym domu walały się kartony i olbrzymie, zapakowane ponad swoje możliwości torby.
- Jeszcze trochę! Przyciśnij mocniej! – jedna z dziewczyn krzyczała siedząc na torbie
- Megan! Nie da się – odpowiedziała jej druga
- Musi się dać!
Obydwie usiadły na torbie. Po kilku minutach krzyku i wycięczającej walki z zamkiem wreszcie udało się im zamknąć torbę.
- Mówiłam, że się zamknie – Megan powiedziała z dumą
- Tak, tak. Mówiłaś – odpowiedziała jej brunetka
- Cassie. Co się z tobą dzieje? – spojrzała podejrzliwie na siostrę
- Nic – uśmiechnęła się sztucznie – Co się ma dziać?
- Chodzisz jakaś przymulona ostatnio
- Wydaje ci się
- Zakochałaś się czy co?
- Ja? Nie no skąd. - pokiwała przecząco głową – Po prostu zawsze jak spotkam kogoś fajnego to coś musi być nie tak.
- Jaśniej proszę
- Pamiętasz jak byłyśmy ostatnio w klubie? Poznałam tam takiego fajnego chłopaka
- I?
- No i to koniec...
- Ale dlaczego koniec? Fajny był to się bierz za niego!
- Przypominam ci, że za dwa dni już nas tu nie będzie
- No właśnie! To jeszcze lepiej! Bzykniesz go raz, dwa i ci przejdzie
- Megan! – Cassie oburzyła się zachowaniem siostry
- Co Megan?! Co Megan?! Może nie mam racji!?
- Ludzi nie powinno się tak traktować!
- Jak tak?
- Tak przedmiotowo! Przelecieć i zostawić! A miłość?
- Miłość nie istnieje
- Jak się kiedyś zakochasz to wtedy pogadamy...
- Ja się nigdy nie zakocham!
- Zobaczymy!
- No i zobaczymy!

***

Lucy wyszła przed klub. Nie wiedziała co ma za sobą zrobić. Po co ma zostawać w miejscu gdzie jest "on". Mówią, że czego oczy nie widzą tego sercu nie żal. Albo co z oczu, to z serca. Ale czy naprawdę jeśli usunie się sprzed oczu namacalną postać jest się w stanie o niej zapomnieć? Wymazać bezpowrotnie z pamięci? Oddalić w krainę zapomnienia?
- Cześć Max – blondynka powiedziała cicho do słuchawki swojego telefonu
- Cześć! Co tam słychać w Mieście Aniołów? – zapytał wesoło
- Beznadziejnie.
- Co się dzieje?
- Pamiętasz jak ci mówiłam, że miłość to najgorsze co się może człowiekowi przydarzyć?
- Powtarzałaś to tyle razy, że nie dałoby się zapomnieć...
- Miałam rację...
- Co cię tak wzięło na takie wyznania?
- Max! Wszystko jest nie tak jak powinno!
- Przyznaj się wreszcie
- Do czego?!
- Dobrze wiesz do czego?!
- Nie, nie wiem. Oświeć mnie
- Dobra. Najpierw przyznaj się do tego, że go kochasz przed samą sobą i wtedy pogadamy – powiedział – Cześć – dodał  rozłączając się
- Ja go wcale nie kocham! – krzyknęła – Halo?! – blondynka dopiero teraz zorientowała się, że Max się rozłączył – Nie kocham go! – krzyknęła do wyłączonego telefonu następnie schowała go do kieszeni by za chwilę ponownie go wyciągnąć
- Tak? – odebrała
- Lucy? – po drugiej stronie słuchawki usłyszała zapłakany głos Emmy
- Em! I jak?
- Lucy....?!
- No mów!
- Dwie niebieskie kreski! – wykrzyczała przez łzy
- Dwie niebieskie kreski!? Co to do cholery znaczy?!
- Jestem w ciąży!!! – do oczu brunetki napłynęła nowa partia łez
- Ile testów robiłaś?
- Pięć
- Niall już wie?
- Nie.
- No to idź do niego!
- I jak ja mu to powiem?!
- Normalnie! On cie kocha! I to dziecko też pokocha!
- Ale ja nie chce mieć dziecka! Jestem za młoda!
- Samo się to dziecko nie zrobiło, Emma...
- Dzięki. Potrafisz mnie pocieszyć jak nie wiem co!
- Oj Em... Kiedy wracasz do domu?
- Jutro
- No widzisz, ja też. Wtedy pogadamy na spokojnie. Takich spraw nie omawia się przez telefon
- Ok
- Wszystko będzie dobrze, słyszysz?!
- Tak…
- To powtórz
- Wszystko będzie dobrze – powtórzyła smutno
- Głośniej i wyraźniej
- Wszystko będzie dobrze!
- No i tak trzymaj! Do jutra Emma
- Pa.

Lucy ponownie weszła do zatłoczonego klubu. W oddali ujrzała Gemmę, Tom'a i Ryan'a siedzących wokół Harry'ego.
- Ja już będę spadać – krzyknęła blondynka przekrzykując ludzi
- Już?! – zdziwiła się Gemma
- Jutro z rana mam samolot
- Jak to samolot?! – kolejnym zdziwionym był Tom
- No do domu!
- Wyjeżdżasz już? – zapytał Ryan
- Muszę!
- Pewnie dlatego, że nie chce mnie oglądać. - odezwał się pijany Harry
- Przecież i tak przyjedziesz do domu, a że mieszkamy niedaleko siebie, więc i tak będę musiała cię oglądać – zaśmiała się gorzko Lucy
- Ale zawsze to dwa dni dłużej
- Przestań Harry. Nie chodzi o ciebie
- Nie? To o co?
- Nie twoja sprawa
- Jasne – Harry odwrócił wzrok
- Dobra – Lucy wróciła do rozmowy z Gemmy, Tom'em i Ryan'em – To pa! Trzymajcie się! Miło było cię poznać Ryan – uśmiechnęła się do chłopaka
- I wzajemnie – odwzajemnił uśmiech – Mam nadzieje, że jeszcze kiedyś do nas przylecisz
- Pewnie, że przyleci! – uśmiechnął się Tom
- Tylko już z innym nazwiskiem – Gemma uśmiechnęła się złośliwie
- Lucy Styles... Czyż nie brzmi pięknie?

