Lucy obudziła się wyjątkowo wcześnie. W jej myślach wciąż rozbrzmiewały wczorajsze słowa Harry'ego. "Kocham cię Lucy". Mówił to z taką czułością, takim zaangażowaniem, i z takim przekonaniem w głosie, że blondynce na samo wspomnienie tamtej chwil miękły kolana. Delikatnie gładziła jego policzki, z troską wpatrując się w jego zamknięte oczy, miękkie usta. Zaczynała rozumieć, że dłużej nie może walczyć sama ze sobą.
- Mmmm….. – chłopak zaczął się przebudzać
- Dzień dobry Haroldzik - nie zaprzestawała smyrania jego rumianego policzka
- Dzień dobry Lucy – uśmiechnął się do niej szeroko – Mógłbym się tak codziennie budzić...
- O tej porze! A kto by na nas zarabiał!?
- Na nas? – powtórzył szczęśliwy
- Yyyy… Eeee – Lucy zaczerwieniła się
- Nie martw się nie pozwolę NAM umrzeć z głodu – powiedział uśmiechnięty kładący znaczący nacisk na słowo "nam"
- Ja dużo jem – odpowiedziała czując się już pewniej
- Żaden problem – delikatnie musnął ustami jej kark
- Jeszcze będziesz tego żałował – powiedziała poddając się pocałunkom Harry'ego
- Nie będę – przeniósł się na jej usta – Kocham cię - wyszeptał w przerwie pomiędzy pocałunkami.
***
- A gdzie ty mnie ciągniesz? – Emma w szpilkach usiłowała pokonać polanę
- Niespodzianka – uśmiechnął się Niall
- Kazałeś mi się elegancko ubrać, a potem ciągniesz mnie na polane! Niall ty chcesz mnie tu zabić? - przeraziła się
- Nie – wyciągnął z kieszeni białą, aksamitną apaszkę – Chcę ci zrobić niespodziankę – zawiązał ją na oczach brunetki
***
- Gotowi? – Zayn jak szalony latał po mieszkaniu chcą przygotować się jak najlepiej na kolację u Jess
- Nie stresuj się tak, bo sraczki dostaniesz – Louis wyszedł bez entuzjazmu ze swojego pokoju
Malik tylko spojrzał na niego krzywo
- Gdzie Liam?! – krzyknął po chwili
- Jestem – przyszedł wiążąc krawat
- To idziemy!
- Tak, tak... Pędzimy, gnamy i w ogóle szczyt szczęśliwości...
***
- Jesteście! – Jess otworzyła drzwi, a jej oczą ukazały się 3/5 zespołu
- Jesteśmy! – Zayn wyciągnął zza sobie czerwoną róże – To dla ciebie
- Dziękuje – uśmiechnęła się niewinnie – Wchodźcie!
- Cześć Jess – Lou apatycznie cmoknął ją w policzek
- Cześć – tak samo zachował się Liam
- Co im? - zapytała cicho Zayn'a
- Nieszczęśliwa miłość. - odpowiedział równie cicho
- Skąd ja to znam... O właśnie! Chodźcie przedstawię wam moje kuzynki!
- Pewnie jakieś paszczury - Louis szepnął do Liam'a
***
- To co dzisiaj robimy? – Harry od tyłu przytulił przeglądającą się w lustrze Lucy
- Nie wiem. Spacer? – zapytała zwracając się do lustrzanego odbicia chłopaka
- Co tylko zechcesz – pocałował ją w policzek – Jesteś śliczna, wiesz?
- Nie słodź Harry – roześmiała się
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że wreszcie mogę ci to tak normalnie mówić...
Lucy odwróciła się do niego i mocno przytuliła.
- Bądź ze mną zawsze. - szepnęła
- Będę...
***
Zayn, Louis i Liam weszli do salonu, w którym już czekały kuzynki Jess.