***

U Lucy panuje jeszcze półmrok. Słońce leniwie i powoli wyłania się znad widnokręgu. Dziewczyna już od dawna nie śpi. Nie śpi, bo dzisiaj nie zasypiała w ogóle. Od powrotu z dyskoteki jej myśli pochłaniał jeden chłopak i mimo, że z całych sił chciała się pozbyć tych myśli zupełnie jej to nie wychodziło.
- Misior?! – Harry stanął w drzwiach do pokoju blondynki i całkowicie zdębiał
- Eeee… Yyyy – Lucy zaczerwieniła się – Tak - dodała szybko poczym schowała misia do torby
- Wzięłaś go... - powiedział rozweselonym głosem wpatrując się w torbę
- Nie, sam przyszedł – schowała pakunek za łóżko – Czemu ty nie śpisz o tej porze?
- Wstałem po wodę – wskazał na trzymaną przez siebie szklankę – A ty?
- Przecież mówiłam wczoraj, że wracam do domu...
- Co?! – chłopak zakrztusił się wodą, którą właśnie popijał
- Teledysk nakręcony to wracam. Poza tym nie chcę się wam narzucać
- Tak – odpowiedział zamyślony – Tak będzie lepiej – dodał z zawiedzeniem
- Lucy! – do pokoju wparował zaspany Tom – Już 5!
- Wiem – roześmiała się – Właśnie miałam iść cie budzić
- Po co miałaś go budzić? – zapytał Harry
- Odwożę ją na lotnisko – odpowiedział za nią Tom
- Lucy... Pora wstawać - tym razem weszła Anne – O! Widzę, że ty już na nogach
- Tak, już dawno – uśmiechnęła się do niej
- No to zapraszam na śniadanko!

***

Najedzona pysznym śniadankiem blondynka na palcach zakradła się do pokoju Gemmy.
- Gem – Lucy szturchnęła ja delikatnie w ramie – Gemma!
- Spać! – dziewczyna nakryła się poduszką
- Chcę się z tobą pożegnać – blondynka ściągnęła jej poduszkę z głowy
- Lucy?! – Gemma przebudziła się – Ty naprawdę już jedziesz?
- A myślałaś, że żartuje?
- Przecież jeszcze miasta ci dokładnie nie pokazałam, nie doprowadziłam do tego, że masz być z Harry'm i w ogóle – powiedziała z niezadowoleniem
- Innym razem – roześmiała się Lucy
- Czyli jeszcze do nas przyjedziesz? – zapytała ze złośliwym uśmieszkiem unosząc brew ku górze
- Nie – blondynka wytknęła jej język – Ty przyjedziesz do mnie
- No dobra – odpowiedziała błyskawicznie
- No to do zobaczenia – przytuliła Gemmę
- Do zobaczenia! Mam nadzieje, że w końcu zmądrzejesz. - spojrzała na Lucy z ukosa-  A tym czasem dobranoc – nakryła się kołdrą
- Dobranoc.

- Miło było cię poznać Lucy – Anne ściskała blondynkę – Odwiedź nasz jeszcze kiedyś
- Postaram się – odpowiedziała zakłopotana
- Mój mąż też kazał cię uściskać – przytuliła ją po raz kolejny – On niestety musiał iść do pracy.
- Niech go Pani też ode mnie pożegna i podziękuje za wszystko
- Dziecko! Ile razy mam ci powtarzać?! Jaka Pani? Anne!
- Dobrze! – Lucy uśmiechnęła się szeroko – Dziękuje Anne
- Musimy już iść! – Tom stojąc z tyłu pogania kobiety
- Już! Już! – matka Harry'ego ostatni raz uściskała dziewczynę

***

- Było naprawdę bardzo miło – powiedziała Emma stojąc wraz z Niall'em w przedpokoju żegnała się z jego rodzicami
- Zapraszamy ponownie – ojciec Niall'a objął dziewczynę
- Synku dzwoń do nas – matka wyściskała chłopaka za poliki
- Dobrze będę – odpowiedział całując ją w policzek
- I niech wam się wiedzie w tym Londynie! – krzyknęli do pary wsiadającej do taksówki



Londyn to duże miasto. Bardzo duże. Dlatego można w nim znaleźć różne typy miłości. Te szczęśliwe, spełnione, nierealne, przelotne, trwałe, wieczne, nieszczęśliwe. Są też zauroczenia. Jednak te zauroczenia mogą się kiedyś przemienić w miłość.

Louis siedział zamyślony nad białą kartką, którą powoli zapełniał tekstem. Nie były to górno lotne wiersze, ale wersy, które płynęły prosto z głębi jego serca. Sam nie wierzył w to co właśnie przeżywał. On Louis Tomlinson, znany podrywacz, król przygód na jedną noc, nie mógł zapomnieć o czarnowłosej dziewczynie? Nie mógł przestać o niej myśleć. O ty w jaki sposób się poruszała, jak zarzucała swoimi długimi włosami, jak ślicznie się uśmiechała, jaki miała sexowny ton głosu. Wszystkie te myśli przytłaczały go. Przecież jemu się to nie zdarza. Zalicza i zapomina. Ale nie tym razem. Nie o tej dziewczynie.

***

Emma i Niall siedzieli już wygodnie w samolocie do Londynu. Stewardesa właśnie poprosiła o zapięcie pasów. Lot się rozpoczął.
- Mogliśmy jeszcze zostać... – Niall złapał brunetkę za rękę
- Nie, nie mogliśmy – odpowiedziała drocząc się
- Mogliśmy – uśmiechnął się do niej szeroko
- Nie. - pokręciła głową i podarowała mu słodki pocałunek w policzek – Nie wolno się tak narzucać
- Narzucać? – powtórzył po Emmie – Skarbie przecież to moi rodzice, a twoi przyszli teściowie – roześmiał się
- Niall... - blondynka nagle spoważniała
- Co kochanie? – ścisnął mocniej jej dłoń
- Muszę ci coś powiedzieć – spuściła wzrok
- Mam się bać? – uśmiechnął się
- Muszę ci to powiedzieć teraz, bo chociaż mam gwarancję, że mi nigdzie nie uciekniesz – spojrzała prosto w jego niebieskie oczy
- Ja nigdy od ciebie nie ucieknę – cmoknął ją w czubek nosa – Kocham cię Emma
- Zobaczymy czy będzie tak po tym co ci powiem... - ponownie spuściła wzrok
- Ej... - podniósł jej podbródek – Bo naprawdę zacznę się bać.
- Wiedz, że nie będę cie do niczego zmuszać – jej oczy zaszkliły się – Jak mnie zostawisz to, to zrozumiem. Twoja kariera jest teraz najważniejsza.
- Kochanie o czym ty mówisz? – zapytał Niall trochę przerażony
- Jestem w ciąży – odpowiedziała całkowicie się rozklejając.

***

Na lotnisku jak zawsze panował ogromny gwar. Radość jednych ludzi mieszała się z ogromnym smutkiem i żalem innych. Dało się tam słyszeć śmiech, krzyk i płacz, który przejawiał się w różnych postaciach. Jedni płakali ze szczęścia, inni ze smutku, a jeszcze inni ze złości.
- Tom... - blondynka zaczęła dosyć poważnie – Pozdrów Harry'ego
- Jakbyś sama nie mogła się z nim pożegnać. - pokiwał głową z bezradności
- Gdybym mogła to bym to pewnie zrobiła!
- Z pewnością – przytulił ją do siebie – Oj, Lucy, Lucy...
- No co? – oderwała się na niego spoglądając w jego oczy ze smutkiem, ale jakoś nie mogła pokonać olbrzymiej ochoty uśmiechnięcia się do niego
- Wiem, że słyszałaś to już tysiące razy ale muszę to ci powiedzieć. Oszukujesz się dziewczyno!
- Ale, że niby jak?
- Dobrze wiesz...
- Nie zrobię pierwszego kroku.
- Z tego co wiem to zawsze on robi pierwszy krok, a ty go brutalnie odtrącasz.
- No, bo... - dziewczyna zamotała się, nie wiedziała jakiego argumentu ma użyć. Może dlatego, że żadnego nie miała.
- No, bo co? – Tom przerwał jej męczarnie – Zależy mu na tobie. Zaufaj mi, że się nie mylę
- I co ja mam ci teraz odpowiedzieć – zrobiła niewinną minkę
- Że wreszcie zmądrzejesz i docenisz jakie szczęcie cię spotkało?
- Że niby Przychlast to szczęście? – zapytała z sarkazmem
- Przychlast i miłość.

***

- Jesteś w ciąży? – Niall przełknął głośno ślinę
- Tak - z jej oczu pociekły nowe stróżki łez
- Pewna jesteś? – zapytał będąc w olbrzymim szoku
- Robiłam test.
- I co? – zadał mało inteligentne pytanie
- No i wyszło, że jestem w ciąży – odpowiedziała spoglądając na niego nie pewnie
- Wow - wypuścił powietrze
- Wow? Tylko tyle masz mi do powiedzenia? – brunetka zaczynała się całkowicie załamywać
- Jestem zaskoczony.
- Zaskoczony?! To ty mi to zrobiłeś! – krzyknęła trochę za głośno sprowadzając na siebie ciekawskie spojrzenia pozostałych pasażerów
- Spokojnie – złapał ją za ramiona – Nie wolno ci się denerwować w tym stanie – uśmiechnął się lekko
- Jak mam się nie denerwować?! Co ja teraz zrobię?! Nie dam rady!
- Sama rzeczywiście nie dasz – spojrzał na nią próbując udawać powagę
- Wiedziałam, że tak będzie – rozpłakała się jeszcze bardziej – Że mnie zostawisz!
- Ciii... - otarł jej policzki – Sama byś nie dała rady ale ja zawszę będę z tobą. - uśmiechnął się  - Z wami. - dodał dotykając ręką jej brzucha
- Ty mówisz poważnie? – brunetka nie dowierzała jego słowom
- Oczywiście – spojrzał głęboko w jej brązowe tęczówki – Kocham cię najbardziej na świecie i cieszę się, że stworzyliśmy razem coś tak pięknego.
- Ale nie żartujesz? – kąciki jej ust zaczynały delikatnie unosić się ku górze
- Nie żartuje – powiedział zdecydowanie
- Ale to nie zmienia faktu, że sobie nie poradzimy, że rodzice się nas wyrzekną. - zaczęła na nowo swą litanie
Niall zatkał jej usta namiętnym pocałunkiem
- Nie gadaj takich głupot, bo się dziecko nas wystraszy i nie będzie chciało się urodzić – roześmiał się – Wszystko będzie cudownie
- Kocham cię Niall! – krzyknęła wskakując mu na kolana – Jesteś cudowny, wspaniały! – całowała go zupełnie nie zważając na wlepiających w nich spojrzenia ludzi
- Wszystko w porządku? – podeszła do nich jakaś stewardesa
- Tak, tak – odpowiedział roześmiany Niall ledwo co przedostając się przez całusy dziewczyny
- On mnie kocha! Naprawdę mnie kocha! – Emma oderwała się od Niall'a i zaczęła krzyczeć na cały samolot
- Z tego co widać to Pani go też – stewardesa uśmiechnęła się
- Bardzo, bardzo – na nowo zaczęła go cmokać
- Ah ta młodość. - z pobliskich siedzeń dało się usłyszeć westchnienia jakiejś staruszki – Ty też byś mógł mnie tak kochać – szturchnęła swojego męża
- Co?! Co?! – staruszek przebudził się z drzemki
- Nic, nic – kobieta odpowiedziała kręcąc głową – Idź spać. Teraz to ci najlepiej wychodzi. - dodała z zawiedzeniem