- Liam! – Cassie poderwała się z krzesła
- Cassie! – chłopak podbiegł do niej
- Larry! – poderwała się Megan
- Perełka! – krzyknął Lou
- To wy się znacie? – zapytał zaszokowany Zayn
- To ona! – Liam nie mógł oderwać wzroku od Cassie – Przejdziemy się? – zapytał się brunetki
- Tak – odpowiedziała błyskawicznie łapiąc jego dłoń – Pa! – rzuciła do reszty
- Perełko kocham cię! – Louis podszedł do Megan
- Ja ciebie też Larry – rzuciła mu się na szyje
- Larry? – zapytali jednocześnie Zayn i Jess
- Mam na imię Louis – roześmiał się
- Megan – również się roześmiała się
- Kochacie się, a nawet nie wiecie jak macie na imię? – zapytała głupkowato Jess
- Teraz już wiemy – uśmiechnęła się Megan – Chodź do mnie – puściła oczko do Louis'a i zaciągnęła go do swojego pokoju. Już po chwili dało się słyszeć odgłosy przesuwanych mebli.
- Co to ma w ogóle być? – Jess nie mogła wyjść z szoku
- Miłość – zaśmiał się Zayn
- Od pierwszego wejrzenia – powiedziała z sarkazmem
- Nie wierzysz w coś takiego?
- Nie wiem. A ty?
- Nie wierzyłem. - urwał na chwilę – Do póki nie spotkałem ciebie. - dodał spoglądając jej głęboko w oczy.
***
- Co to? – brunetka nie mogła wyjść z pod wrażenia bogato zastawionego stołu na środku polany
- To właśnie niespodzianka – Niall odsunął dziewczynie krzesło – Podoba ci się?
- Co to w ogóle za pytanie?! Oczywiście! – jej oczy zaszkliły się
- Kochanie ty płaczesz? – Niall zmartwił się
- To ze szczęścia – roześmiała się – Ta ciąża tak na mnie działa
- W takim razie nie wiem jak zareagujesz na to – wyciągną z kieszeni małe czerwone pudełeczko
- Niall?
- Emma... - uklękną przed nią – Kocham cie najbardziej na świecie, nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Nie chcę żebyś myślała, że to z powodu ciąży. I tak miałem to w planach. Czy uszczęśliwisz mnie do tego stopnia, że zgodzisz się zostać moją żoną?
- Tak! Tak! Tak! – zaczęła go ściskać i całować – Kocham cię i zostanę twoją żoną!
***
- Witam moją nową grupę! – Max stanął pośród zgromadzonych na dużej sali tancerzy – Czeka nas ciężka praca ale jeśli będziemy pracować jako zespół nie będzie żadnej przeszkody, którą byśmy nie byli w stanie pokonać...
- Przepraszam! – wbiegła jakaś brunetka – Przepraszam za spóźnienie ale autobus mi uciekł, pralka się popsuła, zalała cały dom, hydraulik nie mógł przyjechać, zalało sąsiadów…
- Jak masz na imię? – Max roześmiał się
- Andie – odpowiedziała nieśmiało uśmiechając się
- Andie. Bardzo ładne imię – uśmiechnął się zalotnie – Jak już mówiłem jeśli będziemy pracować jako grupa nie będzie żadnej przeszkody, którą byśmy nie byli w stanie pokonać.
***
- Patrz jaki księżyc – Harry, aż zgasił światło żeby w pełni ukazać blondynce piękno zjawiska
- Pełnia – odpowiedziała przytulając się do chłopaka
- Wilki będą wyć... - zaczął ją straszyć – Ałuuuuuuuuuuuu
- Myślisz, że mnie wilkami nastraszysz? – roześmiała się
- A nie?
- Nie – wystawiła mu język
- To nie – udawał obrażonego
- Foszek? – zapytała z rozbawiona przez minę chłopaka
- Nie gadam z tobą – odwrócił głowa w drugą stronę – Żartowałem – pocałował ją namiętnie
- Ja ciebie też – powiedziała patrząc prosto w jego zielone tęczówki
- Co? – chłopak nie skojarzył o co chodzi – Lucy? Ty?