***

Lucy usiadła wygodnie na swoim miejscu, nałożyła na uszy słuchawki, zamknęła oczy. Oddał się kompletnie dźwiękom ulubionej muzyki. Melodyjne brzmienie gitar sprawiło, że całkowicie się rozluźniła. Jednak sielanka nie trwała długo.
- Przepraszam – z transu wybudziła ją jakaś dziewczyna z włosami o odcieniu ciemnego blondu – To moje miejsce – wskazała na miejsce obok Lucy, na którym blondynka trzymała swoją bluzę
- Już zabieram – uśmiechnęła się do niej miło zabierając bluzę
- Tak w ogóle to Jessica jestem – dziewczyna wyciągnęła do niej dłoń
- Lucy – ponownie się uśmiechnęła – A więc do kąt lecisz Jessica?
- Tam gdzie ty – odpowiedziała z głupkowatym uśmiechem
- To długa droga przed nami!
- Jak się gada to szybko mija! Wiem z własnego doświadczenia!
- Często latasz?
- Dosyć. Jestem modelką więc wiesz...
- Modelka... Fiu Fiu – Lucy roześmiała się i spojrzała na Jess zamyślając się na chwilę
- Halo?! – dziewczyna pomachała Lucy przed oczami ręką
- Jess... - blondynka spojrzała na nią z szatańskim uśmiechem – Nie szukasz przypadkiem chłopaka?


Nie wiem co mam napisać od siebie. O już wiem... Znacie może jakieś straszne horrory? Mam dziś wieczór filmowy z braćmi, a nie przychodzą mi żadne tytuły do głowy. 

Pozdrawiam Angelika xoxo

środa, 8 sierpnia 2012

Rozdział 20



Całe miasto zostało opanowane przez wszechobecny mrok. Księżyc oświetlał jedynie nieznaczną część miasta. Światła w wielu domach już dawno zostały zgaszone. Jednak nie we wszystkich. Jeden z mieszkańców ślicznego, białego domku z czerwonym dachem niecierpliwie kogoś wyczekiwał.
- Dziękuje za wszystko – za drzwiami domu dało się usłyszeć rozmowę
- Do zobaczenia – tym razem za drzwiami odezwał się męski głos
Lucy po cichu weszła do domu. Niemal niesłyszalnie zamknęła drzwi. Bez szelestnie przemknęła się przez przedpokój. Gdy znalazła się w salonie pewien widok kompletnie ją rozczulił. Na kanapie leżał Harry. Głowę miał mocno wtuloną w zagłówek mebla. Kąciki jego ust unosiły się delikatnie ku górze. Blondynka podeszła do brzegu wersalki, poczym kucnęła obok leżącego chłopaka. Delikatnie pogładziła swoją ręką jego rozczochrane loki uśmiechając się przy tym.
- To miłe, że czekałeś... - szepnęła nachylając się do ucha chłopaka
- Wcale nie czekałem – Harry z grymasem otworzył jedno oko
- Przepraszam... - dziewczyna spojrzała głęboko w jego zielone tęczówki ponownie przejechała ręką po fryzurze chłopaka – Nie chciałam tego powiedzieć...
- O czym ty  mówisz? – Hazza spojrzał troskliwie na zamyśloną dziewczynę – Rayan ci coś zrobił? Braliście coś? – dodał po chwili, gdy Lucy nadal bez odpowiedzi wpatrywała się w okno
- Nie nienawidzę Cię Harry – zanurzyła się w jego spojrzeniu
Chłopak uśmiechnął się delikatnie
- Ja ciebie też.
- Dobranoc – dziewczyna podniosła się
- Lucy... - wstał za nią – Dobranoc – powiedział spoglądając jej prosto w oczy a następnie złożył na jej ustach czuły pocałunek.

***

W ciemnym pokoju pojawiła się pewna postać. Skradała się po cichu omijając śpiącego chłopaka. Podeszła do okna po czym brutalnie podciągnęła w górę rolety.
- Liam wstawaj! – blondynka w średnim wieku zabierając kołdrę chłopakowi
- Mama?! Gdzie ja jestem?! – Payne przetarł zaspane oczy
- W domu kochanie – kobieta odpowiedziała z troską
- Jak ja się tu znalazłem?
- Mówiłam ci nie pij tyle... - pokręciła głową – Jakaś dziewczyna cię tu przywiozła. Byłeś w takim stanie, że szkoda gadać.
- Taka brunetka z ciemnymi oczami?
- Tak – odpowiedziała krótko
Lima w zawrotnym tempie rzucił się do swoich spodni przeszukując wszystkie kieszenie. Następnie przetrząsł cały telefon.
- Cholera! – warknął sam do siebie
Szybkim krokiem wyszedł z pokoju udając się za matką
- Mamo?! – dobiegł do niej – Nie zostawiła żadnego numeru? Adresu? Cokolwiek?
- Nie – odpowiedziała wrzucając rzeczy do pralki – Kazała cię tylko pozdrowić jak wytrzeźwiejesz.

***

- Emma? Wszystko w porządku? – Niall zaniepokojony długą nieobecnością brunetki zaczął się dobijać do łazienki
- Tak – odpowiedziała szybko – Zaraz wyjdę
Siedząc na toalecie ukryła twarz w rękach. Po jej rumianych policzkach powili toczyły się stróżki łez. Po chwili wytarła je zdecydowanie i wyjęła z kieszeni telefon. Wykręciła dobrze znany jej numer i czekała na połączenie.
- Tak? – w słuchawce usłyszała zaspany głos przyjaciółki
- Cześć Lucy – odpowiedziała pociągając nosem
- Em! Jest środek nocy! – blondynka nie kryła swego oburzenia
- Mam problem... - powiedziała smutno, a do oczu ponownie napłynęły jej łzy
- Co się stało? – Lucy przebudziła się
- Lucy... - rozpłakała się na całego – Okres mi się spóźnia.
- Ile? – dziewczyna całkowicie oprzytomniała
- Trzy tygodnie...
- Masz jeszcze jakieś objawy?
- Mdli mnie rano.
- Robiłaś test?
- Nie. Nie mam odwagi...
- Emma kochanie. Wszystko będzie dobrze. Może to po prostu ze stresu.
- Lucy... Ja się boję! Co ja zrobię jak będę w ciąży?! Nie dam sobie rady! Niall mnie rzuci! Rodzice wyrzucą z domu! Zostanę sama!
- Po pierwsze nigdy nie zostaniesz sama, bo ja zawszę będę przy Tobie. Po drugie Niall Cię nie rzuci, a rodzice nie wyrzucą z domu. Po trzecie nie ma co się martwić na zapas. Po czwarte wszystko będzie dobrze. Po piąte jeśli rzeczywiście jesteś w ciąży to nie wolno ci się denerwować więc uspokój się. Oddychaj głęboko
- Ale Lucy...!?
- Jeszcze dzisiaj polecisz do apteki, kupisz test, zrobisz go, a potem szybko do mnie zadzwonisz. Zrozumiałaś?
- Tak. - odpowiedziała cicho
- Emma. Czekam na telefon. I uszy do góry. Wszystko będzie dobrze!

***

- Lucy! – do pokoju blondynki z olbrzymim impetem wparowała Gemma – Musimy pogadać!
- No to gadamy! – odpowiedziała
- Może domyślasz się o co chodzi?
- O pogodę? – zapytała żartując
- Prawie...! O Harry'ego!
- Aha...
- Macie być razem!
- Słucham? – Lucy nie dowierzała własnym uszom
- Macie być razem! – powtórzyła głośniej  - Jesteście dla siebie stworzeni!
- Gemma
- Żadne Gemma tylko w tym momencie lecisz do niego rzucasz mu się na szyje i żyjecie razem długo i szczęśliwie!
- To rozkaz?
- Tak!
- No to idę!
- Serio? – tym razem Gemma nie dowierzała – Musze to zobaczyć! – poderwała się
- Żartowałam – blondynka wystawiła język

***

Lucy stanęła niepewnie przed drzwiami do pokoju Harry'ego. Stała przed nimi wpatrując się w jeden punkt. W końcu zebrała się w sobie i nieśmiało zapukała.
- Wejść – usłyszała głos chłopaka
- Hej – powiedziała wstydliwie – Mogę?
- Jasne –  ucieszył się
Dziewczyna weszła do pokoju,  którym panował nie zbyt duży porządek. Na ścianach porozwieszane były plakaty różnych rockowych zespołów. Spod nich wyłaniały się ściany pomalowane na niebiesko. Pasowały one do również niebieskiego łóżka i dodatków.
- Fajny pokój - powiedziała uśmiechając się
- Jakbym posprzątał byłoby jeszcze fajniej – roześmiał się
- Idziemy dzisiaj na imprezę? – spojrzała z nadzieją na Harry'ego – W sensie, że Rayan powiedział, że nas zaprasza. To znaczy nie nas jako parę, tylko mnie. Ale to oczywiste, że ty też będziesz chciał pójść. I ja też bym chciała żebyś poszedł – Lucy zamotała się – Gadam głupoty. Przepraszam – na jej policzkach pojawiły się słodkie rumieńce
- Z chęcią pójdę. Razem z tobą – roześmiał się ze zawstydzonej blondynki
- Świetnie – dziewczyna również się roześmiała
- A może pójdziemy na mały spacer? – zapytał niepewnie - Pokaże ci fajne miejsce
- Harry! Ktoś do ciebie! – rozwścieczona Gemma weszła do pokoju brata
- Kto? – zapytał niezadowolony przerwaną rozmową
- Samanta – odpowiedziała z pogardą
- Samanta? – powtórzył z zaskoczeniem
- Tak. Czeka na dole – powiedziała podenerwowana
Chłopak szybko wyszedł z pokoju
- Samanta? – Lucy z obawą zapytała Gemmy – Ta Samanta?
- Tak – odpowiedziała jeszcze bardziej wściekła – Zrób coś! – zwróciła się z nadzieją do blondynki
Dziewczyna bez słowa wybiegła z pokoju.

***

- Harry – Lucy podeszła do wyraźnie zdenerwowanego chłopaka i przytuliła go czule od tyłu – Nie przedstawisz mi koleżanki? – zapytała robiąc słodką minkę
- Yyyy… Eeee… - Harry był wyraźnie zaskoczony zachowaniem blondynki
- Oj – wyszła przed niego – Lucy – wystawiła rękę do blondynki
- Samanta – dziewczyna oburzyła się lekko – Harry? Kto to jest? – zapytała piskliwym głosem
- To jest… Yyyy… Lucy – uśmiechnął się głupio
- Jestem dziewczyna tego słodziaka – blondynka uśmiechnęła się szeroko po czym czule pocałowała chłopaka w policzek
- Tak, to moja dziewczyna – Harry przyciągnął do siebie Lucy i przytulił ją
- A ja? – Samanta zapytała ze złością
- A ty jesteś przeszłością – spojrzał na nią chłodno – Już od dawna
- Wybacz złotko, ale mamy dużo roboty – Lucy ponaglającym tonem zwróciła się do blondynki
- Harry! – tupnęła nogą z bezradności
- Wiesz gdzie jest wyjście – ponownie obdarzył ja zimnym spojrzeniem
- Jeszcze tego pożałujesz – syknęła złośliwie po czym wyszła trzaskając głośno drzwiami
Harry odetchnął z ulgą nadal obejmując dziewczynę.
- Nie ma za co – blondynka uśmiechnęła się słodko
- Życie mi uratowałaś – odpowiedział obracając ją przodem do siebie – To co z naszym spacerem?
- Idziemy! – Lucy pociągnęła go za rękę wychodząc z domu