- Kocham cię Harry – lekko się uśmiechnęła jednocześnie czerwieniąc
- Naprawdę?!?!?!?! – chłopak nie mógł uwierzyć w to co przed chwilą usłyszał
- Naprawdę – pogładziła jego policzek – Gdyby nie mój głupi upór wiedziałbyś o tym już dawno…
- Nie wyobrażasz sobie… Nie masz pojęcia… Nie zdajesz sobie nawet sprawy – nie mógł znaleźć odpowiedniego określenia
- Kocham… - powtórzyła szeptając...
Delikatnie dotykała ustami płatka jego ucha. Chłopak nie mogąc uwierzyć w szczęście jakie go spotkało stał w miejscu nie ruszając się. W końcu ocknął się mocniej przyciskając do siebie blondynkę. Czuł jak bije jej serce. Ona czuła bicie jego... I oboje wiedzieli, że te serca biją do i dla siebie. Ich usta zaczęły się namiętnie stykać. Z każda minutą ich oddechy stawały się coraz szybsze. Byli tak blisko siebie. Harry łagodnie położył Lucy na łóżku. Nie odrywali się od siebie nawet na sekundę. Byli tak strasznie spragnieni smaku swoich ust. Ciepła dotyku. Harry włożył ręce pod koszulkę dziewczyny i czule masował jej plecy. W końcu pozbawił ją bluzki, a swoim pocałunkami przeniósł się na jej szyje i dekolt. Blondynka nie pozostawała dłużna. Ona również zdjęła z chłopaka T-shirt pieszczotliwie wplatając palce w jego loki. Pocałunki stawały się coraz bardziej płomienne. Szaleńczo wymieniali się nimi nawzajem. Lucy jednym, zwinnym ruchem odpięła pasek chłopaka i zdjęła jego spodnie. Obrócili się tak, że teraz to ona była na górze. Ustami zjechała na klatę Harry'ego, zostawiając pełne miłości, mokre ślady języka. Chłopak całkowicie oddawał się urokowi chwili. Subtelnie zdjął Lucy spodnie. Całował całe jej ciało nie zostawiając nawet skrawka wolnego miejsca. Spojrzał na nią wzrokiem przenikającym do głębi jej serca i duszy. Dziewczyna tylko przyciągnęła go do siebie i złożyła na jego wargach pełen czułości pocałunek. Była pewna i, że go kocha i, że to właśnie z nim chce spędzić tą ważną w swoim życiu chwilę. Harry powoli odpiął biustonosz dziewczyny. Gdy już całkowicie została bez górnej garderoby zaczerwieniła się słodko. Hazza widząc to uśmiechnął się i troskliwie cmoknął ją w nos. Dziewczyna odwzajemniła uśmiech. Poczuła się pewniej. Spokojnie wsunęła ręce pod bokserki chłopaka, który już po chwili stał się całkiem nagi. Do dopełnienia czynności rozbierania pozostały jedynie figi Lucy. Podzieliły one los poprzednich części garderoby i wylądowały na podłodze. Teraz oboje widzieli siebie w całej okazałości. Jednym źródłem światła był jasno świecący księżyc delikatnie oświetlający parę. Dodawał on szczypty tajemniczości. Romantyczności. A dodatkowo pobudzał zmysły, które w przypadku Lucy i Harry'ego szalały. Czuli podniecenie jakie przenika ich ciała. Ten dreszcz emocji. Nutkę ekscytacji. Płomień namiętności. Chłopak ponownie spojrzał pytająco na Lucy. On jedynie kiwnęła twierdząco głową. Szepną z czułością tak ważne dla niej słowa "Kocham cię" po czym z nie opisaną wrażliwością i uczuciowością delikatnie wszedł w blondynkę. Jej oczy zaszkliły się pod wpływem lekkiego bólu. Chłopak poruszał się powoli i finezyjnie. Olbrzymia miłość, którą się darzyli sprawiała, że ból dziewczyny odchodził w zapomnienie przeradzając się w przyjemność, która obojga doprowadzała do szczytu rozkoszy
- Kocham cię Harry – już po wszystkim Lucy wtuliła się w chłopaka
- Ja ciebie też. Nawet nie jesteś sobie wstanie wyobrazić jak bardzo. - objął ja subtelnie całując w czoło
- Jestem... Bo ja ciebie kocham podobnie mocno – uśmiechnęła się ujmująco
- Lucy...Skoro już jesteśmy pewni swojej miłości...