***

Wysoko położona morska skała. Zachodzące słońce. Silny wiatr wijący prosto w roześmiane twarze dwójki osób.
- Już pokazałaś mi swoje miejsce, w które przychodzisz gdy jest ci smutno. To jest moje miejsce – uśmiechnął się Harry
- Bardzo ładne – blondynka spojrzała na zapatrzonego w morskie fale chłopaka – Ale moje i tak fajniejsze – roześmiała się
- Nieprawda – oburzył się Harry
- Prawda Przychlaście – dziewczyna zaczęła się coraz bardziej śmiać
- Lucy... - spoważniał – Powiedz mi dlaczego wtedy powiedziałaś, że mnie nienawidzisz?
- Nie wracajmy do tego - odwróciła wzrok
- Nie – powiedział zdecydowanie – Wyjaśnijmy to sobie
- Musiałam tak powiedzieć – spojrzała mu prosto w oczy
- Musiałaś? – powtórzył nie rozumiejąc blondynki
- Uznałam, że tak będzie dla nas lepiej.
- Nie było. Nawet nie wiesz jak mnie to zabolało.
- Przepraszam. - złapała go za rękę mocno ściskając – Ale gdybym tego nie zrobiła pewne rzeczy mogłyby się rozwinąć. I nie skończyłoby się to dla nas najlepiej.
- O czym ty mówisz?
- Harry – spojrzała na niego z olbrzymim smutkiem – Chcę żeby było tak jak dawniej! – jej głos przybrał barwę krzyku - Mamy się sprzeczać! Droczyć! Kłócić! Docinać sobie! Rozumiesz?!
- Nie! Nie rozumiem! – chłopak również zaczął krzyczeć
- To już twój problem – powiedziała wstając
- Przestań się tak zachowywać Lucy!
- Jak tak?!
- Jak rozkapryszona gówniara! Sama nie wiesz czego chcesz! Zdecyduj się wreszcie!
- Przecież sam mówiłeś, że jestem rozkapryszoną gówniarą! Więc nie mogę się inaczej zachowywać!
- Właśnie o to mi chodzi! Cały czas odwracasz konia ogonem!
Blondynka odwróciła się na pięcie i zaczęła iść
- Nie, nie, nie! – Harry podbiegł do niej – Postawmy sprawę jasno!
- Przecież postawiliśmy! Ma być tak jak dawniej!
- A potrafisz sprawić żeby tak było?! – zapytał spoglądając jej głęboko w oczy
Lucy spojrzała na niego z olbrzymim żalem.
- Tak będzie lepiej Harry. - spuściła głowę – Tak będzie lepiej... - powoli obróciła się aby po chwili zniknąć za nadmorską skarpą zostawiając chłopaka samego na środku opustoszałej plaży.


Znów nie dodałam wczoraj rozdziału. Mam za dużo rzeczy do zaplanowania i zrobienia przed wyjazdem. 
Pojawią się jeszcze 4 rozdziały. Mam już wszystko napisane. Jeszcze tylko małe poprawki i koniec z pisaniem. 

Pozdrawiam Angelika xoxo


poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Rozdział 19



Już od wczesnego rana w domu Styles'ów panowało olbrzymie zamieszanie. Lucy biegała po całym domu, aby jak najlepiej przygotować się do teledysku. Gemma biegała za nią usiłując jej pomóc, a na końcu orszaku pędziła Anne chcąc mieć wszystko na oku.
- Lucy, już! Wyglądasz przepięknie – powiedział, aby ją uspokoić Tom
- Ale lepiej te kolczyki czy te? – blondynka wskazując na dwie pary biżuterii
- Te gwiazdki – od razu odpowiedziała jej Gemma
- Przecież i tak cię tam przebiorą – powiedział znudzony Harry
Harry spojrzała na niego podejrzliwie
- No fakt! – powiedziała Lucy– Przebiorą mnie!
- Chodź jedziemy! – Hazza wstał ze swojego krzesła
- Już, już!
- Nie już, już, tylko chodź! – powiedział zdecydowanie – Chcesz się spóźnić?
- Idziemy – Lucy spojrzała po raz ostatni na uśmiechnięte twarze członków rodziny Harry'ego i razem z nim opuściła dom.

***

Pod jednym z najlepszych londyńskich klubów kręciła się masa osób. Roześmiane dziewczyny w przykrótkich spódniczkach i lekko wstawieni faceci obściskujący te dziewczyny. Jednak nie wszyscy byli już w stanie upojenia.
- Strzałka! – Louis podał rękę Liam'owi
- Siema stary!
- Wchodzimy? – Lou wskazał na oświetlone wejście
- Wchodzimy – powiedział pewnie Payne – Tylko pamiętaj! Kulturka!

***

- Fajna jest ta Lucy. - powiedziała Gemma do Harry'ego oglądającego telewizor
Chłopak oderwał wzrok i przeniósł go na siostrę
- Jesteś lesbijką? – zapytał udając powagę
- Harry! – krzyknęła i rzuciła w niego poduszką
- No co!? – zapytał oburzony
- Czemu się za nią nie bierzesz? – zapytała
- A czemu miałbym się za nią brać?
- Bo jest fajna! – powiedziała jakby to było oczywiste
- A za każdą fajna dziewczynę muszę się brać?
- Nie! – odpowiedziała od razu – Ale przecież widzę, że ona nie jest dla ciebie jak "każda"
- Wkręcasz sobie
- Nieprawda! – krzyknęła z zapałem – Jeśli tak nie jest, to po co żeś do mnie wydzwaniał i cały czas o niej mówił?
- Dobra, już nigdy więcej do ciebie nie zadzwonię
- Harry! Przecież dobrze wiesz, że nie o to chodzi
- Ona mnie nienawidzi, Gemma – powiedział smutno – Powiedziała mi to prosto w oczy. Więc skoro tak jest to nie mam zamiaru o nią zabiegać czy coś w tym stylu. Muszę ją sobie odpuścić... I spróbować o niej zapomnieć.

***

Impreza w klubie rozkręcała się na całego. Louis już dawno udał się na parkiet i wyszukiwał zdobyczy na dzisiejszy wieczór. Liam siedział przy barze popijając drinka.
- Cześć przystojniaku – do Liam'a podeszła dziewczyna – Zabawimy się? – zapytała uwodzicielsko
Chłopaka zatkało. Ze zdziwieniem patrzył na dziewczynę. Jej duże, czekoladowe oczy odciągały uwagę od kruczoczarnych włosów i nieco ciemniejszej karnacji.
- Yyyy… Eeee… - chłopak próbował cos odpowiedzieć jednak nie mógł wypowiedzieć z siebie żadnego słowa
- Przepraszam – dziewczyna stanęła normalnie, a nie tak jak do tej pory w pozie a’la modelka – Ja się tak na co dzień nie zachowuje i... - zaczerwieniła się, Liam widząc jej słodkie rumieńce i zawstydzenie uśmiechnął się lekko - To przez siostrę, bo to ona mnie  na mówiła. Zresztą nie ważne! Cześć – dodała szybko po czym błyskawiczny ruchem ruszyła w tłum
- Czekaj – Liam złapał ją za rękę – Napijesz się czegoś? – zapytał uśmiechając się
Brunetka ośmielona jego uśmiechem również uniosła kąciki swoich ust w górę
- Taką wiochę sobie narobiłam, a ty dalej chcesz ze mną rozmawiać? – zapytała znowu się czerwieniąc
- Pewnie! – Liam roześmiał się – To jak?
- Mam ochotę na soczek winogronowy – powiedziała nieśmiało spoglądając na chłopaka
- No to zapraszam!

***

- Ty musisz częściej przyjeżdżać! – blondyn szturchnął Harry'ego
- Stary! Nie mam czasu! Wiesz ile zamieszania jest przez ten zespół? – odpowiedział mu
- To go rzuć – chłopak się roześmiał
- Tak Rayan, to świetny pomysł – Harry odpowiedział mu z drwiną
- A gdzie ta twoja europejska piękność? – zapytał blondyn
- Siedzi w studiu i tańczy dla Justin'a – odpowiedział ponownie z drwiną
- Muszę ją poznać! – Rayan
- Po co?! – Harry się lekko oburzył
- Bo to tak jakby moja przyszła szwagierka będzie, nie?
- Szwagierka?
- My przecież jesteśmy jak bracia, no to wiesz... - Rayan udał smutek i zawiedzenie
- Nie, nie. Z tego nic nie będzie
- Ale, że co? Wy nie kręcicie ze sobą?
- Nie! – odpowiedział stanowczo Harry
- No to może ja się nią zajmę – Rayan zacierając ręce
Harry spojrzał na niego ze wzburzeniem
- Nie jest w twoim typie – odpowiedział szybko
Nagle drzwi trzasnęły z dużą prędkością i niemałym hałasem, a oczom chłopaków ukazała się rozwścieczona  blondynka.
- Co za kretyn! – krzyknęła z irytacją
- Kto? – zainteresował się Harry
- Ten cały Justin! Potańczył z nami dwie minuty, a potem powiedzieli nam, że resztę się domontuje! – Lucy weszła do kuchni nie zauważając Rayan’a – No wyobrażasz sobie to! Po co ja tu tyle jechałam!? Skandal! – wróciła do salonu, w którym siedzieli chłopacy, w ręce trzymając duże pudełko lodów – Cześć – dodała naburmuszona gdy zobaczyła Rayan’a
- Rayan to jest właśnie Lucy. Lucy to Rayan – Harry przedstawił ich sobie
- Cześć Lucy – chłopak uścisnął rękę dziewczyny
- Cześć - odpowiedziała lekko się uśmiechając
- To Justin nie za bardzo przypadł ci do gustu? – zapytał próbując rozśmieszyć blondynkę
- Nie za bardzo – roześmiała się
- No to może na poprawienie humoru oprowadzę cię po okolicy? – zaproponował Rayan – Bo Harry pewnie tego nie zrobił.
- Nie miałem czasu – powiedział Hazza spoglądając z rosnąca irytacją na Lucy i Rayan’a
- Właściwie dlaczego nie – odpowiedziała – Stanowczo przyda mi się odprężenie – dodała wstając z fotela
- No to idziemy! – Rayan zaczął kierować się ku wyjściu
- Harry? Idziesz? – blondynka spojrzała nieśmiało na chłopaka
- Nie, nie będę wam przeszkadzać – odpowiedział z ironią
- Nie przeszka...
 - Nie to nie! – Rayan przerwał dziewczynie – Pójdziemy sami – pociągnął dziewczynę za rękę – Do jutra Harry! – krzyknął przy wyjściu
Poirytowany Hazza podszedł do okna spoglądając na oddalającą się postać Lucy i Rayan’a, którzy najwidoczniej znaleźli już jakiś wspólny temat.