- To? – zapytała ciepło
- To może uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i zostaniesz moją wymarzoną, wyśnioną dziewczyną? – zapytał nieśmiało
- Z przyjemnością – odpowiedziała pewnie i zdecydowanie.
***
Kilka miesięcy później
- 3…2…1… Uśmiech!
- No i co? – Louis zapytał dalej szeroko się uśmiechając
- Chyba pupa! – Lucy podbiegła do aparatu, który miał ustawiony samowyzwalacz – Coś nie pykło.
W jednej chwili cisza została zmącona przez płacz dziecka.
- Cichutko… - Emma przytuliła do siebie becik z rozkosznym dzieciaczkiem w środku – Gaby. Masz smoczusia
- A cio to się dzieje mojej królewnie? – Niall pogłaskał dziewczynkę jednym paluszkiem po nosku
- Ale rozkoszne to wasze bobo – Louis pochylił się nad dzidziusiem
- Nawet nie myśl, że będziemy mieli takie same! – Megan powiedziała stanowczo
- Pewnie, że nie takie samo! Nasze będzie ładniejsze! – wypiął pierś przyciskając do siebie Megan
- A my? – Liam zwrócił się do Cassie
- Jeszcze trochę poczekamy, co? – uśmiechnęła się rozkosznie
- Nie śpieszy się nam – pocałował ją w policzek
- Nasz chłopczyk będzie małym sportowcem – Zayn objął mocniej Jess
- Chłopczyk? – Jess zapytała zaskoczona
- U mnie rodzą się sami chłopcy – odpowiedział
- A u mnie same dziewczynki – wystawiła mu język, który po chwili wylądował na jego podniebieniu
- Będą bliźniaki – roześmiała się Lucy
- A ty Max? Co zamierzasz spłodzić? – zapytał się Harry
- My z Andie nie jesteśmy jeszcze na tym poziomie znajomości – powiedział nieśmiało spoglądając na siedzącą obok niego dziewczynę
- Lucy, a ty co wolisz? – Harry zwrócił się do blondynki męczącej się z aparatem
- Od ciebie przyjmę wszystko – posłała mu całuska – Dobra! Ustawione!
- 5…4…3…2…
- Kocham cię Lucy – szepnął czule na ucho uśmiechniętej blondynki
- …1…
- Ja ciebie też Przychlaście…
KONIEC!
Miałam walnąć jakieś wyjątkowe podziękowania, ale nie mam siły. Strasznie męczący był ten dzień. Wieczorem miałam pisać kończyć rozdział, ale przyjechał mój przyjaciel i dopiero z pół godziny temu odjechał. Ale obiecałam, że dodam ostatni rozdział przed odjazdem, więc musiałam to zrobić chociaż w tym momencie jest 1.00 w nocy.
Dziękuję Wam, że czytałyście to opowiadanie. Nawet nie wiecie jaką przyjemność mi tym sprawiałyście. Mam nadzieję, że jeszcze do Was wrócę z nowym blogiem, nowym opowiadaniem i nowymi pomysłami. Trzymajcie się Miśki.
Pozdrawiam Angelika xoxo