***

- Jeszcze raz przepraszam za to na początku. - brunetka po raz kolejny się zaczerwieniła
- Przecież nie ma za co – Liam się do niej uśmiechnął
- Jest! Ja się tak nie zachowuje! Siostra mnie namówiła żebym sobie kogoś poderwała to może mi stres przejdzie – spojrzała nieśmiało na chłopaka – Przepraszam, za dużo mówię. Nie wiem co się ze mną dzieje
- Spokojnie – uśmiechnął się do niej miło – Tak w ogóle to jestem Liam
- Cassie – uśmiechnęła się niepewnie
- Więc czym się zajmujesz na co dzień? – zapytał
- Studiuje stosunki międzynarodowe, ale teraz to głównie przeprowadzką
- Wyprowadzasz się z Londynu?
- Tak, razem z siostrą. Zamieszkamy z kuzynką. Już się nie mogę doczekać – uśmiechnęła się tym razem pewniej
- Cassie – do brunetki i Liam'a podeszła lekko upojona dziewczyna – Wychodzę. Wrócę jutro – uśmiechnęła się do Liam'a – Fajne ciacho sobie wyrwałaś!
- Megan... - brunetka zażenowała się zachowaniem siostry
- Dobra idę! Miłej zabawy!
- To właśnie była moja siostra – Cassie odprowadzając siostrę wzrokiem
- Podobne do siebie jesteście – Liam uśmiechnął się
- Tylko z wyglądu. Ona się nigdy nie zmieni  - brunetka – Co noc inny – dodała spoglądając na siostrę i jej nowego partnera
- Skądś to znam! – zaśmiał się Liam – Mam takiego kolegę! – powiedział a jego wzrok przeniósł się na siostrę Cassie – To on! – wskazał w tłum
- Jaki on?
- Louis! Mój kolega! Z twoją siostrą! - powiedział niedowierzając
- To ten co lubi przygody na jedną noc?
- Tak – Liam był dalej w szoku
- No to trafił swój na swego! – brunetka roześmiała się

***

Szum fal. Łagodny wiatr. Rozgrzany piasek. Zachodzące słońce. Dwoje ludzi siedzi nad brzegiem morza co jakiś czas śmiejąc się i rozmawiając.
- Długo znacie się z Harry'm? – zapytał Rayan
- No... Już trochę. - Lucy spojrzała w falę przypominając sobie te wszystkie chwile z Styles'em. To jak się poznali, jak się nienawidzili, kłócili, sprzeczali. To jak potem był moment, że zaczynała wierzyć w miłość... I to jak brutalnie zostało to zmiażdżone.
- Halo? Lucy? – blondyn delikatnie szturchnął dziewczynę w ramię
- Co? – otrząsnęła się
- Pytałem czy pomiędzy wami naprawdę nic nie ma?
Lucy spojrzała na Rayan'a potem w morskie fale.
- Sama nie wiem. - odpowiedziała zamyślona – Jesteś jego najlepszym kumplem, tak?
- No tak
- Nie wygadasz nikomu?
- Słowo harcerza – powiedział przykładając dłoń do klatki piersiowej
- Byłeś kiedyś harcerzem? – zapytała Lucy
- Nie – roześmiali się oboje
- Nienawidzę Harry'ego... - brunetka – To znaczy... Chciałabym żeby tak było...
- Ale nie jest?
- Ni cholery mi to nie wychodzi. Im bardziej staram się o nim nie myśleć tym częściej przewija się przez moje myśli. Im bardziej chcę go nienawidzić... Tym bardziej...
- Tym bardziej co? – zapytał wsłuchany w słowa blondynki
- Tym bardziej tak nie jest…
- Jestem pewien, że nie jesteś mu obojętna – powiedział z uśmiechem Rayan
- Skąd ta pewność?
- Znam go od urodzenia. Jeszcze nie widziałem żeby na kogoś tak patrzył…
- Jak się na mnie patrzy? – zapytała Lucy uśmiechając się
- Jak na nikogo innego – Rayan roześmiał się – Nawet na Samantę tak nie patrzył
- Samantę? – zapytała
- Jego była. Fatalna historia...
- To mów.
- Nie wiem czy powinienem.
- Ty nie wygadasz tego co ci mówiłam przed chwilą, a ja nie wygadam tego co ty mi powiesz…
- Ok. Samanta to była kiedyś największa miłość Harry'ego. Biegał jak taki nakręcony, a ona robiła z nim co tylko chciała. Wszyscy mu mówili żeby ją sobie dopuścił, bo to nie jest dziewczyna dla niego. Ale do niego nic nie trafiało. Mieliśmy kiedyś zespół ja, Harry i jeszcze dwóch chłopaków. I pewnego pięknego dnia Harry znalazł Samantę w łóżku z jednym chłopakiem z zespołu. Zespół się nam rozpadł i w ogóle... Szkoda gadać.
- Bardzo to przeżył? - Lucy zapytała smutna poruszona historią, którą usłyszała
- Mocno. Ale dosyć szybko się pozbierał. Jak ja tej dziewczyny nie cierpię to już kosmos!
- Ja też – powiedziała Lucy
- Przecież jej nie znasz. - Rayan uśmiechnął się sam do siebie
- Ale skrzywdziła Harry'ego!
- Dlaczego nie chcesz dać wam szansy?
- Bo to by nie miało sensu. Wcześniej czy później znudziłby się mną, rzuciłby mnie, a ja potem nie wyobrażałabym sobie życia bez niego. Więc lepiej to przerwać gdy jeszcze do niczego nie doszło.
- A teraz sobie wyobrażasz życie bez niego? – Rayan spojrzał na zamyśloną i jednocześnie przerażoną własnymi myślami blondynkę.

Byłam w wielkim szoku, gdy weszłam dziś na bloga. Aż 29 komentarzy! Jesteście cudowni. Nawet nie wiecie jak bardzo poprawiliście mi dzień. 

Pozdrawiam Angelika xoxo